sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział XXIV

Wiem, rozdział miał pojawić się wczoraj, ale niestety blogspot odmówił mi posłuszeństwa.. Ciągle wyskakiwał mi jakiś błąd i nie mogłam dodać rozdziału ;( Przepraszam was, ale to nie ode mnie zależało.. -.-
Dobra zapraszam was na rozdział, w którym wydarzy się coś, na co od daaawna czekaliście ;) ;** Miłego czytania xoxo
_________________________________________________________

Niedługo po tym jak Latynos zszedł ze sceny, dostałam pustego sms od Mo, co oznaczało, że są już pod klubem. Szybko powiadomiłam resztę i gdy Maslow wszedł do klubu wszyscy goście głośno krzyknęli NIESPODZIANKA ! Mina długowłosego ? – bezcenna. Myślałam, że oczy mu wyjdą z orbit.
- Nie wiem, co powiedzieć.. – powiedział będąc nadal w szoku – Dziękuję.. – uśmiechnął się szeroko. No i przyszedł czas na prezenty i życzenia. Oczywiście my uczyniliśmy to jako pierwsi.

OCZAMI JAMESA :
Monic od rana zachowywała się trochę dziwnie. Ciągle z kimś pisała sms.  Nawet nie złożyła mi życzeń, co nie powiem, trochę mnie zasmuciło.. Zaraz po śniadaniu wsiadłem do samochodu i pojechałem do rodziców, gdyż moja mama chciała abym jej w czymś pomógł. Nie ma to jak spędzić urodziny u rodziców.. – pomyślałem lekko rozdrażniony. Mimo, że dzisiaj był 16 lipca – moje urodziny, to miałem paskudny humor. Po jakiejś godzinie byłem na miejscu.  Posiedziałem trochę z mamą, bo tata był od tygodnia w delegacji.  Przynajmniej ona nie zapomniała.. – pomyślałem, gdy moi mama składała mi życzenia.  Zjedliśmy przygotowany przez nią tort, po czym pomogłem jej w przyniesieniu kilku pudeł ze strychu. Po pewnym czasie ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem pięknie ubraną i umalowaną Monic.
- Heej.. – powiedziałem lekko zdziwiony – Nie mówiłaś, że też masz przyjechać..
- No nie mówiłam, ale jestem.. – odpowiedziała z szerokim uśmiechem, po czym przywitała się z mamą.
- A co to w ogóle za strój ? Idziesz gdzieś?
- Tak, a ty idziesz ze mną.. – oznajmiła tajemniczo.
- Gdzie ? – spytałem ciekaw
- Zobaczysz.. A teraz się zbieraj, bo się spóźnimy, a ty jeszcze się przebrać musisz.. - Westchnąłem głośno i z niechęcią zwlokłem się z fotela na którym siedziałem. Pożegnaliśmy się z naszą rodzicielką i wsiedliśmy każdy do swojego samochodu.
- Jedziemy do nas ! – krzyknęła prze otwarte okno i ruszyła z podjazdu.  Uczyniłem to samo co ona i po chwili byliśmy już w drodze do naszego mieszkania. Ciągle się zastanawiałem, gdzie idziemy.. Znając moją siostrzyczkę to znowu coś wymyśliła.. Po godzinie parkowaliśmy przed naszym apartamentowcem. Szybko weszliśmy na górę do naszego mieszkanka.
- Masz 10 minut i widzę cię przebranego.. – rzekła Mo i podała mi jakiś zestaw.
- Dlaczego tak mało ? – zacząłem marudzić – Muszę wziąć prysznic i się ogarnąć..
- Dobra masz kwadrans i ani minuty więcej. A teraz zmiataj mi do łazienki, bo się spóźnimy.. – powiedziała surowo i popchnęła mnie w stronę mojej łazienki
- No idę już, idę.. – podniosłem ręce w geście poddania i wszedłem do pomieszczenia.  Wziąłem szybki prysznic, ułożyłem, trochę swoje włosy i przebrałem się w strój, który naszykowała mi moja siostra.  Po równym kwadransie, byłem uż gotowy. Sprykałem się tylko jeszcze swoimi ulubionymi perfumami i wyszedłem do Monic, która właśnie kończyła z kimś rozmawiać..
 -Kto dzwonił ? - spytałem
- A koleżanka.. Pytała się, czy możemy się jutro spotkać.. – uśmiechnęła się - No, no niezłe ciacho z ciebie– zaśmiała  się  – A teraz idziemy.. – dodała i pociągnęła mnie do wyjścia.
- A mogę wiedzieć gdzie ? – spytałem gdy wsiadaliśmy do samochodu brunetki.
- Dowiesz się w swoim czasie.. – odparła i ruszyła. Po jakiś 10 minutach zatrzymaliśmy się przed jednym z klubów. Mo szybko wysłała sms i zaparkowała.
- Co tu robimy ? – spytałem zdziwiony, ale Mon nic nie odpowiedziała tylko z uśmiechem zaprowadziła mnie do wejścia. Kiedy tylko przekroczyłem próg klubu usłyszałem tylko głośne NIESPODZIANKA ! Byłem mega zaskoczony. Nie wiedziałem co zrobić. 
- Nie wiem, co powiedzieć.. – powiedziałem będąc nadal w szoku – Dziękuję.. – uśmiechnąłem się szeroko.
- Wszystkiego najlepszego.. – moja siostra szepnęła mi na ucho, na co odpowiedziałem jeszcze szerszym uśmiechem. Kiedy się otrząsnąłem przyszedł czas na prezenty. Jako pierwsi podeszli moi przyjaciele.
- Najlepszego !! – krzyknęli chórem, po czym z każdym się uściskałem. Od Logana i Jen dostałem nowiusieńki laptop, od Carlosa i Alice iPhona 5, od Kendalla moją wymarzoną gitarę , od Nat lustrzankę, a od Monic srebrny zegarek. Później podchodzili do mnie pozostali goście, od których dostałem wiele innych prezentów. Po jakiejś godzinie  wszyscy złożyli mi życzenia.
- Ludzie ! – w pewnym momencie krzyknął do mikrofonu Carlos – Proponuję wypić zdrowie jubilata !- wrzasnął i podniósł kieliszek do góry, po czym go opróżnił . Jego śladem podążyli pozostali goście i tak impreza rozkręciła się na dobre.

OCZAMI NATALII:
Kiedy nasz kochany Latynos wzniósł toast impreza zaczęła się rozkręcać. Tańczyłam ze wszystkimi chłopakami po kilka razy.. Po jakimś czasie musiałam trochę odsapnąć, bo moje nogi już nie wytrzymywały.. Udałam się do baru i zamówiłam sobie martini. Kiedy barman podał mi drinka, podszedł do mnie nasz jubilat.
- A co ty tutaj tak sama siedzisz ? – spytał i usiadł koło mnie
- Przyszłam trochę odsapnąć i przy okazji się napić.. – zaśmiałam się lekko
- No to w takim razie przyłączę się do ciebie.. – uśmiechnął się słodko i również zamówił sobie jakiegoś drinka.
- Jak ci się impreza podoba ? – spytałam po chwili
- Jest wspaniale.. – odpowiedział uśmiechnięty – Naprawdę nie musieliście..
- No w końcu to twoje urodziny.. – odwzajemniłam gest – A poza tym to była dla nas jedynie przyjemność.. – dodałam i upiłam drinka
-Wiesz.. Myślałem, że zapomnieliście o  tym dniu, a tu taka niespodzianka.. – zaśmiali się lekko
- No wiesz.. Jak byśmy mogli zapomnieć o urodzinach Jamesa Maslowa.. – zawtórowałam mu. Pogadaliśmy jeszcze trochę i gdy skończyliśmy swoje napoje, długowłosy poprosił mnie do tańca.. Kiedy wyszliśmy na parkiet piosenka, z szybkiej zmieniła się na wolną. Brunet przysunął mnie do siebie i położył ręce na mojej talii. Nie czekając długo swoje dłonie zarzuciłam mu na kark i zaczęliśmy kołysać się w rytm melodii. James cały czas nie spuszczał wzroku ze mnie. Nie powiem, trochę mnie to dziwiło, ale zostawiłam to bez komentarza
- Mówiłem ci, że pieknie dzisiaj wyglądasz ? – wyszeptał mi na ucho
- Nie, ale dziękuję.. – uśmiechnęłam się niewinnie. Kiedy piosenka się skończyła w ramach podziękowania za taniec pocałowałam Jamiego w policzek. Kiedy od niego odeszłam napotkałam na sobie wzrok Kendalla, który przyglądał mi się z kwaśną miną. Postanowiłam do niego podejść i dowiedzieć się o co chodzi.
- Hej.. Stało się coś ? – spytałam spokojnie
- Nie.. Daj mi spokój.. – burknął i szybkim krokiem udał się do wyjścia z klubu. Nie myśląc wiele udałam się za nim. Na początku nie mogłam go znaleźć, ale w końcu dostrzegłam go siedzącego na pobliskiej ławce.
- Kendal.. O co ci chodzi ? – zapytałam siadając koło niego – Zrobiłam ci coś ? – blondyn milczał – Możesz mi odpowiedzieć ? – lekko podniosłam swój głos. Te jego milczenie zaczynało mnie już denerwować. – Kendall do cholery co się stało ? – nie wytrzymałam i krzyknęłam na niego, a ten spojrzał na mnie z wrogością i smutkiem.
- Co się stało ? Co się stało ? – gwałtownie wstał z ławki – Zakochałem się w tobie.. To się stało ! Kocham cię jak głupi, a ty flirtujesz jak nie z tym Brettem to z Jamesem. Wiesz jak mnie to boli ? Wariuję gdy widzę cię z innym facetem.. Wiem, to jest głupie, ale nic na to nie poradzę, że jestem o ciebie cholernie zazdrosny. – krzyknął, a mnie zatkało. Kendall Schmidt się we mnie zakochał ? Czyli reszta miała rację.. W tamtym momencie byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. – Kocham cię od momentu kiedy cię zobaczyłem.. Każdy twój dotyk sprawia, że moje zmysły szaleją. Każde twoje słowo, uśmiech, gest.. – kontynuował, a ja siedziałam jak zahipnotyzowana. – No powiedz coś.. Powiedz, że jestem idiotą, że nic do mnie nie czujesz..  Powiedz cokolwiek.. – nie schodził z tonu.  Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć.. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę.. Nadal milcząc wstałam z ławki i pocałowałam blondyna. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzał na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Też cię kocham głupku.. Kocham cię jak nikogo innego i liczysz się tylko i wyłącznie ty ! – uśmiechnęłam się , zielonooki odwzajemnił mój gest, po czym na nowo połączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Kiedy jego gorące wargi dotykały moich, czułam jak stado motyli grasuje w moim brzuchu. Czułam jakby świat stanął w miejscu. Nie liczył się nikt oprócz niego. Mogłabym trwać tak wiecznie. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Musieliśmy zaprzestać, bo telefon Kendalla zaczął dzwonić. Niechętnie go odebrał i przytulając mnie mocno do siebie zaczął rozmowę.
- Halo ? (..) Tak, jest ze mną.. (…) Stoimy przed wyjściem. (…) No dobra to czekamy. (…) – i się rozłączył. – Los się o nas martwił.. – zaśmiał się – Mamy tutaj na nich poczekać.. – odparł i znów mnie pocałował – Boże Nawe nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu powiedziałem ci co do ciebie czuję.. – oznajmił
- A nawet nie wiesz, jak ja się cieszę.. – uśmiechnęłam się szeroko.
- Więc teraz żeby spraw formalnych było zadość musze zadać ci jedno zasadnicze pyatnie .. – zaczął tajemniczo
-Jakie ? – spytałam nadal szeroko się uśmiechając
- Natalio Patos, czy zostaniesz moją dziewczyną ? – spytał
- A jak myślisz ? – zaśmiałam się – Oczywiście, że tak głuptasie.. – rzuciłam się mu na szyję i pocałowałam go i nagle usłyszałam za sobą jedno głośne ,,UUUUU’’. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy, że nasi przyjaciele przyglądają nam się z wielkimi bananami na twarzach.
- W końcu ! – wypalił Logan i objął Jen . Później oczywiście wszyscy nam gratulowali. Pogadaliśmy jeszcze trochę przed wejściem i parę minut po północy  razem z Kendallem postanowiliśmy się zbierać do domu. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i taksówką pojechaliśmy do domu. Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Jestem z chłopakiem, którego kocham bezgranicznie. To wszystko wydawało się takie nierealne..  Po jakiejś półgodzinie byliśmy już w mieszkaniu. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, Kendall objął mnie w pasie i wpił się w moje usta. Za każdym razem kiedy mnie dotykał, moje zmysły szalały. Działał na mnie niesamowicie. Trwalibyśmy nadal w pocałunku, gdyby coś nie szturchało mnie w nogę. Odsunęłam się od zielonookiego, spojrzałam na podłogę gdzie ujrzałam Yumę.
- No chodź tu malutka.. – wzięłam świnkę na ręce i zaczęłam ją głaskać.
- Nie ma co Yu.. Ty to masz momenty.. – odparł zrezygnowany Kendall – Chcesz soku ? – spytał
- Mhmm.. Poproszę.. – uśmiechnęłam się słodko, po czym blondyn jeszcze krótko cmoknął mnie i poszedł po napoje.  Usiadłam z świnką na sofie i głaskałam ją i po chwili Yuma zasnęła.  W tym samym czasie z dwiema szklankami wrócił Kendzio.
- Wiesz, że nadal nie mogę w to uwierzyć, że jesteśmy razem ? – spytał z uśmiechem obejmując mnie ramieniem.
- Ja też nie mogę uwierzyć.. Czuję jakby to był jakiś piękny sen, z którego nie chce się zbudzić.. – spojrzałam mu w oczy
- Kocham cię.. – szepnął i pocałował mnie namiętnie.
- Ja ciebie też.. – uśmiechnęłam się szeroko i wtuliłam się w chłopaka. Przykryliśmy się kocem i rozkoszowaliśmy się swoją obecnością. Blondyn od czasu do czasu bawił się moimi włosami, a ja uśmiechałam się pod nosem. W pewnym momencie poczułam jak moje powieki stają się coraz cięższe i cięższe, aż w końcu trafiłam do krainy Morfeusza.

