wtorek, 12 marca 2013

Rozdział XIV


- Z chęcią.. – odparłam. Wypiliśmy do końca kawę, ogarnęliśmy się i wyszliśmy. Po jakiś 20 minutach jazdy samochodem byliśmy na parkingu przed wielkim sklepem zoologicznym. Zaraz po przekroczeniu progu sklepu w oczy rzuciła nam się ogromna ilość rzeczy dla zwierząt.
- Wow.. – powiedziałam  próbując ogarnąć wzrokiem to co mnie otaczało – Jeszcze w tak ogromnym sklepie zoologicznym to nie byłam.. – oznajmiłam
- No widzisz ile podczas tych wakacji dziwnych rzeczy zobaczysz.. – mój towarzysz się zaśmiał
- To od czego zaczynamy ? – zapytałam z uśmiechem
- Hm.. Nie wiem.. – zielonooki zaczął się zastanawiać
- A ty wiesz w ogóle co potrzeba takiej śwince ? – zapytałam po chwili
- Szczerze ? – zapytał jakby lekko zakłopotany
- No nie.. Na żarty.. – wywróciłam oczami
-  Szczerze to nie za bardzo.. – podrapał się po głowie
- Dobra..W takim razie trzeba będzie się kogoś poradzić..- oznajmiłam  i niedaleko nas zauważyłam jakiegoś chłopaka mniej więcej w wieku Kendzia. - Przepraszam– zaczepiłam go, był naprawdę przystojny– Szukamy rzeczy potrzebnych dla miniaturowych świnek i nie za bardzo wiemy co powinniśmy kupić.. Nie wiesz, gdzie można tu poprosić jakiegoś pracownika o pomoc ?
- Ja chętnie wam pomogę.. – uśmiechnął się przyjaźnie – To sklep mojego ojca i mniej więcej znam się na tym, więc służę pomocą. – oznajmił – To szukamy rzeczy dla świnki miniaturowej ? – chciał się upewnić
- Yhym.. – przytaknęłam
- No to idziemy.. – rzucił i puścił mi oczko
-To prowadź.. – zwróciłam się do chłopaka i uśmiechnęłam się promiennie, po czym ruszyliśmy między wielkie półki wyłożone po brzegi artykułami dla zwierzą. Kendall w ogóle się nie odzywał,  za to ja znalazłam wspólny język z jak się później okazało Brettem. Po jakiś dwóch godzinach chodzenia po alejkach sklepu mieliśmy już wszystkie potrzebne rzeczy i skierowaliśmy się do kasy.
- Wielkie dzięki za pomoc.. – zwróciłam się do nowopoznanego chłopaka
- Nie ma za co.. Przyjemność po mojej stronie.. – znów mi puścił oczko – Mam nadzieję, że świnka twoja i twojego chłopaka będzie się dobrze mać.. – odparł
- Nie ! Kendall nie jest moim chłopakiem tylko przyjacielem.. – zaprzeczyłam szybko, choć w głębi serca pragnęłam aby to co powiedział Brett było prawdą..
- Dobra.. Ja idę zapłacić i będę czekał w samochodzie.. – w końcu po długim czasie obojętnym tonem przemówił zielonooki i szybko ruszył do kasy
- Okey.. – odpowiedziałam lekko zdziwiona jego zachowaniem
- Widzę, że twój kolega nie ma dzisiaj zbyt dobrego humoru.. – odparł Brett
- No jakoś nie.. – uśmiechnęłam się lekko
- Co ty na to jakbyśmy się jutro wybrali na kawę ? – zaproponował
- Z chęcią.. – uśmiechnęłam się promiennie, cieszyłam sie na to spotkanie, bo w końcu oprócz BTR i dziewczyn to nie znałam tutaj nikogo..
- To jutro o 13 w Starbucks ?
- Jasne.. – odparłam
- Masz tu mój numer, w razie czego jakby się cos zmieniło to dzwoń.. – uśmiechnął się uwodzicielsko i wręczył mi małą wizytówkę
- Okey.. – odwzajemniłam jego gest, po czym dodałam – Dobra to ja już lecę.. Do jutra.. – pożegnałam się z nim po czym ruszyłam do samochodu gdzie czekał już na mnie Kendall. Byłam na niego złą, że w ogóle się nie odzywał i że się tak zachowywał. Nie wiem co go ugryzło, ale to nie było do niego podobne.. Po chwili stałam już przed samochodem blondyna, który siłował się ze schowaniem wszystkich zakupów do bagażnika.
- Daj ci pomogę.. – zwróciłam się do niego
- Dam sobie radę.. – odparł obojętnie, nie wiedziałam o co mu chodzi, ale nie chcąc się z nim kłócić przemilczałam to.
- Jak chcesz.. – odparłam tym samym tonem co on i wsiadłam do samochodu. Po kilku minutach dołączył do mnie blondyn i bez słowa odpalił auto. Całą drogę jechaliśmy w milczeniu. Ciągle zastanawiałam się o co mu chodzi. Przecież wcześniej miał dobry humor,  ale gdy tylko weszliśmy do sklepu jego nastrój zmienił się o 180 stopni.  Naprawdę nie wiedziałam co mu się stało. W końcu po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu. Szybko wysiadłam z auta i nie czekając na Kendalla ruszyłam do mieszkania. Gdy tylko znalazłam się w przedpokoju przywitała mnie Yuma. Na jej widok uśmiech sam wskoczył mi na twarz.  Zdjąwszy buty wzięłam świnkę na ręce i udałam się z nią do salonu. Po chwili do domu wszedł Kend. Chłopak przez następne godziny w ogóle się do mnie nie odzywał, ignorował mnie jakbym była powietrzem.. Siedzieliśmy w salonie i jak nigdy panowała między nami cisza, którą od czasu do czasu swoim kwiczeniem przerywała malutka świnka.  W końcu nie wytrzymałam i wybuchnę łam.
- Dobra, o co ci chodzi ? – zapytałam wkurzona
- Mi ? – spytał zdziwiony  - Mi o nic.. Wszystko jest w jak najlepszym porządku..  – dodał
- No właśnie widzę jak nic.. Co jest do cholery ? – nie schodziłam z tonu
- No mówię, że nic ! – podniósł głos
- Nie kłam ! Przecież widzę ! Jak tylko weszliśmy do sklepu to zachowujesz się jakbym nie wiem jaką krzywdę ci zrobiła ! Brettowi nawet nie podziękowałeś za pomoc ! – prawie krzyczałam
- Och ! I co obraził się na mnie bidulek ? – zapytał z drwiną
- O co ci chodzi ? Co ?!  Może mnie łaskawie oświecisz ?
- Przecież mówię ci, że o nic ! To ty się czepiasz i robisz z byle czego aferę !
- No tak.. Bo to ja cię unikam, ignoruję i traktuje jak powietrze ? ! – teraz to krzyczałam, jego zachowanie bardzo mnie denerwowało
- Nie ignoruję cię.. – zaprzeczył
- Właśnie widzę ! Dobra daruj sobie ! – rzuciłam i wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami, szłam przed siebie i znowu trafiłam do tego samego parku co rano. Usiadłam na tej samej ławce i zaczęłam rozmyślać. O co mu chodzi ? Co go tak zdenerwowało ? Takie pytania chodziły mi po głowie. Było mi źle, że tak mnie traktował.. 

