- No tak ! – krzyknął i palnął się w czoło – Na śmierć
zapomniałem !
- No nie ma to jak zapomnieć o urodzinach przyjaciela.. –
zaśmiałam się
- Trzeba jakąś imprezę zrobić.. Pozapraszać ludzi,
zarezerwować jakiś klub no i kupić prezenty ..– Kendall zaczął wyliczać
- Spokojnie.. – zaśmiałam się – Mamy jeszcze prawie dwa
tygodnie..
-Może i masz rację.. – uspokoił się
- Kochany ja zawsze mam rację.. – wystawiłam mu język
- No tak, tak.. – odparł wywracając oczami
–Ej ! Co to miało znaczyć ?
-udałam oburzoną
- Co ? – udawał głupiego
- Już dobrze wiesz.. – odparłam i zdzieliłam mu ścierką
- Ałaa.. Co to było ?
- Co ? – przedrzeźniałam go
- Matko.. Z kim ja żyję !- jęknął, po czym zaczęliśmy się
śmiać
- Trzeba do chłopaków zadzwonić i wszystko zaplanować- oznajmił gdy się uspokoiliśmy
- No to dzwoń.. Na co czekasz ? – zapytałam z uśmiechem, na
co Kendall wyjął telefon i zaczął dzwonić do chłopaków. Po jakimś kwadransie
odłożył telefon.
- No i powiadomiłeś chłopaków ? – zapytałam z uśmiechem
- Tak.. Boże żebyś słyszała reakcję Carlita na wieść, że się
impreza szykuje.. – westchnął
- Szkoda, że nie
słyszałam, ale wyobrażam sobie.. – zaśmiałam się
- Boże, znam ich tyle czasu a czasami ich nie ogarniam.. –
zawtórował mi
-Przynajmniej nie masz nudno.. – wystawiłam mu język
- O niee.. To prawda… Ale mimo tych wszystkich odpałów to
traktuje ich jak braci.. – uśmiechnął się szeroko
- Jesteś wielkim szczęściarzem, wiesz o tym ? – spytałam po
chwili
- W jakim sensie ? – odpowiedział na pytanie pytaniem
-W takim, że masz czwórkę wspaniałych i oddanych przyjaciół
na których zawsze możesz liczyć.. – odparłam, zazdrościłam mu, bo ja odkąd
Karolina się wyprowadziła straciłam taką osobę, wiedziałam, że w chłopcach też
mam oparcie ale mimo wszystko to nie było to..
– A ja ? – spytałam smutno
-Hej mała.. – uniósł mój podbródek tak abym na niego
spojrzała - Ty też masz nas, mnie, dziewczyny.. – odparł i przytulił mnie lekko
- Wiem.. I bardzo się z tego cieszę, ale czasami strasznie
mi brakuje Karoliny.. Tęsknię za nią.. – odparłam smutno, po moim policzku
spłynęła łza, którą szybko otarł blondyn
- Wiem, że jest ci ciężko, ale pamiętaj, że zawsze możesz na
mnie liczyć.. – oznajmił i uśmiechnął się pokrzepiająco
- Dziękuję… - powiedziałam cicho i lekko się uśmiechnęłam
- Od tego jestem.. – odparł – No już głowa do góry ! – dodał
po chwili i poczochrał mi włosy.
- O ty ! – zaśmiałam się i ruszyłam pędem za
chłopakiem, na początku nie mogłam go
dogonić ale w końcu mi się to udało. Wskoczyłam mu na barana i zaczęłam
czochrać. W pewnym momencie Kendall stracił równowagę i wylądowaliśmy na
podłodze. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów, gdy zadzwonił mój telefon. A
było już tak blisko.. – pomyślałam Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni, po
czym szybko odebrałam telefon. Była to Jennifer..
ROZMOWA TELEFONICZNA
N: Natalia, J: Jennifer
N: Halo ? – zaczęłam
rozmowę
J: No hej..- powiedziała radośnie – Słuchaj nie zostawiłaś
wczoraj u mnie w samochodzie okularów przeciwsłonecznych ? - spytała
N: Tak.. Dzisiaj naszukałam się ich jak głupia.. – zaśmiałam
się lekko
J: No tak myślałam, że to twoje.. – po tonie jej głosu
stwierdziłam, ze się uśmiecha – Najwyżej jutro ci je oddam..
N: Spoko.. – uśmiechnęłam się, w tle usłyszałam Logana, który
wołał Jen – No idź już do niego, bo się chłopak doczekać nie może.. – zaśmiałam
się
J: No już idę, idę.. – zawtórowała mi – To do jutra.. Pa !
N: No pa ! – rzuciłam rozłączając się.
KONIEC ROZMOWY TELEFONICZNEJ
- Kto to ? – spytał zielonooki
- Jennifer.. Zostawiłam wczoraj w jej aucie okulary.. –
odpowiedziałam z uśmiechem
- A byłbym zapomniał.. Jutro o 13 mamy być u Carlosa omówić
tą imprezę Jamesa.. – oznajmił Ked, a mi mina zrzedła..
- O 13,00 ? –spytałam lekko zakłopotana
- No tak.. A co ? – zdziwił się
- No bo jest jeden mały problem.. – odparłam przygryzając
wargę – Bo ja się już umówiłam właśnie na 13..