OCZAMI KENDALLA :
Cieszyłem się niesamowicie z tego, że powiedziałem Natalii o swoich uczuciach, a kiedy usłyszałem, że ona je odwzajemnia stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Miałem ochotę krzyczeć i skakać ze szczęścia. Teraz miałem już wszystko. Miałem ją.. Ona była całym moim światem. Nigdy nie pomyślałbym, że można kochać kogoś tak mocno jak ja kocham Nat. Jej dotyk, pocałunki były dla mnie jak narkotyk. Ta dziewczyna była moją własną odmianą heroiny. Kiedy siedzieliśmy wtuleni w siebie na sofie bawiłem się jej włosami rozmyślając jednocześnie o tym co by było gdyby nasz menager nie załatwił tego koncertu w Polsce.  Pewnie nigdy nie poznałbym Nat, nie zakochałbym się w niej i nie byłbym tak cholernie szczęśliwy jak teraz. Jeden koncert, a wywrócił moje życie o 180 stopni. Rozmyślałem tak dość długo i sam nie wiem kiedy zasnąłem. 

OCZAMI LOGANA:
Kiedy nasze gołąbeczki się zmyły całą grupą ruszyliśmy z powrotem na parkiet. Oczywiście nie obyło się bez kilku drinków w międzyczasie, ale my w porównaniu do Jamesa umiemy pić.
- Stary tobie już chyba starczy.. – razem z Carlosem po raz kolejny próbowaliśmy go odciągnąć od baru.
- Odczepcie się ode mnie..  To są moje urodziny ! Trzeba się bawić.. ! – krzyknął z wyszczerzem na twarzy– WOO HOO !! – zaczął się niezrozumiale drzeć na cały klub – Jeszcze raz to samo..
- James..- podeszła do nas Monic
- No co ? Raz się żyje !! – zaczął się śmiać niewiadomo z czego i na raz wypił całą zawartość kieliszka
-  Dobra nie wiem jak wy, ale ja uważam, że powinniśmy już się zbierać..  – odparła Alice
- Tak.. Masz rację.. – poparłem ją – Dobra James.. Chodź idziemy już.. – zwróciłem się do niego
- Logan.. Mój ty Logasiu.. – pijany położył mi rękę na policzku i zaczął swój pijacki bełkot – Wiesz jak ja cię kocham ? – z trudnością wstał z krzesła
- Tak, tak wiemy James, wiemy.. – poklepałem go po ramieniu – A teraz chodź..
- A ty mnie kochasz ? – bardzo chwiejnym krokiem ruszył do mnie
- Taa… - spojrzałem na niego jak na debila – Wszyscy cię kochamy.. – odparłem rozbawiony całą sytuacją
- Naprawdę ? – spytał i potknął się o własną nogę, przez co wyłożył się jak długi na podłodze
- Oj Jamie Jamie.. Co ten alkohol robi z człowiekiem.. – Mo się zaśmiała
- Dobra Logan chodź go wyniesiemy, bo on o własnych siłach to raczej stąd nie wyjdzie… - zaśmiał się Latynos i tak jak powiedział, tak zrobiliśmy. Po jakiś pięciu minutach wsadziliśmy go do taksówki i Mo z nim odjechała.
- Jeszcze w życiu go takiego nie widziałam… - Al się zaśmiała
- A my i owszem.. Biedak jutro będzie nie do życia.. – westchnąłem, po czym  pod lokal przyjechała nasza taksówka.  Ja i Jen pożegnaliśmy się z Carlosem i Alice, po czym ruszyliśmy w stronę naszego domu. Po drodze rozmyślałem o Kendallu i Natalii. Cieszyłem się, że blondyn w końcu zebrał się w sobie i wyznał jej miłość. Naprawdę do siebie pasują..
- O czym myślisz ? – zapytała się wtulona we mnie brunetka wyrywając mnie tym samym z zadumania
- O Kendallu i Natalii.. Cieszę się, że są razem.. – uśmiechnąłem się lekko
- Nie tylko ty.. Pasują do siebie, to widać.. – odwzajemniła gest
- Prawie tak jak my.. – odparłem i pocałowałem moją ukochaną w usta – Kocham cię wiesz ? – wyszeptałem jej do ucha
- Ja ciebie też.. – uśmiechnęła się szeroko i wtuliła się we mnie. Po chwili taksówkarz oznajmił nam, że jesteśmy na miejscu. Zapłaciłem i ruszyliśmy do mieszkania. Przebraliśmy się w piżamy i zmęczeni położyliśmy się do łóżka. Jennifer wtuliła się we mnie i położyła głowę na mojej klatce piersiowej.
- Wiesz, że za trzy dni miną dwa lata jak ze sobą jesteśmy ? – spytałem głaskając ją po włosach
- Oczywiście.. – uśmiechnęła się – Najlepsze dwa lata w moim życiu.. – dodała i mnie pocałowała
- Nie tylko w twoim.. – oznajmiłem – A będzie ich jeszcze bardzo dużo..
- Na to liczę.. – powiedziała powoli zasypiając. Po chwili zamknęła oczy i całkowicie odpłynęła do krainy Morfeusza.  Ja jakoś nie mogłem zasnąć. Ciągle myślałem, nad tym gdzie zabrać Jen w dniu naszej rocznicy. Chciałem aby ten dzień był dla niej niezapomniany, niestety do głowy nie przychodził mi do głowy. Wszystko było już takie oklepane i niezaskakujące. Musiałem się kogoś poradzić.. Tylko kogo ? Pierwszą osobą która przyszła mi do głowy to była Natalia. Postanowiłem, że rano do niej zadzwonię i poradzę się jej.  Z takimi myślami w końcu zasnąłem.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział XXIII


Jeezuu, przepraszam was, że tak dawno nie dodałam rozdziału, ale przed egzaminami nie miałam na nic czasu ;( Na szczęście jest już po, przeżyłam te trzy dni i spróbuję wynagrodzić wam moją nieobecność.. ;) Jutro również pojawi się nowy rozdział ;)) Dobra nie zanudzam i zapraszam na długo wyczekiwany rozdzialik, który będzie wstępem do czegoś, na co czekaliście ;)
____________________________________

Następnych kilka dni zleciało w mgnieniu oka i już dzisiaj był 16 lipca, czyli urodziny Jamesa. Od rana ja i Kendall byliśmy bardzo podenerwowani wieczorną imprezą. Chcieliśmy, aby wszystko poszło zgodnie z naszym planem. Nasze telefony dzwoniły praktycznie bez przerwy. Oczywiście była to nasza ferajna, która ustalała z nami ostateczne szczegóły party Z dziewczynami umówiłam się o 16, a impreza miała rozpocząć się o 20, więc miałyśmy sporo czasu na przyszykowanie się.  Czas wlókł się niemiłosiernie. Z jednej strony cieszyłam się z tego, ale z drugiej chciałam aby balanga się już zaczęła i aby cały ten stres ze mnie zszedł.  Kendall około 14.00 wyszedł załatwić jeszcze jakieś formalności związane z lokalem. Później razem z chłopakami miał  naszykować się u Logana i dopiero tak koło 19.30 cała czwórka miała po nas przyjechać. Strasznie mi się nudziło. Nie wiedziałam co ze sobą robić. Znudzona usiadłam przed telewizorem i wpatrywałam się w ekran. W końcu na zegarze wybiła godzina 16.00 i usłyszałam dzwonek do drzwi. Oczywiście były to uśmiechnięte od ucha do ucha dziewczyny.
- Heej..  Wchodźcie. – przywitałam się z nimi i zaprosiłam do środka – Napijecie się czegoś ? – spytałam gdy usiadłyśmy w salonie
- Sok pomarańczowy jak masz.. – odparła Alice
- Okey, a wy ? – wskazałam na Jen i Mo
- My to samo.. – brunetka odpowiedziała z uśmiechem, po czym ja udałam się do kuchni po napoje. Po  pięciu minutach wróciłam z tacą pełną trunków.
- James jest już u rodziców ? – spytałam po chwili
- Tak.. Już od południa u nich siedzi.. – oznajmiła Mo
- Ciekawe, czy czego nie podejrzewa.. – Jen myślała na głos
- Wątpię.. Co jak co, ale Jamie nie jest zbytnio kumaty.. – blondynka się zaśmiała
- Co racja to racja.. – zawtórowałam jej. Pogadałyśmy jeszcze tak z półgodziny i zaczęłyśmy się szykować.  Już od dawna miałam naszykowaną sukienkę na tę okazję, więc szybko wyjęłam ją z szafy i pokazałam dziewczynom.
- No i jak ? – zapytałam trzymając w ręce wieszak z beżową kiecką
- Śliczna jest.. – Jen się uśmiechnęła
- Będziesz pięknie wyglądać.. – dodała Mo
- Kendziowi szczena opadnie.. – Alice dopowiedziała swoje trzy grosze
- Co wy macie z tym Kendallem ? – zapytałam jakby nigdy nic
- No jak to co ?  Nie udawaj.. Widać jak na siebie patrzycie, jak się zachowujecie.. Ciągnie was do siebie i nie próbuj temu zaprzeczać.. – odparła Jennifer, a ja spojrzałam na nią lekko przestraszonym wzrokiem. Naprawdę to widać ? Jeżeli już tyle osób to zauważyło to może rzeczywiście coś jest na rzeczy.. Może on naprawdę coś do mnie czuje ?  - pomyślałam
- No widzisz.. A nie mówiłam.. – brunetka się uśmiechnęła
- Wydaje się wam..  – odparłam szybko
- Na pewno.. A ja jestem święta.. – Monic się zaśmiała – Podoba ci się.. Przyznaj się.. – bardziej stwierdziła niż zapytała
- No i co z tego ? Tak podoba mi się no i co ? – spytałam lekko podenerwowana. Nie chciałam nikomu o tym mówić…  W ogóle nie chciałam o tym rozmawiać.. Nie chciałam się zbytnio napalać..
- Dobra, zmieńmy temat, bo widzę, że Nat nie chce o tym gadać.. – Alice mnie uratowała, a ja jej posłałam dziękujące spojrzenie.
- No to co.. Zaczynamy się szykować.. – oczyliście dziewczyny miały wszystko naszykowane w dużych torbach i tylko rozłożyły wszystko na moim łóżku, ale ja musiałam znaleźć pasujące dodatki. Po jakimś kwadransie miałam wszystko dobrane i wzięłyśmy się za robienie fryzur.  Na pierwszy ogień poszła Monic.  Wyprostowałyśmy jej kręcone włosy i wyglądałabosko . Później uczesałyśmy Alice. Wyglądała pięknie w luźno spiętym koczku . Następnie na naszym ,,fotelu fryzjerskim’’ zasiadła Jennifer.  Efekt końcowy był niesamowity. Mną zajęły się jako ostatnią. Postawiły na całkowite spięcie. Byłam zachwycona moim odbiciem w lustrze..  Gdy wszystkie byłyśmy już uczesane wzięłyśmy się za makijaż.  Monic postawiła na mocno czerwone usta i mocno podkreślone oczy , Alice podobnie jak Mo również mocno podkreśliła sobie oczy, lecz usta pozostawiła w naturalnym kolorze.Ja  i Jen miałyśmy podobne do siebie makijaże.  Kiedy skończyłyśmy się malować zegar wskazywał na 18.40 . Po kolei wchodziłyśmy do łazienki i przebierałyśmy się w sukienki. Kiedy jako ostatnia wyszłam z naszej tymczasowej ,,przebieralni’’ usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi. Chłopcy przyszli – pomyślałam. Nie pomyliłam się. Już po chwili dało się słyszeć śmiechy czwórki przyjaciół.
- Jesteśmy ! – krzyknął blondyn. Przejrzałyśmy się jeszcze z dziewczynami w lustrze i z wielkimi uśmiechami na twarzach po kolei opuściłyśmy mój pokój. Jako pierwsza ruszyła Monic, później Alice, Jennifer i na końcu ja. Chłopaki stali nieruchomo z szeroko otwartymi buziami. Aż mi się śmiać zachciało na ich widok. Jako pierwszy otrząsnął się Carlos.
- Wow.. – powiedział jeszcze lekko zszokowany
- Wyglądacie.. Pięknie.. – dodał Logan, a Kendall tylko się uśmiechał.
- Dziękujemy.. – odpowiedziała Jen i pocałowała swojego ukochanego. Po chwili Al zrobiła to samo z Carlosem. Uśmiechnęłam się na ten widok, wyglądali tak słodko razem. Szczęściarze.. – pomyślałam i westchnęłam.
- Ślicznie wyglądasz.. – nawet nie wiem skąd za moimi plecami pojawił się Kendall
- Dziękuję.. – z lekkim uśmiechem na twarzy odwróciłam się w jego stronę.
- No to co ? Ja jadę po naszego jubilata i spotykamy się w klubie ? – Monic chciała się upewnić.
- Mhmm.. – przytaknęliśmy jej i zabrawszy wszystkie potrzebne nam rzeczy wyszliśmy z mieszkania.  Udaliśmy się do samochodów. Chłopcy ustalili, że pojedziemy na dwa samochody. Ja, Kendall i Carlos mieliśmy jechać autem blondyna, natomiast Logan, Jennifer i Alice samochodem szatyna. Monic tak jak wcześniej ustaliliśmy miała swoim samochodem pojechać po Jamesa i przywieźć go do klubu. Pożegnaliśmy się i wsiadłszy do pojazdów ruszyliśmy. Całą drogę Kendzio spoglądał na mnie ukradkiem i lekko się uśmiechał. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale postanowiłam w to nie wnikać. Po jakiś 15 minutach byliśmy już na miejscu. Zaparkowaliśmy na parkingu i udaliśmy się do budynku. Z tego co zdołałam się dowiedzieć od Jennifer to większość gości już była. Rozglądaliśmy się trochę po klubie i zauważyliśmy Kevina, Kennetha i Dustina przy barze. Oczywiście zaraz do nich podeszliśmy i przywitaliśmy się z nimi.
-  Siema ! – chłopcy uściskali sobie dłonie, natomiast my dziewczyny przytuliłyśmy się z każdym z chłopaków.
- No dziewczyny, muszę przyznać, że wyglądacie zjawiskowo.. – odparł Dus
- Dziękujemy.. – odpowiedziała Jen z szerokim uśmiechem na twarzy. Pogadaliśmy sobie z nimi jeszcze trochę, gdy nagle zaczął dzwonić mój telefon. Była to Monic.
- Halo ? – odebrałam telefon
- Hej.. James już się przebiera i zaraz będziemy, wiec bądźcie w gotowości. Jak będę parkować, to wyślę ci pustego sms.
- Okey.. Zaraz powiem reszcie i będziemy przygotowani. – odpowiedziałam i rozłączyłam się
- Monic dzwoniła i mówiła, że Jamie już się przebiera i, że zaraz będą.. – oznajmiłam reszcie
- Okey.. To chodźmy się już przygotować.. – odparł blondyn, po czym udaliśmy się do DJ sprawdzić, czy wszystko jest ok. Carlos wszedł na scenę i zawiadomił wszystkich gości, aby byli w gotowości. Oczywiście uprzedził ich też, że gdy James przejdzie próg klubu wszyscy krzyczą NIESPODZIANKA !. Niedługo po tym jak Latynos zszedł ze sceny, dostałam pustego sms od Mo, co oznaczało, że są już pod klubem.....

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział XXII


OCZAMI NATALII :