OCZAMI KENDALLA :
Kiedy zobaczyłem jak ten cały Brett podrywa Natalie to aż się we mnie zagotowało ! Byłem o nią zazdrosny i to bardzo. Kiedy wyobrażałem sobie, że ona może się z kimś związać to aż mnie skręcało w środku. Nie przeżyłbym chyba tego… Zależało mi na niej jak na nikim innym.  Byłem też wściekły na siebie, że jestem takim cholernym tchórzem i nie potrafię jej wyznać, że coś do niej czuję.. Wiem, że to jest głupie, ale byłem po prostu za bardzo nieśmiały.. Odkąd pamiętam to wyznawanie uczuć było moim utrapieniem..  Wtedy w sklepie gdybym mógł to bym udusił tego Bretta. W pewnym sensie byłem też zły na Nat, że w tym zoologicznym nie zwracała prawie na mnie uwagi tylko byłą zafascynowana jej nowym znajomym..  Ignorowałem ją aby przypadkiem pod wpływem emocji nie powiedzieć jej tego, bo wtedy to już bym wyszedł na totalnego idiotę.  Kiedy się pokłóciliśmy było mi strasznie źle.. Nie wiedziałem, że może ją to aż tak zaboleć.. Nie chciałem aby tak wyszło, ale oczywiście ja jak to ja zawsze muszę coś spieprzyć..  Zdenerwowany udałem się do mojego pokoju muzycznego i zamknąłem się w nim. Usiadłem na podłodze, wziąłem w rękę gitarę i zacząłem grać nieznaną mi melodię. Zawsze mnie to uspakajało.. Tak samo było i tym razem. Wziąłem kartkę i długopis, po czym zacząłem zapisywać nuty. Po jakiejś godzinie, gdy miałem już zapisaną całą melodię, zabrałem się za słowa. Uwielbiałem pisać piosenki, bo wtedy mogłem wyrazić, to co leżało mi na duszy. Słowa same zapisywały się na kartce. Jeszcze tak szybko i łatwo nie napisałem piosenki. Po jakiś dwóch godzinach cały kawałek, który nazwałem ,,No idea’’ był gotowy.