- Z kim ? – zapytał lekko zaskoczony
- No z Brettem.. – oznajmiłam zakłopotana
- Aha.. – odpowiedział spokojnie – Najwyżej obejdziemy się
bez ciebie.. – westchnął lekko zdenerwowany
- Przepraszam.. Nie wiedziałam, że będziemy mieć naradę.. –
oznajmiłam ze skruchą. Było mi głupio, że nie będzie mnie na tym spotkaniu, ale
z drugiej strony nie chciałam odwoływać spotkania z Brettem..
- Nie no spoko.. Mówi się trudno.. – powiedział spokojnie, myślałam,
ze będzie zły, czy coś, a tu taki spokój.. Nie powiem bo zdziwiło mnie to.. –
Wiesz co, ja już pójdę spać.. Zmęczony jestem.. Dobranoc.. – rzucił szybko i
poszedł do swojego pokoju.
-No i się przeliczyłam.. – powiedziałam sama do siebie i
ciężko westchnęłam. Nie wiem, o co mu dzisiaj chodziło.. Nie rozumiałam go..
Zrezygnowana poszłam w ślady mojego współlokatora i również udałam się do
swojej sypiali. Szybko przebrałam się w piżamę, po czym włączyłam komputer.
Sprawdziłam pocztę, następnie weszłam na facebooka i twittera, gdzie zdziwił
mnie tweet Kendalla dodany kilka minut wcześniej : ,, Dlaczego nigdy nie mogę
mieć tego na czym tak naprawdę mi zależy ? Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie
trudne i skomplikowane ? ;( ‘’ O co m
mgło chodzić ? Czyżby Kendall się w kimś zakochał ? Jeśli tak, to chyba się
załamie – pomyślałam.. Na samą myśl, że on może kogoś mieć po prostu mnie
skręcało.. Byłam o niego zazdrosna. Choć z drugiej strony powinnam się oswoić z
myślą, że prędzej czy później Kendall znajdzie sobie jakąś dziewczynę… Miałam
tylko nadzieję, że do tego czasu wyleczę się z niego, bo nie chciałabym
cierpieć jeszcze bardziej.. Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane ?
Zmęczona już tym wszystkim wyłączyłam laptopa i położyłam się spać.
OCZAMI KENDALLA :
Już chciałem się przełamać i ją pocałować i akurat musiał
zadzwonić ten cholerny telefon. Zawsze wszystko muszę mieć pod górkę.. Jeszcze
do tego wszystkiego ten Brett.. Byłem zły kiedy usłyszałem, ze Nat się z nim
umówiła.. Nie chciałem aby sobie kogoś znalazła, bo wtedy bym się chyba
załamał.. Z jednej strony z całego serca pragnąłem abyśmy jakimś cudem ze sobą
byli, ale z drugiej bałem się zrobić jakikolwiek krok, gdyż nie chciałem
zniszczyć naszej przyjaźni.. Poza tym byłem zbyt wielkim tchórzem aby wyznać
jej co do niej czuje.. Heh.. Jestem beznadziejny.. Wtedy gdy powiedziała mi że
umówiła się z tym całym Brettem zrobiło mi się cholernie źle. Wiedziałem, że
jak nic nie zorbie to ją stracę, a mimo to nie mogłem się przełamać żeby wyznać
jej moje uczucia. Czułem się fatalnie.. Na zewnątrz sprawiałem wrażenie
spokojnego i obojętnego, a w środku wszystko we mnie krzyczało. Pożegnałem się
szybko z Nat i pod pretekstem zmęczenia udałem się do swojego pokoju. Musiałem
ją zostawić, bo mogłem powiedzieć jej coś czego później bym żałował. Jak już
mówiłem poszedłem do swojego pokoju, przebrałem się w spodnie do spania i
usiadłem przed komputerem. Sprawdziłem pocztę itp., posiedziałem trochę na facebooku,
po czym wszedłem na twittera. Czułem, że muszę wyrzucić z siebie niektóre
rzeczy więc dodałem wpis : ,, Dlaczego nigdy nie mogę mieć tego na czym tak
naprawdę mi zależy ? Dlaczego to
wszystko musi być tak cholernie trudne i skomplikowane ? ;( ‘’. Wiem, że to
może i było głupie ale po prostu musiałem.. Odpisałem później jeszcze kilku
fanom i wyłączywszy laptopa położyłem się spać.
Już było tak blisko a jednak tak daleko .Świetny rozdział i czekam na więcej :*
OdpowiedzUsuńNiektórzy ludzie mają łączność telepatyczną, ale oni do nich nie należą! Kurde, Kendall, trzeba było wyrzucić jej phonka z ręki i namiętnie całować do puki płuc nie opróżnisz! Ja zabiję Jen!
OdpowiedzUsuńczekm nn :***
Zabiję cię! On ma jej w końcu wyznać miłość a ona ma z nim być i mają być happy! Ale rozdział świetny! Czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńMajka ;***
ohhhhh szkoda mi blondaska.. ;c Niech ona się domyśli i niech ona nie idzie na te głupie spotkanie z Brettem!! Rozdział cudowny, czekam na nowy! ;*
OdpowiedzUsuń