Obudziłam się w dość dziwnym ułożeniu. Otóż leżałam wtulona w Kendalla trzymając głowę na jego torsie.  Blondyn mocno mnie do siebie przytulał. Po kilku nieudanych próbach niechętnie, bo niechętnie, ale  wyswobodziłam się z jego uścisku i zwlekłam się z łóżka. Spojrzałam na Kendalla. Miał poczochrane włosy i lekko się uśmiechał. Wyglądał tak słodko.. Poprzyglądałam się mu jeszcze trochę i udałam się do swojego pokoju. Wygrzebałam z szafy zestaw i udałam się z nim do łazienki, gdzie zrobiłam poranną toaletę, uczesałam się i lekko pomalowałam. Gotowa ruszyłam do kuchni, w celu zrobienia śniadania mi i Kendallowi. Niestety lodówka świeciła pustkami. Wzięłam swój portfel oraz kluczyki od samochodu Kendalla i pojechałam do najbliższego supermarketu. Kupiłam pieczywo, jakieś serki, dżem, trochę słodyczy i sok pomarańczowy. Z załadowanym prawie do pełna koszykiem ruszyłam w stronę kasy. Nagle ktoś szepnął mi coś do ucha. Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha Jamesa
- Boże, James nie strasz mnie tak.. – odparłam trzymając rękę na swojej klatce piersiowej
- No przepraszam.. – zaśmiał się – Gdzie zgubiłaś naszego blondyna ? – zapytał
- W domu.. – wystawiłam mu język – Pewnie jeszcze śpi.. – oznajmiłam
- No tak.. Cały Kendall.. – westchnął
- A ty gdzie masz Mo ? – spytałam
- Tam gdzie ty Kendzia.. –zaśmiał się – Chciałem zrobić śniadanie, ale moja lodówka jest pusta, więc musiałem udać się na zakupy.. – westchnął głośno
- No to witaj w klubie.. – zachichotałam
- Idziecie państwo, czy nie ? Przejść przez was nie można.. – oburzył się jakiś staruszek za nami
- Już idziemy.. Przepraszam.. – dopowiedziałam i ustawiliśmy się w niewielkiej kolejce przy kasie. Po  5 minutach płaciłam za zakupy.
- Słuchaj mieliśmy dzwonić do was, ale skoro cię widzę to zapytam się teraz.. Idziemy dzisiaj do kina no i jest pytanie, czy wy pójdziecie z nami.. – oznajmił kiedy staliśmy przy samochodach
- Wiesz co raczej tak, ale zapytam się jeszcze Kendalla i zadzwonię.. – uśmiechnęłam się
- No dobra, to w takim czasie czekam na telefon.. – odwzajemnił mój gest
- No to do usłyszenia.. – pożegnaliśmy się całusem w policzek i każde wsiadło do swojego samochodu. Odpaliłam silnik i zgrabnie wyjechałam z parkingu. Po chwili byłam już przed blokiem. Szybo weszłam po schodach i weszłam do mieszkania. Akurat gdy rozpakowywałam zakupy ze swojej sypialni wyszedł zaspany zielonooki.
- Hej.. – przywitałam się radośnie
- Hej.. – odpowiedział ziewając – Ty już na nogach ? – zapytał nalewając sobie soku.
- No już od dobrych dwóch godzin.. Byłam w sklepie i zrobiłam zakupy.. – odparłam z uśmiechem – Nie każdy jest takim śpiochem jak ty.. – zaśmiałam się
- Mam wolne wiec odsypiam.. – oznajmił
- A czy ja coś mówię ?  -podniosłam ręce w geście poddania – Idź się ogarnąć, a ja zrobię śniadanie.
- Jak pani każe.. – zaśmiał się i poszedł do swojego pokoju. Ja natomiast zabrałam się za robienie tostów i jajecznicy. Po jakieś półgodzinie siedzieliśmy we dwójkę przy stole i zajadaliśmy przygotowane przeze mnie śniadanie.
- Widziałam się dzisiaj w sklepie z Jamesem i  zapytał się czy nie poszlibyśmy z nimi do kina.. – oznajmiłam
- Tak wiem.. Logan zdążył już do mnie zadzwonić.. Miałem właśnie ci o tym powiedzieć.. – uśmiechnął się
- No to idziemy ? – spytałam z lekką nadzieją
- Jasne.. – uśmiechnął się słodko – Tylko trzeba do nich zadzwonić no i dopytać dokładnie kiedy i do jakiego kina.. – odparł. Gdy tylko skończyliśmy jeść Kends złapał za telefon i zadzwonił do Logana.
- Siema.. (…) No my się piszemy na to kino.. (…) To której ? (…) Okey.. (…) A do którego kina idziemy ? (…) A no spoko.. (…) Dobra.. To Nara (…)
- No i co ? – zapytałam gdy blondyn się rozłączył
- Mają po nas przyjść o 19.00- odpowiedział z szerokim uśmiechem
- Przyjść ? –zdziwiłam się, z tego co mi opowiadali to chłopcy nie ruszali się bez swoich samochodów
- A co zdziwiona ? –zaśmiał się
- No nie powiem, że nie.. – zawtórowałam mu
- Logan i Los postanowili, że udamy się na spacer.. Przy okazji ty jeszcze lepiej poznasz L.A no i spędzimy więcej czasu ze sobą.. – na jego twarzy pojawił się uśmiech
- No chyba, że tak.. – odparłam. Nagle zadzwonił mój telefon
- Mama ? – zapytałam sama siebie nieźle zdziwiona – Przecież wczoraj rozmawiałyśmy.. – byłam lekko przestraszona, ze coś mogło się stać. Niepewnie nacisnęłam zielona słuchawkę i  przyłożyłam słuchawkę do ucha.

ROZMOWA TELEFONICZNA:
N-Natalia, MN-Mama Natalii

N: No hej mamuś.. – przywitałam się lekko zdziwionym głosem
MN: Hej córciu.. – odpowiedziała
N: Stało się coś, że dzwonisz ? – spytałam
MN: A musiało się coś stać, żebym do ciebie zadzwoniła ?  -zaśmiała się
N: No nie… Ale wczoraj rozmawiałyśmy przecież.. – odparłam
MN: Oj tam.. – zachichotała – Słuchaj dlaczego mi nie powiedziałaś, że coś jest miedzy Tobą a Kendallem ? – spytała a mnie zatkało. Skąd ona mogła wiedzieć, że czuje coś do Kenda ?
N: Ale o co ci chodzi ? – zapytałam zdziwiona
MN: No jak to o co.. O ciebie i Kendalla.. Muszę ci przyznać, że niezłe ciacho z niego.. – zaśmiała się – Tylko dlaczego ja muszę się o takich rzeczach z Internetu dowiadywać ?
N: Poczekaj.. Stop.. – próbowałam to jakoś pojąć – Jak to z Internetu i o czym ty w ogóle mówisz ?
MN: Wejdź na pierwszy lepszy portal plotkarski i zobacz.. W Internecie jest pełno artykułów o Tobie i Kendallu..
N: Co ?! – krzyknęłam, a Kend dziwnie się na mnie spojrzał – Posłuchaj.. Ja z nim nie jestem – zdemontowałam
MN: Aha.. – posmutniała – A już myślałam, że kogoś sobie znalazłaś.. – westchnęła
N: Bardzo śmieszne.. – powiedziałam poirytowana – Ja kończę i idę zobaczyć te artykuły.. Dzięki za informacją i do usłyszenia.. – szybko się rozłączyłam i niemal biegiem udałam się do swojego laptopa. 

Szybko włączyłam urządzenie i otworzyłam przeglądarkę i wpisałam pierwszy lepszy adres portalu plotkarskiego.
- Hej Nat co się stało ? – dopiero teraz zauważyłam, że cały czas obok mnie stoi Kendall
- Sama chciałabym to wiedzieć.. – westchnęłam i zaczęłam szukać jakiś artykułów związanych ze mną i Kendsem. Moja mama jednak mówiła prawdę..  Na pierwszej stronie widniał duży artykuł zatytułowany tak : ,, Czyżby sławny wokalista zespołu Big Time Rush- Kendall Schmidt znalazł sobie nową dziewczynę ? Na to wygląda !! ‘’ 
- Patrz.. – pokazałam blondynowi ekran laptopa
- Co to jest ?  -był tak samo zdziwiony jak ja
- Słuchaj.. – zaczęłam czytać: ,, Już w grudniu ubiegłego roku pisaliśmy iż podczas koncertu BTR w Polsce chłopcy zaprzyjaźnili się z dwiema pięknymi Polkami..’’ poniżej było nasze zdjęcie gdy spacerowaliśmy po Piotrkowskiej ,,…Później słuch o tajemniczych nieznajomych zaginął aż do 1 lipca br. Otóż to właśnie wtedy na lotnisku LAX wylądowała jedna z nich niejaka Natalia Patos. Co stało się z tą drugą nie wiadomo.. ’’ Pokazane było moje zdjęcie, zdjęcie Karoliny  oraz kilka zdjęć z lotniska ,,Jak się dowiedzieliśmy Natalia zamieszkała razem z Kendallem.. Widać, że piękna Polka ma bardzo dobre kontakty z zespołem oraz z towarzyszącymi im dziewczynami. Wspólne zakupy, czy zwiedzanie L.A to tylko niektóre atrakcje, które BTR zafundowało swojej nowej przyjaciółce. Jednak największą więź widać między panną Patos a zielonookim członkiem zespołu. Dwa dni temu przyłapano ich na wspólnym romantycznym spacerze. Chłopak zabrał ją na lody..’’ – zdjęcie jak jemy lody - ,, …a później przytuleni do siebie spacerowali ulicami Los Angeles.. Czyżby Kendall Schmidt w końcu znalazł swoją wybrankę serca ? Mamy nadzieję, że tym razem trafił na odpowiednią kobietę. Jak dalej potoczy się ta znajomość i czy skończy się ona happy endem dowiecie się czytając naszą stronę.. Będziemy was na bieżąco informować o tej sprawie ! ‘’ – byłam zła, co ja mówię ja byłam wściekła.. Była wściekła dlatego, bo denerwują mnie ci cali paparazzi.. Ciągle włażą w czyjeś życie z butami..
- Nie przejmuj się tym.. – Kend mnie do siebie przytulił
- Łatwo powiedzieć.. Denerwują mnie tacy ludzie.. – westchnęłam
- Ja już przywykłem.. – uśmiechnął się pocieszająco – Wiesz taka jest już cena jaką trzeba płacić przyjaźniąc się ze sławnymi ludźmi.. – zaśmiał się, a ja nie pozostałam mu dłużna
- Widocznie tak.. – odparłam z lekkim uśmiechem
- Jeszcze nieraz coś o tobie napiszą... – przerwałam mu
- Dzięki za pocieszenie.. – zaśmiałam się
- Daj mi dokończyć.. Jeszcze nie raz coś o tobie napiszą, więc nie warto się tym przejmować. Ważne, ze my wiemy jaka jest prawda, a oni mogą sobie pisać co chcą..– mocniej mnie do siebie przytulił
- Może masz rację.. – westchnęłam  i uśmiechnęłam się blado
- Nie może, tylko na pewno.. – poprawił mnie – A teraz głowa do góry i idziemy sprawdzić co leci w TV.. – uśmiechnął się promiennie i zamknąwszy mojego laptopa pociągnął mnie do salonu. Rozsiedliśmy się wygodnie na sofie i zaczęliśmy oglądać ,, Agenci bardzo specjalni’’. Niby nic takiego a  razem z Kendallem nie mogliśmy wyrobić ze śmiechu. Niektóre teksty mnie powalały. Około godziny 18 film się skończył, a my znów nie wiedzieliśmy co robić..
- Wiem ! – krzyknęłam po 5 minutach zastanawiania się
- No co takiego wymyśliłaś ? – zapytał z nadzieją
- Zagrasz mi coś na gitarze.. – uśmiechnęłam się niewinnie
- Ale że teraz ? – spytał zdezorientowany
- Nie, no za dwa lata.. – odparłam z ironią – No jasne że teraz.. Nudzi nam się więc czemu nie.. – uśmiechnęłam się- Prooszę .. – zrobiłam maślane oczka
- Okey, dobra.. – westchnął – Chodź.. – poszliśmy do jago ,,azylu’’ – To co ci zagrać ? –zapytał kiedy wziął do rąk swoją gitarę
- Zdaję się na Ciebie.. – wystawiłam mu język
- Dobra.. To może zagram mój najnowszy cover.. – uśmiechnął się i zaczął grać pierwsze nuty piosenki.  Ubóstwiam ten utwór. Tą melodię mogłabym słychać non-stop.. Do tego wszystkiego śpiewał ją Kendall. Kochałam jego głos, to z jaką pasją śpiewa jak cały oddaje się muzyce.. Patrzyłam na zielonookiego z wielkim uśmiechem na twarzy.
 - Jesteś genialny ! – odparłam z zadowoleniem kiedy blondyn skończył – Masz piękny głos.. – oznajmiłam
- Nie przesadzaj.. – uśmiechnął się lekko zakłopotany – Muszę jeszcze nad nim dużo popracować.. – odpowiedział
- Dla mnie jest perfekcyjny..– powiedziałam nieśmiało
- To miłe.. – zaśmiał się lekko – To może teraz ty coś zaśpiewasz ? – zaproponował z bananem na twarzy
- A czy to ty przypadkiem nie miałeś śpiewać mi, a nie na odwrót ? – spytałam ze śmiechem
- No ja już zaśpiewałem, więc teraz ja chcę posłuchać ciebie.. – wystawił mi język
- Nie lubię cię ! – udałam focha i zaczęłam grać pierwsze akordy mojej własnej piosenki. Czasami gdy miałam doła lubiłam pisać. Tak po prostu, dla siebie.. Muzyka w moim życiu znajdowała się zaraz po fotografii.. Pewnie gdybym nie dostała się na fotografię to zajęłabym się muzyką..
- Nie wiem co powiedzieć.. – odparł kiedy skończyłam – To.. To.. To było.. – nie mógł znaleźć słowa
- Co aż tak źle ? – zaśmiałam się
-  Żartujesz sobie ? Jesteś genialna ! – oznajmił z wielkim uśmiechem – Dziewczyno ! Masz kawał głosu.. Nie myślałaś aby to wykorzystać jakoś ? – spytał
- Szczerze to kocham śpiewać, kocham muzykę.. Kiedyś, jeszcze w liceum myślałam aby iść w tym kierunku, ale fotografia wygrała i teraz śpiewam tylko dla siebie, w pokoju.. – odparłam
- Mówię ci..Nie możesz marnować takiego talentu.. – powiedział z uśmiechem
- Pomyślę o tym.. – zaśmiałam się i poczochrałam mu włosy – Chodź do kuchni zrobię nam kawę.. – oznajmiłam i zaciągnęłam Kendzia do kuchni. Wstawiłam wodę i po chwili siedząc na blacie spożywaliśmy czarną ciecz.
- A ty kiedy zrozumiałeś że muzyka to, to co chcesz robić w życiu ? – spytałam upijając łyk napoju
- Szczerze ? To sam nie wiem.. – zaśmiał się – Odkąd pamiętam to ciągnęło mnie muzyki. W szkole na różnorakich akademiach śpiewałem lub grałem. – oznajmił z uśmiechem – A ty ? Kiedy postanowiłaś, ze będziesz fotografem ? – zapytał
- W wieku 15 może 16 lat.. Jakoś tak, choć zdjęcia uwielbiałam robić od małego.. Zaczęłam jak miała około 4 lat..Wtedy zaczęłam fotografować moje misie i lalki.. – zaśmiałam się
- Musisz mi kiedyś pokazać jakieś swoje zdjęcia.. – odparł z uśmiechem
- Kiedyś może pokarzę.. – zaśmiałam się
- Kiedyś ? – spytał zadziornie
- No wiesz.. Jak zasłużysz to pokarzę.. – wystawiłam mu język
- No to widzę, że będę musiał się nieźle postarać.. – zaśmiał się
- No nie ukrywam, że tak.. – zawtórowałam mu. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Oho nasza ferajna przybyła.. – odparł ze śmiechem blondyn i poszedł otworzyć. Po chwili dało się słyszeć śmiechy i głosy moich przyjaciół. Przywitałam się ze wszystkimi.
- Gotowi ? – zapytał na wstępie Carlos
- Też się cieszę, że cię widzę.. – zaśmiałam się
- Oj no wiesz, że zawsze się cieszę jak cię widzę.. .. – Los mocno mnie uściskał – Gotowi ? – od razu ponowił swoje pytanie na co wszyscy się zaśmiali
- Gotowi, gotowi.. – odpowiedziałam ze śmiechem
- No to idziemy ! – krzyknął i ruszył do wyjścia
- Jak dziecko.. – westchnął zielonooki – Tyle lat się z nim przyjaźnię i jeszcze go nie ogarniam..
- Biedny ty .. – poklepałam go po plecach
- Chodźcie, bo nasz kochany Carlito zacznie się niecierpliwić.. – zaśmiała się Jen, po czym wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy w stronę kina.  Ciągle się śmialiśmy z dowcipów chłopaków. Nie wiem skąd oni je wytrzasnęli ale z dziewczynami nie mogłyśmy wyrobić. W końcu po jakiejś półgodzinie dotarliśmy do celu. Kupiliśmy bilety na ,,Fast five’’ i udaliśmy się do Sali. Oczywiście dziewczyną nie za bardzo podobał się pomysł aby iść na film akcji, ale za to ja była bardzo zadowolona. Uwielbiałam ten gatunek filmów, a jak jeszcze w grę wchodziły szybkie samochody to byłam wniebowzięta. Po około 90 minutach film niestety się skończył i powolnym krokiem opuściliśmy budynek kina.
- Nie wiem jak wam, ale mi ten film strasznie się podobał.. – odparłam z wielkim uśmiechem
- Nam tak samo.. – chłopcy się ze mną zgodzili
- A nam niezbyt. – odpowiedziały dziewczyny – Jakbyśmy nie mogli iść na jakiś romans czy coś.. – zaczęły jęczeć
- Marudzicie.. – wystawiłam im język
- No, no Nat nie wiedziałem, że podzielasz nasze gusta filmowe.. – Logan się zaśmiał
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz.. – odparłam z cwanym uśmiechem
- Powiadasz ? – zapytał
- Owszem.. Jeszcze kiedyś cię zaskoczę.. – odparłam tajemniczo
- No dobra.. To po kinie proponuję udać się na jakąś kolację.. – odparł James przerywając tym samym moją wymianę zdań z Logim
-  O czym myślisz ? – zapytała Alice
- Może pizza ? – zaproponował
- Jestem za ! – odpowiedzieliśmy równo
- No to idziemy do pizzerii.. – ogłosił i ruszyliśmy do Pizzerii ,,Mozza’’. Po jakimś kwadransie byliśmy na miejscu. Wszyscy złożyli swoje zamówienie i po chwili jedliśmy nasze potrawy.
- Pyszna jest ta pizza ! – zachwyciłam się przełykając następny kawałek pizzy
- No wiesz.. Jakby nie było jesteśmy w najlepszej pizzerii w LA.. – odpowiedziała uśmiechnięta Jennifer
- Okey.. Ciągle pokazujecie mi wszystko co najlepsze w tym mieście.. A czy w ogóle Los Angeles ma jakieś wady ? – zaśmiałam się
- Uwierz mi, że ma i to wiele, ale dostrzeżesz je dopiero za jakiś czas.. – z uśmiechem odpowiedział Logan –A tym czasem chcemy pokazać ci same zalety L.A żebyś przypadkiem za szybko od nas nie uciekła .. – dodał
- Aaa.. To tak sobie to wymyśliliście.. – zaśmiałam się
- No a  jak.. – Carlos mi zawtórował – Ma się ten geniusz..
- Kto ma, ten ma.. –  James niby powiedział to cicho ale tak, że wszyscy to usłyszeli
- Sugerujesz coś ? – zapytał Carlos
- Ażebyś wiedział – odpowiedział długowłosy
- O nie.. Znowu zaczną się kłócić.. – jęknęła Alice
- Kendall weź ich ogarnij, bo skończy się to tak jak ostatnio.. – odparła Monic
- A co się stało ? – zapytałam ciekawa
-  Ostatnio jak zaczęli się sprzeczać to przez tydzień się nie odzywali i musieli odwołać wszystkie próby, bo nie chcieli przebywać ze sobą w jednym pomieszczeniu. – Al mnie oświeciła
- Oj no to rzeczywiście nieciekawie.. – odparłam
- Kendall do jasnej cholery weź ich uspokój bo zaraz ja im coś zrobię.. – Monic była już nieźle wkurzona
- Już.. –  Kends z niechęcią zaczął uspakajać ciągle kłócących się Carlosa i Jamesa. Po jakiś 10 minutach ustawił ich do pionu i przy naszym stole zapanowała w końcu cisza
-Nareszcie.. – odetchnęła Alice
- Naprawdę zachowujecie się jak dzieci..- oznajmiła Mo
- Oj tam.. – Los się zaśmiał – Każdemu się zdarza od czasu do czasu posprzeczać z przyjacielem..
- My to robimy dla rozrywki.. – dodał uśmiechnięty od ucha do ucha James
- Okeyy.. Jesteście dziwni.. – odparłam
- No wow. – Logan się zaśmiał
-Przyzwyczaisz się.. – Jen się zaśmiała
- No dobra ferajno idziemy ? – zapytał Kends, kiedy skończyliśmy jeść pizze
- Mhmm – wszyscy przytaknęliśmy i gdy chłopcy uregulowali rachunek wyszliśmy z lokalu. Całą grupą postanowiliśmy iść na krótki spacer po L.A
- Masz jakieś wieści o Karolinie ?  -zagadał James
- Niestety nie… - oznajmiłam smutno – Przepadła jak kamień w wodę.. Jakby nigdy nie istniała.. – westchnęłam
- Nie mogę uwierzyć, że człowiek może tak po prostu zapaść się pod ziemię.. – powiedział
- A jednak.. – odparłam i spuściłam głowę, Kendall widząc to objął mnie ramieniem i uśmiechnął się pocieszająco.
- Może zmieńmy temat.. – zaproponował – Logan co u Twoich rodziców ? Wrócili już z Krety ? – zmienił temat
- Dziękuję.. – szepnęłam do blondyna, podczas gdy Logan produkował się
- Nie ma za co.. Wiem, że nadal ciężko ci o tym mówić.. – uśmiechnął się lekko, po czym wróciliśmy do słuchania Hendersona. Spacerowaliśmy ulicami Miasta Aniołów jeszcze z jakieś dwie godziny, po czym postanowiliśmy wracać. Niezmiernie się z tego faktu ucieszyłam, gdyż założyłam nowe buty, które okazały się strasznie niewygodne.  Lekko kuśtykając dzielnie podążałam za grupką moich przyjaciół.
- Hej mała co jest ? – w pewnym momencie zapytał troskliwie Kendall
- Mi ? Nic.. – skłamałam, nie chciałam aby wziął mnie za jakąś gapę, która nie potrafi wytrzymać kilku godzin w nowych butach
- No przecież widzę.. – nie ustępował
- No naprawdę wszystko jest okey.. – dalej trwałam przy swoim
- Słuchaj kogo jak kogo, ale mnie nie okłamiesz.. Więc.. Co ci jest ? – bożee, dlaczego on zawsze musi wszystko wiedzieć?
- Oh no dobra.. Buty mnie upijają i tyle.. – odpowiedziałam niechętnie
- No to nie można było tak od razu ? – zaśmiał się – Wskakuj ..- odparł i nastawił się tak abym mogła mu wejść na barana
- Jestem za ciężka.. – zaprotestowałam
- Tak na pewno jesteś za ciężka.. Oj nie marudź, tylko wskakuj.. – odparł i słodko się uśmiechnął. Szczerze ? To strasznie się cieszyłam, że blondyn to zaproponował. Nie mówiąc już nic, szybo wskoczyłam na Kendsa.
- Dzięki.. – powiedziałam z szerokim uśmiechem
- Za dużo dziękujesz.. – zaśmiał się
- Bo mam za co.. – odparłam ze śmiechem
- I jak Kendizzlle ma wygodne plecy ? – Jen zapytała ze śmiechem
- Mhmm.. I to jeszcze jak.. – zawtórowałam jej
- Jak tak na was popatrzeć, to wyglądacie jak para.. – wypalił Logan z cwanym uśmiechem na co ja spaliłam buraka i podobnie jak Kend nic się nie odezwałam. Pozostali tylko uśmiechali się głupkowato, ale również się nie odzywali.  Przez dłuższy czas panowała niezręczna cisza. Czułam się strasznie skrępowana. Logan wypowiadając te słowa nie wiedział nawet jak bardzo chciałam aby to było prawdą.
-  No dobra to my lecimy.. – po jakimś kwadransie, gdy staliśmy już pod apartamentem blondyna odezwał się Kendall
- Okey.. Zgadamy się jakoś jutro.. – Jen puściła do mnie oczko i szeroko się uśmiechnęła.
- To paa ! – pożegnaliśmy się i weszliśmy do budynku
- Dobra Kend ja już na górę dojdę.. Możesz mnie postawić.. – odparłam, gdy zielonooki kierował się w stronę schodów nadal trzymając mnie na barana
- A co niewygody jestem ? – zaśmiał się
- Nie tylko, nie chce cię przeciążać.. – odparłam z szerokim uśmiechem
- No tak, bo ty przecież ważysz tyle co słoń… - ponownie się zaśmiał
- No widzisz sam to przyznałeś.. – zawtórowałam mu – Na serio wejdę sama..
- Oj nie marudź ! - odparł i zaczął wbiegać po schodach
- Wariat ! – skomentowałam zachowanie chłopaka gdy tylko zatrzymał się pod drzwiami od mieszkania
- Uznam to za komplement..- wystawił mi język i postawił mnie na ziemi. Weszliśmy do mieszkania i zmęczeni od razu udaliśmy się do swoich pokoi.  Wzięłam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i  wskoczyłam do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział XXI