OCZAMI NATALII :
Po jakiś dwóch godzinach siedzenia w parku, postanowiłam wracać już do domu.. Był już wieczór i nie chciałam wracać po ciemku.  Podniosłam się z ławki i powolnym krokiem udałam się do domu. Z jednej strony byłam zła na Kendalla, ale z drugiej nie chciałam się z nim kłócić..     Może powinnam go przeprosić ? Ale w sumie nie mam za co.. Miałam mętlik w głowie. Kendall zachowywał się nie fair w stosunku do mnie, ale było mi cholernie źle z myślą, że się pokłóciliśmy i to w sumie o nic.. Szłam rozmyślając i nawet nie wiem kiedy znalazłam się przed drzwiami mieszkania. Otworzyłam je cicho i weszłam do środka, gdzie słychać było dźwięk gitary i piękny śpiew Kendalla. Uwielbiałam gdy śpiewał, jego głos był taki inny, cudowny..  Zdjąwszy buty udałam się do pomieszczenia z którego pochodziła ta piękna melodia. Uchyliłam drzwi i ujrzałam siedzącego na podłodze tyłem do mnie blondyna. Zaczęłam się wsłuchiwać w słowa tej piosenki :

Będę Cię kochał, jeśli nie masz nikogo do pokochania
Dziewczyno będę cię adorował, jeśli nie masz nikogo do adorowania
I pokaże Ci, jeśli nie ma nikogo do pokazania
I poznam Cię, jeśli chcesz kogoś poznać

Za każdym razem kiedy się pojawiasz umieszczasz błyskawicę na mej twarzy
Kochanie, za każdym razem kiedy się pojawiasz, dziewczyno wstrzymujesz mój oddech

I po prostu chcę oddychać dopóki nie oszukuję cię
Ponieważ chcę byś oddychała dopóki mnie nie oszukasz

Ale prawda jest taka, że

Ona nawet nie ma pojęcia, że jestem tu
Ona nie ma pojęcia, że stoję tu

Pocałuję Cię, gdziekolwiek zechcesz bym Cię pocałował
Och, tęsknię za Tobą po dwóch sekundach kiedy wyjdziesz, krzycząc wróć do mnie
Pozwól mi Cię prosić, pozwól mi Cię widzieć, pozwól mi wziąć serce od Ciebie
I będę gdziekolwiek będziesz mnie potrzebowała, dobry chłopak zły chłopak
Po prostu mi powiedz kochanie

Za każdym razem kiedy się pojawiasz umieszczasz błyskawicę na mej twarzy
Kochanie za każdym razem kiedy się pojawiasz, dziewczyno wstrzymujesz mój oddech

I po prostu chcę oddychać dopóki nie oszukuję cię
Ponieważ chcę byś oddychała dopóki mnie nie oszukasz

Ale prawda jest taka, że

Ona nawet nie ma pojęcia że jestem tu
Ona nie ma pojęcia że stoję tu

Proszę powiedz że mnie słyszysz, jak wyrażam swoją miłość

Nie zatrzymam się dopóki Cię zdobędę, nie ustąpię

Biegnę do twojego serca jak dziecko w sklepie

Biorę każdą uncję miłości i błagam Cię o więcej

Ona nawet nie ma pojęcia że jestem tu
Ona nie ma pojęcia że stoję tu

Bardzo chciałam aby kiedykolwiek zaśpiewał ją dla mnie.  Ta piosenką była po prostu piękna.. A on, on śpiewał to z taką pasją, z takim umiłowaniem, każdy kto by go usłyszał przyznałby, że Kendall kocha śpiewać.. W pewnym momencie gitara ucichła, a blondyn się odwrócił. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko i odłożył gitarę na stojak.
- Piękna piosenka.. – powiedziałam cicho nie spuszczając wzroku z zielonookiego
- Dziękuję.. – odparł – Nat, ja chciałem cię przeprosić.. Zachowałem się jak idiota.. Przepraszam.. Wybaczysz mi ? – dodał skruszony
- W porządku, tylko nie traktuj mnie tak więcej.. Dobrze ? – spytałam
- Oczywiście.. – na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
- No chodź tu blondasku.. – zaśmiałam się i rozstawiłam ręce aby przytulić blondyna
- Eh.. Chyba cię nie oduczę tego blondaska.. – westchnął i przytulił mnie, w jego ramionach czułam się tak dobrze i bezpiecznie.. Za każdym razem gdy byłam w jego towarzystwie pragnęłam aby mnie przytulił i już nigdy nie puścił..
- Ej! A czy przypadkiem James nie ma jakoś teraz urodzin ? – zapytała gdy siedzieliśmy w kuchni popijając kawę.
- No tak ! – krzyknął i palnął się w czoło – Na śmierć zapomniałem !

3 komentarze:

  1. Awww słodko!! Niech mi ona nie kręci z tym jakimś Brettem. Ona ma być z Kendallem! Hahaha zapomnieli o urkach? xd Czekam na nowy! ;* no i.. rozdział super! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O k***a.. Już nie lubię tego Bretta całego... gościu mi nie leży... a Stefan zawsze w gotowości? Mam nadzieję, że się z nim zapoznałaś :D Piękna piosenka.... tylko z kąd ja ją znam?! Może z płyty elevate? Brzmi podobnie do piosenki "No Idea". :/ przeprosiłeś ją matole!!! Woo Hooo! Ale przytulasek to za mało :( No nie ma to jak zapomnieć o urkach Jamesa... :P

    czekam nn :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej dlaczego Brett, dlaczego nie Kends!
    Kocham no idea, mam nawet na dzwonku:)
    UUUU urodziny Jamesa, czuję w powietrzu imprezę!
    WooHoo!!!
    Dawaj nn i wpadaj na mojego drugiego bloga:
    http://just-wanna-get-the-car-and-drive-away.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń