czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział IX


- Słyszałam ! – krzyknęłam, a Kend odpowiedział na to tylko śmiechem. \

Weszłam do swojej sypialni i zaczęłam szukać odpowiedniego stroju. W końcu wybrałam łososiową sukienkę i do tego czarne sandały i czarną kopertówkę. Następnie dobrałam jeszcze biżuterię i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się. Włosy lekko pokręciłam i zrobiłam lekki makijaż. Spryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i wyszłam z sypialni. Poprawiałam sobie jeszcze sukienkę, gdy nagle w coś uderzyłam. Tym czymś okazał się Kendall. Był ubrany w srebrną marynarkę i czarne rurki. 

OCZAMI KENDALLA :
Właśnie szedłem sprawdzić, czy Nat jest już gotowa. Po drodze do jej sypialni poprawiałem sobie jeszcze moją marynarkę, gdy nagle w coś, a raczej kogoś uderzyłem.  Podniosłem głowę i ujrzałem Nat. Wyglądała prześlicznie. 

OCZAMI NATALII :
- Sorki. – powiedziałam zakłopotana
- Nic się nie stało.. To ja powinienem cię przeprosić. Mogłem patrzeć gdzie idę.. – powiedział i chwilę się mi przyglądał
- Coś nie tak ? – zapytałam nieśmiało
- Nie, nie.. Wyglądasz ślicznie – powiedział, po czym się zarumienił ? Nie powiem było to dość dziwne, ale nie rozmyślałam nad tym długo, bo nie mogłam się napatrzeć na blondyna
- Dziękuję. Ty też niczego sobie – uśmiechnęłam się zadziornie
- No to jak madame gotowa na imprezę życia ? – zaśmiał się blondyn
- Jak nigdy ! – zawtórowałam mu
- No to idziemy ! – powiedział ciągnąc mnie za sobą. Po chwili siedzieliśmy już w taksówce. Cała droga minęła nam na wygłupach i śmiechu.. Boże Kendall jest genialny ! On i te jego teksty.. Po prostu jest mega ! Po dwóch kwadransach dojechaliśmy na miejsce. Czym prędzej wysiedliśmy z pojazdu a moim oczom ukazał się piękny klub Paradise. On był po prostu jak z bajki.  Znalezienie chłopaków nie zajęło nam długo i po chwili już się z nimi witałam.
- No to Natalie poznaj teraz dziewczyny.. – powiedział James – To jest moja siostra Monic.. – wskazał na średniego wzrostu brunetkę. Ubrana była w czarną mini z różowymi dodatkami– To jest dziewczyna Carlosa, Alice – wskazał na blond włosą, niską dziewczynę, ubraną w czarno białą sukienkę do połowy ud – A to jest dziewczyna Logana, Jennifer – wskazał na brunetkę o pięknych, kręconych włosach w czarnej sukience z czerwonymi dodatkami
- Hej – uśmiechnęłam się – Miło mi was w końcu poznać..  Chłopcy mi o was dużo opowiadali..
- Hej – odpowiedziały równo – Myślę, że nie mówili o nas nic strasznego – zaśmiała się blond włosa
-No wiesz.. Jak śmiesz tak w ogóle myśleć cukiereczku .. – zaśmiał się Carlos
- Oj no przecież żartuję – odpowiedziała mu, po czym złączyli się w długaśnym pocałunku
- Nie no znowu ? – jęknęła Monic, a ja dziwnie na nią spojrzałam
- Jak oni się zaczną całować, to długo nie przestaną – dodała po chwili śmiejąc się
- Ahaa .. – zaśmiałam się – No to teraz rozumiem.
- Dobra dziewczyny.. Czego się napijecie ? – zapytał James, gdy nasza parka się od siebie odkleiła
 - Ja poproszę Martini – powiedziałyśmy równo, po czym wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem
- Okeeyy.. To było dziwne – powiedział Logan – To cztery Martini ? – Logie chciał się upewnić
- Tak ! – znów odpowiedziałyśmy razem
- One są jakieś dziwne – skwitował James
- Słyszałyśmy to ! – powiedziałam, a raczej krzyknęłam. Chłopcy poszli po drinki, a my zaczęłyśmy rozmawiać. Dziewczyny okazały się być strasznie fajne. Myślę, że kiedyś się zaprzyjaźnimy.. Po jakimś czasie do stolików wrócili chłopcy i rozdali nam nasze zamówienia
- No to ja proponuję wypić za Nat i jej pobyt tutaj – powiedział James podnosząc szklankę z drinkiem do góry.
- Za Nat – powiedzieli wszyscy i wypili toast
Zabawa trwała w najlepsze, a alkohol lał się strumieniami. Większość czasu spędziłam na rozmowie z dziewczynami lub na parkiecie. Kilka piosenek tańczyłam z Carlosem, kilka z Jamesem i Loganem. Chyba z dwie z jakimiś nieznajomymi no i w końcu z Kendallem. Gdy tylko wpadłam w ramiona blondyna, poczułam jak po moim ciele rozchodzi się przyjemne ciepło. Wiedziałam, że coś do niego czuję tylko nie wiedziałam co.. Czy można się zakochać w osobie którą widziało się tylko kilka razy ? Takie pytania zadawałam sobie w mojej głowie, lecz nie potrafiłam na nie odpowiedzieć.
- No i jak impreza się podoba ? – zapytał zielonooki starając się przekrzyczeć muzykę
- Co to w ogóle jest za pytanie ? Jest genialnie ! Z resztą jak myślisz w takim towarzystwie to może być inaczej ? - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem
- Ach.. No tak.. Faktycznie z takim towarzystwem to każda impreza jest udana – zaśmiał się
- Ho ho ho .. Jaka skromność – zachichotałam
- No wiesz.. Sama to powiedziałaś – wystawił mi język
- Uważaj, bo ci go ktoś odgryzie.. – odszczekałam się mu ze śmiechem
- No ciekawe kto.. – powiedział, po czym bliżej mnie do siebie przybliżył i obrócił
- No no.. Panie  Schmidt muszę przyznać, że niezły tancerz z pana jest – uśmiechnęłam się uwodzicielsko
- No wiesz panno Patos… Lata praktyki – odwzajemnił mój gest ukazując swoje słodkie dołeczki
Piosenka się skończyła i po chwili na sali rozbrzmiała wolna melodia. Chciałam już iść, ale Kendall złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- A ty dokąd ? – zapytał z nieśmiałym uśmiechem po czy złapał mnie w talii i mocno przyległ do mnie, a mi się aż gorąco zrobiło. Nie czekając dłużej zarzuciłam mu ręce na kark i oparłam swoją głowę o jego ramię. W jego ramionach czułam się strasznie bezpiecznie. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą. Kołysaliśmy się w rytm wolnej ballady, a ja czułam jak powoli odpływam no i  w końcu zasnęłam. Czułam jeszcze jak ktoś mnie bierze na ręce, a później już tylko czarna dziura.

OCZAMI KENDALLA
Tańczyłem z Nat gdy szybkie rytmy ustąpiły miejsca wolnej balladzie. Dziewczyna chciała odejść, ale ja jej na to nie pozwoliłem. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie.
- A ty dokąd ? –zapytałem, po czym załapałem ją w talii i jeszcze bardziej przysunąłem ją do siebie. W tamtym momencie dotykaliśmy się całymi ciałami. Blondwłosa nic nie odpowiedziała tylko zarzuciła mi na kark swoje ciepłe ręce i oparła głowę o moje ramię. Kołysaliśmy się w rytm ballady. Czułem się niesamowicie. Chciałem aby ta chwila trwała wiecznie. W pewnym momencie poczułem jakby Nat się na mnie położyła. Spojrzałem na nią i okazało się, że zasnęła. Nie dziwiłem się, bo w końcu miała za sobą długą podróż. Tak słodko spała, ze nie miałem serca jej budzić. Wziąłem ją na ręce i wyszedłem z klubu. Po chwili byliśmy w taksówce. Napisałem do Logana, że jedziemy już do domu i żeby się o nas nie martwili. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Zapłaciłem kierowcy i z dziewczyną na rękach ruszyłem do mieszkania. Tam zdjąłem jej buty i biżuterię i wygodnie ułożyłem ją w łóżku. Wyglądała tak słodko i niewinnie.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak się cieszę, że jesteś.. – powiedziałem sam do siebie, po czym pocałowałem ją w czoło. Następnie szczelnie ją przykryłem i wyszedłem z pomieszczenia. Udałem się do łazienki, po czym poszedłem spać.

wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział VIII


Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Szybko się odwróciłam i ujrzałam uśmiechniętą od ucha do ucha twarz mojego zielonookiego przyjaciela;.