OCZAMI KENDALLA :
Pozmywaliśmy wszystkie naczynia i postanowiliśmy odpocząć w salonie. Niestety nie odpoczęliśmy zbyt długo, gdyż zadzwonił telefon Nat. Kiedy spojrzała na wyświetlacz na jej twarz wskoczył lekki uśmiech. Domyśliłem się, że to był on – Brett. Gdy zobaczyłem jak Natalia promieniej rozmawiając z nim zalała mnie fala złości.
- Okey blondasku, ja się będę już zbierać.. Brett już przyjechał .  – oznajmiła z szerokim uśmiechem
- Ok.. – odpowiedziałem obojętnie – Baw się dobrze.. – burknąłem z lekkim grymasem na twarzy. Każde jej spotkanie z nim wzbudzało we mnie wściekłość i ogromną zazdrość.
- Dobra to ja lecę.. Tylko proszę cię, jak będziesz chciał wrócić bardzo późno lub w takim stanie jak ostatnio to zadzwoń i mnie uprzedź, żebym znowu się nie denerwowała.. – poprosiła mnie spokojnie
- Dobrze mamusiu, ale na chwilę dzisiejszą nic takiego nie planuję.. – lekko się zaśmiałem, choć w tamtym momencie w ogóle nie było mi do śmiechu
- W takim razie pa ! – cmoknęła mnie w policzek i wyszła z mieszkania. Kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi niemalże podbiegłem do okna i zacząłem ich obserwować. Wiem, że było to głupie ale nie mogłem się po prostu powstrzymać. Na parkingu dostrzegłem Bretta opierającego się o maskę swojego samochodu. Po chwili z wielkim uśmiechem dołączyła do niego Nat. Przywitali się  buziakiem w policzek. Chwilę się jeszcze pośmiali i wsiadłszy do auta odjechali. Westchnąłem głośnio i odszedłem od okna.
- Yuma ! – zawołałem swoją małą świnkę, która po chwili znalazła się obok moich nóg. Szybko zapiąłem ją na smycz, zabrałem wszystkie potrzebne mi rzeczy i wyszedłem z mieszkania. Po chwili znalazłem się na dworze. Żwawo udałem się do swojego autka. Yumę posadziłem na przednim siedzeniu i po chwili zająłem miejsce obok niej. Odpaliłem silnik i zgrabnie wyjechałem z parkingu.  Po jakiejś godzinie stałem przed domem moich rodziców. Spuściłem Yumę ze smyczy i otworzyłem drzwi wejściowe.
- Cześć ! – zawołałem, a po chwili przede mną pojawiła się moja rodzicielka
- Kendall synku ! Jak ja cie dawno nie widziałam ! – ucieszyła się i mocno mnie przytuliła
- Przepraszam, że tak rzadko was odwiedzam, ale najzwyczajniej w świecie nie mam czasu.. Teraz mam trochę wolnego, więc skorzystałem z okazji no i jestem. – uśmiechnąłem się –  A tak przy okazji chciałem i kogoś przedstawić.. – oznajmiłem i pokazałem jej Yumę która schowała się za szafką stojącą w holu
- O matko ! Co to za śliczne stworzonko ? – zapytała biorąc świnkę na ręce
- To jest nowy członek naszej rodzinki – Yuma.. – odparłem z szerokim uśmiechem
- Śliczna jestem… - zaczęła mówić do Yu jak do małego dziecka – Od kiedy ją masz ? – zapytała spoglądając na mnie
- Od kilku dni.. Kupiłem ją od kolegi Kevina.. – oznajmiłem
- No w końcu masz tą świnkę o której tak marzyłeś.. – zaśmiała się
- W końcu.. – zawtórowałem jej
- Chodź do salonu, pogadamy.. Stęskniłam się za Tobą.. – oznajmiła i poczochrała mi włosy
- Mamo.. – upomniałem ją, na co Kathy tylko się zaśmiała – Gdzie tata ? – zapytałem rozglądając się po pomieszczeniach
- W pracy, ale za jakieś dwie godzinki powinien wrócić.. Zostaniesz na obiedzie ?
-A z wielką chęcią.. – uśmiechnąłem się. Przez następne dwie godziny ciągle rozmawialiśmy. Oczywiście jak na moją mamę przystało wypytała się mnie o wszystko.. Opowiedziałem jej o Natalii, oczywiście pomijając fakt, że ją kocham.. Nakazała mi abym następnym razem zabrał ją ze sobą. W końcu z pracy przyszedł mój tata. Jego reakcja na Yumę była bardzo podobna jak u mojej mamy. Jednak to prawda, tej świnki nie da się nie lubić. Pogadałem trochę z ojcem, aż w końcu moja rodzicielka zwołała nas na obiad. Strasznie się stęskniłem za domowymi obiadkami. Po jakiejś półgodzinie po posiłku nie było śladu. Porozmawiałem jeszcze trochę z rodzicami i około 17.00 postanowiłem się zbierać. Pożegnałem się z moimi rodzicielami, po czym delikatnie wziąłem na ręce śpiącą Yumę. Posadziłem ją na tym samym miejscu co przedtem i ruszyłem w drogę powrotną. Jako, że natrafiłem na straszne korki w domu byłem po upływie prawie dwóch godzin. Kiedy wszedłem do mieszkania Nat jeszcze nie było. Ułożywszy Yu w jej kojcu udałem się do salonu i włączyłem telewizor. Po upływie jakiś dwóch kwadransów do domu wróciła Natalia. 

OCZAMI NATALII :
Podróż do centrum handlowego nie trwała długo, gdyż po jakiś 15 minutach byliśmy już na miejscu. Zaparkowaliśmy na podziemnym parkingu i skierowaliśmy się do wejścia.
- To od czego zaczynamy ? – zapytał chłopak gdy staliśmy na środku centrum
- No to może na początek pomożesz mi wybrać jakiś prezent dla Jamesa, a później zobaczymy gdzie nas nogi zaniosą.. – uśmiechnęłam się
- Ok.. A wiesz w ogóle co chcesz mu kupić ? – spytał
- Szczerze to nie za bardzo.. – przyznałam – Liczę, że coś mi poradzisz.. – zrobiłam minę szczeniaczka
- Postaram się, ale ja go nie znam więc będzie trudno.. – odparł
-Musimy dać radę… - poklepałam go po ramieniu, po czym ruszyliśmy w poszukiwaniu prezentu. Zwiedziliśmy chyba z tysiąc sklepów i ciągle nie mogłam się na nic zdecydować.. W końcu ujrzałam sklep fotograficzny.
- Że też ja na to wcześniej nie wpadłam.. – klepnęłam się w czoło
- Na co ? – zapytał ciekawy Brett
- Kupię mu lustrzankę.. Ostatnio cos wspominał, że stara jest już na wykończeniu.. – oznajmiłam uradowana
- No to chodźmy.. – uśmiechnął się szeroko i pociągnął mnie w stronę sklepu.  Jako że znam się na tych rzeczach sama wybrałam odpowiedni moim zdaniem aparat – Canon  EO S 6D. Z wybranym przedmiotem wybraliśmy się do kasy.
- Bardzo dobry wybór.. – oznajmiła sprzedawczyni – Jest to bardzo dobry i długowieczny sprzęt.. – dodała z uśmiechem – Zapakować normalnie, czy jako prezent ? – zapytała
- Jako prezent jeśli można.. – odpowiedziałam
- W porządku. Proszę chwilę zaczekać, ja zaraz wrócę.. – obdarzyła mnie szerokim uśmiechem i skierowała się na zaplecze.
- Słuchaj Nat, ja na chwilkę wyskoczę do jednego miejsca i za chwilę wracam.. – oznajmił
- Jasne, będę tutaj czekać.. – odpowiedziałam
- To zmykam i zaraz wracam.. – rzekł i wyszedł ze sklepu. Po chwili z zaplecza wróciła ekspedientka z zapakowanym w papier ozdobny aparatem.
- Proszę bardzo.. – wręczyła mi aparat, po czym zapłaciłam za przedmiot i czekałam na mojego niebieskookiego przyjaciela, który po jakiś 5 minutach wrócił.
- Okey.. Jestem.. – oznajmił uradowany – To prezent dla Jamesa mamy ? – chciał się upewnić
- Yhym.. – przytaknęłam
- No to ruszamy na podbój sklepów ! – zaśmiał się i ruszyliśmy przed siebie
- A gdzie ty tak właściwie byłeś ? – spytałam po chwili
- A dowiesz się później.. – odparł tajemniczo
- Okeeey.. – odpowiedziałam lekko zdziwiona –Nie wnikam.. – dodałam
- No i bardzo dobrze.. – wystawił mi język – To od jakiego sklepu zaczynamy ? – spytał
- Hm.. Może H&M ? –zapytałam spoglądając w stronę wymienionego sklepu
- Ok.. To ruszamy ! – odparł i pociągnął mnie za rękę w stronę sklepu. Spędziliśmy w nim około 20 minut, ale nic mi nie wpadło w oko,  natomiast Brett kupił biały sweter w czarne paski. Nie powiem, bo spodobał mi się. Przez kolejne 4 godziny chodziliśmy od sklepu do sklepu. Brett kupił sobie trzy t-shirty, dwie koszule  i spodnie. Ja natomiast kupiłam sobie sukienkę na imprezę urodzinową Jamesa , rybaczki , dwie bluzki , koszulę i sandały. Obładowani torbami postanowiliśmy udać się do pobliskiej kawiarni. Zamówiliśmy sobie bo cappuccino i zajęliśmy stolik przy dużym oknie.
- Ale mnie nogi bolą.. – jęknęłam siadając na krześle
-Uwierz mi nie tylko ciebie.. – zaśmiał się – Ale ważne że zakupy się udały.. – odparł z szerokim uśmiechem
-Oj udały się o to jak.. – odpowiedziałam mu tym samym – Już wiem kogo będę zabierać na zakupy.. – zaśmiałam się
- Z wielką chęcią będę ci towarzyszył.. – puścił mi oczko
- No i super.. – uśmiechnęłam się promiennie, a kelner przyniósł nam zamówienie
- Wiesz.. Mam coś dla ciebie.. – odparł i podszedł do mnie
- Mam się bać ? – zaśmiałam się i spojrzałam na chłopaka
- No wiesz.. – udawała, że myśli – Spokojnie to nic strasznego.. Mam nadzieję że ci się spodoba. – uśmiechnął się szeroko i wręczył mi czarne pudełeczko
- Co to ? – spytałam nie spuszczając wzroku z chłopaka
-Otwórz to zobaczysz.. – wystawił mi język. Jak kazał tak też zrobiłam. Otworzyłam czarne pudełeczko i moim oczom ukazała się srebrna bransoletka z wygrawerowanym napisem ,,Brett <3 ‘’
- Jej.. Jest śliczna ! – odparłam zachwycona rzucając cię chłopakowi na szyję – Dziękuję ! – pocałowałam go w policzek
- Cieszę się, że ci się podoba.. Mam taką samą tylko że z twoim imieniem.. – oznajmił i pokazał mi drugąidentyczną bransoletkę z napisem ,,Natalie <3’’  – Pomyślałem, że to będzie takie ukoronowanie naszej przyjaźni.. – uśmiechnął się szeroko
- Naprawdę bardzo ci dziękuję.. Jesteś kochany ! – przytuliłam chłopaka i dałam mu kolejnego całusa
- No będę musiał ci częściej robić takie niespodzianki. – zaśmiał się
- Nie mam nic przeciwko.. – zawtórowałam mu, po czym z powrotem usiedliśmy
- Ale kiedy ty to właściwie kupiłeś ? Przecież to było pewnie na zamówienie.. – zapytałam po chwili przyglądając się bransoletce którą niebieskooki założył mi na nadgarstek
-To prawda.. Zamówiłem je wczoraj a że jubiler to mój znajomy to zrobił to szybciej no i dzisiaj musiałem tylko odebrać.. – orzekł z bananem na twarzy
- Jesteś niesamowity.. – odwzajemniłam jego gest
- Cieszę się, że niespodzianka się udała.. – odparł
- Oj udała się i to jak.. – zaśmiałam się
- No to teraz wiesz.. Tak jakby jesteś teraz ze mną związana.. – zaśmiał się
- No wiem, wiem.. – zawtórowałam mu – I nawet nie wiesz jak bardzo się z tego cieszę.. – uśmiechnęłam się promiennie
- Uwierz mi, że wiem, bo ja cieszę się tak samo jak ty.. – odpowiedział tym samym
- A co tam u Josha ? Kiedy wraca z tego wyjazdu ? – spytałam zaciekawiona
- U Josha wszystko w porządku.. Ma wrócić za tydzień i bardzo chce cię poznać.. –odpowiedział
- Ja też z wielką chęcią go poznam.. – uśmiechnęłam się promiennie
- No to jak tylko przyjedzie to musimy się jakoś umówić.. – zaproponował
- Ja też musze cię poznać z moimi przyjaciółmi.. – rzekłam
- Przyjaciółmi i przyszłym chłopakiem.. – poprawił mnie
- Nie bądź taki hop do przodu.. – zaśmiałam się – Ja nawet nie wiem czy on cokolwiek do mnie czuje.. – posmutniałam
- Jak to nie wiesz ? Przecież to na kilometr widać ! – lekko się oburzył – Dziewczyno jak ty możesz tego nie dostrzegać ?
- Ja już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.. – westchnęłam – Raz wydaje mi się, że daje mi jakieś sygnały a innym razem myślę, że jest wręcz przeciwnie..  Dwa razu byśmy się prawie pocałowali, ale zawsze ktoś nam przeszkadzał. Później on zachowywał się jak gdyby nic się nie stało.. Ja już sama nie wiem czy to, że on coś do mnie czuje jest prawdą czy tylko moim urojeniem.. Mam straszny mętlik w głowie.. – odparłam smutno – Kocham go i bardzo chciałabym z nim być, ale boję się.. Boję się jak on na to zareaguje.. Nie chce stracić naszej przyjaźni.. Nie wiem co mam robić.. – jęknęłam
- Uwierz mi, że on na pewno coś do ciebie czuje.. Widziałem jak na ciebie patrzył, z tego co mówiłaś to zależy mu na tobie i to bardzo.. Posłuchaj swojego serca a znajdziesz w nim odpowiedź co masz robić.. Moim zdaniem to jeżeli nie spróbujesz, nie zawalczysz o niego o to uczucie, to będziesz tego żałować.. Musisz zaryzykować bo inaczej stracisz i to dużo.. – powiedział spokojnie
- Łatwo powiedzieć trudnej zrobić.. – westchnęłam
- Odważ się a zobaczysz że to ci się opłaci ! – złapał mnie za rękę pokazując jednocześnie, że mnie wspiera
-Dziękuję.. – odparłam cicho
- Za co ? – zdziwił się
- Za wszystko.. Za to, że mi doradzasz, za to że jesteś.. – lekko się uśmiechnęłam
-Od tego są przyjaciele.. – na jego twarzy pojawił się przyjacielski a zarazem pocieszający uśmiech – A na poprawę humoru proponuję po kawie udać się na jakieś lody..
- Mmm.. Kusząca propozycja.. – zachichotałam – Ale takie wielgaśne ? – zapytałam ze śmiechem
- No oczywiście a jak inaczej ? – zawtórował mi
- No to w takim razie jestem jak najbardziej za ! – ucieszyłam się. Szybko dopiliśmy kawę, zapłaciliśmy i wyszliśmy z kawiarni.  Z zakupami w rękach udaliśmy się do pobliskiej lodziarni. Zamówiliśmy sobie po dużym pucharku wielosmakowych lodów i usiedliśmy przy jednym z kilku stolików. Po jakiś 5 minutach kelner przyniósł nam nasze desery i zaczęliśmy je spożywać.
- Mm..Tego mi było trzeba.. – westchnęłam rozkoszując się smakiem lodów
- No widzisz.. Ja wiem co dobre.. – zaśmiał się
- To prawda… - oblizałam się – Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że cię poznałam.. – odparłam z szerokim uśmiechem
- Jeżeli tak bardzo jak ja to uwierz mi, wiem.. – odpowiedział tym samym.  Dalej jedliśmy lody śmiejąc się i wygłupiając. Około godziny 17.00 postanowiliśmy, że będziemy już wracać do domu i uregulowawszy rachunek opuściliśmy lodziarnię. Przytuleni do siebie po przyjacielsku ruszyliśmy na parking. Po jakimś kwadransie siedzieliśmy już w samochodzie.
- Wpadniesz do mnie ? – spytał niebieskooki – Pokaże ci swoje mieszkanie, pogadamy a później cię odwiozę..
- Z chęcią.. – odparłam z uśmiechem
- No to w takim jedziemy do mnie..    uśmiechnął  się i odpalił silnik – No jesteśmy na miejscu.. – oznajmił po jakimś kwadransie, parkując przed nowoczesnym blokiem
- Ładne osiedle.. – odparła z uśmiechem
-Osiedle jak każde inne.. – zaśmiał się – Chodź na górę.. – złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego mieszkania – Witam w moich skromnych progach.. – uśmiechnął się wpuszczając mnie do mieszkania
- Ślicznie tu.. – oznajmiłam z szerokim uśmiechem
- Dziękuję.. Wiesz starałem się jak mogłem, aby to jakoś urządzić.. – odpowiedział tym samym
- No i udało ci się ! – zachichotałam
- Napijesz się czegoś ? – zapytał po chwili
- Sok jak masz.. – odparłam
- Już się robi.. – udał się do kuchni i po chwili przyniósł mi sok pomarańczowy
- To jest Josh ? – spytałam wskazując na zdjęcie stojące na komodzie
- Tak.. – na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
- Przystojny.. – westchnęłam
- No, no ! – pogroził mi palcem – Bo będę zazdrosny.. – zaśmiał się
- No wiesz.. Może i powinieneś.. – cwano się uśmiechnęłam
- No wiesz.. – oburzył się, ale po chwili wybuchnął śmiechem
- No co.. – wystawiłam mu język – Przecież żartuję.. – zachichotałam
- No wiem, wiem.. – poczochrał mnie
- Osz ty !  - krzyknęłam ze śmiechem i zaczęłam gonić uciekającego niebieskookiego. Po jakiś dwudziestu minutach pościgu zmęczeni opadliśmy na podłogę i nie mogliśmy przestać się śmiać.- Nie lubię cię.. – oznajmiłam z lekkim oburzeniem
- Ja ciebie tez nie.. – odpowiedział i odwrócił się ode mnie plecami, ale po chwili zanieśliśmy się kolejną salwa śmiechu. Po jakiś 5 minutach uspokoiliśmy się i wróciliśmy na sofę.
- Bawiłam się dzisiaj z tobą świetnie.. – uśmiechnęłam się szeroko
- No wiesz.. Ze mną zawsze jest fajnie.. – zaśmiał się
- A mówił ci już ktoś kiedyś, że jesteś strasznie skromny ? – zapytałam ze śmiechem
- No co.. Ja tylko stwierdzam fakty.. – bronił się z wielkim bananem na twarzy – A tak na serio to ja też się z tobą świetnie bawiłem.. No i mam nadzieję że będziemy sobie częściej robić takie wypady..
- No oczywiście, że tak.. Z Tobą to na zakupy mogę chodzić nawet codziennie.. – uśmiechnęłam się
- Trzymam za słowo.. – odparł z uśmiechem
- Wiesz ja nie chcę nic mówić, ale będę się już zbierać.. – oznajmiłam po chwili
- Już ? – zrobił smutną minkę
- No już, już.. Zobacz która godzina.. – wskazałam na zegar, który wskazywał 19.00
- No skoro tak bardzo chcesz mnie zostawić tutaj samego to niech ci będzie.. – westchnął i złapał kluczyki od auta
- Jestem pewna, że dasz sobie radę sam.. – zaśmiałam się
- Zobaczymy.. Ale jakby co będziesz mnie miała na sumieniu.. – odparł z poważną miną, ale po chwili się zaśmiał
- Jakoś przeżyję.. – wystawiłam mu język
- Bardzo śmieszne – powiedział ironicznie
- Ażebyś wiedział.. – zaśmiałam się i wyszliśmy z mieszkania Bretta. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy. Po jakiejś półgodzinie byliśmy na miejscu. Zabrałam wszystkie swoje torby z bagażnika.
- Jeszcze raz dzięki za dzisiejszy dzień no i za bransoletkę.. – uśmiechnęłam się szeroko
- To ja dziękuję.. – odpowiedział tym samym gestem
- To do zobaczenia.. Zdzwonimy się.. – cmoknęłam go w policzek i ruszyłam do mieszkania.  Po chwili otwierałam już drzwi. Weszłam do środka, zakupy postawiłam w przedpokoju i udałam się do salonu gdzie zastałam blondyna. Ciągle w głowie miałam słowa Bretta. Czy to prawda, że Kendall coś do mnie czuje ? Bardzo bym tego chciała, ale boję się cokolwiek zrobić w tej sprawie. Przecież nie podejdę do niego i nie zapytam się: ,,Hej ! Słuchaj mam pytanie.. Kochasz mnie ? ‘’ Miałam totalny mętlik w głowie.. Do tego wszystkiego te niedoszłe pocałunki.. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć.. Z mojego zadumania zbudził mnie tak przeze mnie kochany głos.
- No i jak było na zakupach ? – zapytał z lekkim uśmiechem
- Super ! Świetnie się bawiłam.. Kupiłam mnóstwo rzeczy no i przede wszystkim prezent dla Jamesa.-uśmiechnęłam się
- No i co mu kupiłaś ? – zapytał zaciekawiony
- Aparat.. – oznajmiłam i poszłam po urządzenie – Ostatnio coś wspominał, że stary mu się psuje więc pomyślałam sobie, że kupię mu nowy— powiedziałam
- Na pewno mu się spodoba.. – odparł
-A jak tam było u rodziców ? Yuma sobie pobiegała ? – spytałam siadając na sofie obok zielonookiego
- U rodziców jak to u rodziców.. Musieli dowiedzieć się wszystkiego co u mnie itd. A moja kochana świnka nie pobiegała, bo od razu poszła spać.. – zaśmiał się
-Not tak.. Po Yu można było się tego spodziewać.. – zawtórowałam mu – A jak twoja mama zareagowała na nią..
- O mało co jej nie zagłaskała na śmierć.. Ale jakoś udało mi się zachować ją przy życiu.. – odparł śmiejąc się
- Aha.. – zachichotałam – A gdzie ona teraz jest ?
- U siebie w kojcu.. Śpi.. – oznajmił
- Ja nie wiem.. Jak ona może tak cały czas spać ? – zdziwiłam się
- Mnie się pytasz ? – zaśmiał się – Mi to by się już dawno znudziło..Ale widocznie taka jej natura.. – westchnął
- Najwidoczniej.. – uśmiechnęłam się – Co oglądasz ? – spytałam wskazując na włączony telewizor
- W sumie to nie wiem.. Nic nie ma.. Może włączymy jakiś film ? Co ty na to ? – zaproponował
- Jestem jak najbardziej za ! – uśmiechnęłam się szeroko – To ty znajdź jakiś film a ja zrobię popcorn i przyniosę jakieś picie.. Jak powiedziałam tak też zrobiliśmy.
- Lubisz horrory ? – krzyknął blondyn z salonu
-Uwielbiam ! – odpowiedziałam z uśmiechem
- No to szukam jakiegoś horroru.. – oznajmił. Kiedy Kends szukał filmu ja przygotowywałam przekąski i napoje. Po jakiś 10 minutach siedzieliśmy obok siebie na sofie i oglądaliśmy rozpoczynający się film. Jak na złość Kend wybrał ,,Paranormal activity’’. Zazwyczaj nie boję się horrorów, ale ten film mnie po prostu  przeraża. No nic będę musiała się przemęczyć.. – pomyślałam. Starałam się być silna i nie okazywać tego, że się boję, ale nie zawsze mi się to udawało i czasami wtulałam się w siedzącego obok mnie blondyna. W jego ramionach czułam się strasznie bezpieczna..  Po jakiejś półtorej godziny film się skończył, a ja odetchnęłam z ulgą..
- Nigdy więcej.. – jęknęłam wyłączając DVD
- Dlaczego ? Przecież mówiłaś, że lubisz horrory.. – zaśmiał się
-Bo lubię, ale nie takie.. Wszystko co związane z duchami, demonami i itp. mnie przeraża.. – oznajmiłam z lekkim grymasem na twarzy
- Nie wiedziałem.. – odparł ze skruchą
- Przecież nic się nie stało.. Każdemu przyda się dawka adrenaliny.. – zaśmiałam się nerwowo aby rozładować atmosferę, a tak naprawdę o dreszcze przyprawiało mnie każde nawet najmniejsze puknięcie.
- Zrobię nam gorącej czekolady na odprężenie.. – uśmiechnął się i ruszył do kuchni. Po chwili wrócił trzymając w dłoniach dwa kubki gorącej cieczy.
- Dzięki.. – uśmiechnęłam się lekko odbierając od Kendalla jeden kubek.
- Lepiej ? – zapytał po chwili upijając łyk brązowej cieczy
- Mhm.. – odpowiedziałam delektując się gorącą czekoladą
- Nowa bransoletka ? – spytał wskazując na mój nadgarstek
- Tak.. – uśmiechnęłam się – Dostałam ją dzisiaj od Bretta.. – odpowiedziałam
- Aaa.. Od Bretta.. – powtórzył po mnie z niezbyt szczęśliwą miną
- Nie lubisz go prawda ? – zapytałam ni stąd ni zowąd.  Trapiło mnie to pytanie i w końcu musiałam je zadać.
- Nie.. Dlaczego tak myślisz.. – zaprzeczył
- No bo kiedy tylko wspomnę o nim to zaraz zmienia ci się humor.. – westchnęłam
- Zdaje ci się.. – uśmiechnął się blado – Smakuje ci czekolada ? – zapytał jednocześnie zmieniając temat. Postanowiłam tego nie drążyć i dać spokój, bo i tak znając Kendzia niczego bym się nie dowiedziała.
- Tak..Jest pyszna. – uśmiechnęłam się lekko. Rozmawialiśmy jeszcze trochę i skończywszy pić brązową ciecz postanowiliśmy iść już spać. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do swoich pokoi.  Przebrałam się w piżamę i szybo wskoczyłam do łóżka. Próbowałam zasnąć, niestety ciągle przypominał mi się ten feralny film. W końcu nie wytrzymałam i po cichu udałam się do pokoju Kendalla. Otworzyłam drzwi i podeszłam do łóżka na którym spał zielonooki.
- Kendall.. – zaczęłam go budzić
- Hm.. ?  - zapytał lekko zaspany
- Mogę spać z Tobą ? Ten film nie daje mi spokoju.. – zrobiłam smutną minkę
- Jasne, - uśmiechnął się lekko – Wskakuj. – zrobił mi miejsce koło siebie. Ja natomiast posłusznie wsunęłam się pod kołdrę i ułożyłam swoją głowę na poduszce.
- Dobranoc.. – szepnął
- Dobranoc.. – odpowiedziałam i zamknęłam oczy. Było mi tak dobrze. W tamtym momencie chciałam aby ta noc się nie kończyła.  Przy nim czułam się bezpieczna. Ile ja bym dała aby mieć tak codziennie..-pomyślałam. Leżałam i myślałam tak jeszcze kilka minut, aż w końcu popłynęłam do krainy Morfeusza. 

OCZAMI KENDALLA
Byłem strasznie zmęczony dzisiejszym dniem, więc gdy tylko znalazłem się w swojej sypialni szybko przeprałem się w piżamę i położyłem się spać. Po jakimś czasie ktoś zaczął mnie budzić. Okazało się, ze była to Natalia.
- Kendall.. –  zawołała cicho i szturchnęła mnie w ramię
- Hm.. ?  - zapytałem lekko zaspany
- Mogę spać z Tobą ? Ten film nie daje mi spokoju.. – zrobiła smutną minkę
- Jasne..- uśmiechnąłem się lekko – Wskakuj. – zrobiłem jej miejsce koło siebie. Blondynka wsunęła się po kołdrę. Boże jaki ja byłem wtedy szczęśliwy. Moja ukochana leży koło mnie.. Słyszałem jej oddech, czułem każdy jej ruch.. Boże jak ja bym chciał, aby tak było już zawsze.. - pomyślałem
- Dobranoc.. – szepnąłem
- Dobranoc.. – odpowiedziała. Zamknąłem oczy i z uśmiechem na twarzy zasnąłem ponownie


_______________________________________
 

Mamy już XXI rozdział :) Mam złą wiadomość.. Rozdziały, które mam już napisane powoli się kończą i muszę sie wziąć za wymyślanie kolejnych.. Niestety za trzy tygodnie mam egzaminy gimnazjalne i nie mam za bardzo na to czas :( więc pomyślałam, że do 25 kwietnia rozdziały będę dodawać raz w tygodniu, aby nie zawieszać bloga.. Może tak być ? :) Obiecuję, że kiedy skończy się to zamieszanie związane z tymi egzaminami  to biorę sie za pisanie i wstawię meega długi rozdział :) Także oznajmiam : KOLEJNY ROZDZIAŁ DODANY BĘDZIE ZA TYDZIEŃ.. :) Do nn :P