OCZAMI KENDALLA :
Od rana siedziałem jak na szpilkach. Nie mogłem się doczekać, aż w końcu pojedziemy na lotnisko i ją zobaczę. Nie wiem dlaczego, ale Natalia miała w sobie coś takiego, co mnie do niej przyciągało. Nie mogłem stwierdzić, czy coś do niej czuję, ale cokolwiek to by nie było to, to sprawiało, że nie mogłem przestać o niej myśleć.. W końcu nastał czas aby jechać na lotnisko. W samochodzie ustaliliśmy, że ja mam po nią wyjść, a chłopaki zostaną przed wejściem, żeby nie robić zamieszania. Nie powiem, bo ten plan strasznie mi się podobał. Kiedy dotarliśmy na miejsce szybkim krokiem ruszyłem na terminal przylotów. Rozglądałem się, gdy nagle ją dostrzegłem siłującą się ze swoimi walizkami. Czym prędzej do niej podszedłem i zakryłem jej oczy moimi dłońmi. Dziewczyna momentalnie się odwróciła i gdy mnie zobaczyła rzuciła się mi na szyję. Kiedy do mnie przylgnęła do moich nozdrzy wpadł intensywny zapach jej pięknych perfum, który wprawił mnie o zawroty głowy.
- Witaj w L.A – powiedziałem mocniej ją przytulając do mnie.

OCZAMI NATALII :
- Witaj w L.A – powiedział i mocniej mnie przytulił
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jestem – uśmiechnęłam się promiennie i odkleiłam się od chłopaka
- Chodź.. Przy wyjściu są chłopaki.. Nie wchodzili do środku, żeby zamieszania nie robić – uśmiechnął się Kendzioll. Jak powiedział, tak też zrobiliśmy. Chłopak złapał moje walizki i zaprowadził do chłopaków. Gdy tylko mnie zobaczyli, od razu się na mnie rzucili.
- W końcu jesteś – powiedział Carlos, po czym się przytulił do mnie, to samo zrobili Logan i James
- Też się cieszę – odpowiedziałam radośnie
- Plan na dzisiaj jest taki: jedziemy teraz do mnie, ty się odświeżysz i odpoczniesz, a wieczorem idziemy do klubu uczcić twój przyjazd. – oznajmił Kendall
- Przy okazji poznasz dziewczyny. – uśmiechnął się Logan
- No w końcu będę mogła poznać słynne wybranki waszych serc no i twoją siostrę James – zaśmiałam się
- No widzisz.. One już się nie mogły Ciebie doczekać – powiedział Logan szeroko się uśmiechając
- To miłe.. – odwzajemniłam jego gest
- No dobra.. Nie przedłużajmy.. Jedziemy do mnie i  widzimy się o 20. – oznajmił Kendall łapiąc moje walizki
- Okey.. To do wieczora. – zaśmiał się James, po czym wsiedli do samochodu i odjechali. Po chwili blondyn zapakował moje walizki do swojego wozu i ruszyliśmy do mieszkania blondyna. Podczas jazdy przylgnęłam do okna. Podziwiałam każdy element tego pięknego widoku. Tutaj było przepięknie. Tak kolorowo i radośnie.. Nie mogłam się nadziwić.
- No i jak pierwsze wrażenia ? – zapytał mój towarzysz
- Tutaj jest świetnie ! – powiedziałam podekscytowana – Nie mogę w to uwierzyć, że tu jestem..
-To uwierz.. – zaśmiał się – Jutro jak się wypakujesz, zabieramy cię na zwiedzanie.. Teraz my się zabawimy w przewodników.. – uśmiechnął się szeroko
- No.. Zobaczymy jak wam pójdzie – odwzajemniłam gest, po czym samochód zaczął zwalniać, a po chwili się zatrzymał.
- Jesteśmy na miejscu.. – oznajmił Kendall
Czym prędzej wysiadłam z samochodu i moim oczom ukazało się piękne osiedle.
- Wow.. – tylko tyle udało mi się z siebie wydusić
- Nie przesadzaj.. – zaśmiał się chłopak – To tylko zwykłe osiedle..
- Zwykłe ? Tutaj jest pięknie.. – nadal nie mogłam wyjść z zachwytu
- Na widoki osiedla się jeszcze napatrzysz, a tymczasem zapraszam do środka.. No chyba, że chcesz tu zostać – wystawił mi język
- Haha.. Bardzo śmiesznie.. – powiedziałam z ironią – Prowadź blondasku.. – również wystawiłam mu język
- Ile razy mam ci powtarzać, abyś tak do mnie nie mówiła ? ! – zapytał w drodze do mieszkania
- Oj no wiem.. Ale to jest silniejsze ode mnie.. – zaśmiałam się – A poza tym nie wiem, co ci się w tej ksywce nie podoba.. Dla mnie pasuje do Ciebie idealnie..
- Po prostu nie lubię jak tak do mnie mówią.. Denerwuje mnie to ! – oznajmił
- Już nie będę.. – powiedziałam ze skruchą
- No i niemożna było tak od razu ? –zapytał
- Znajdę Ci jakąś inną – wystawiłam mu jęzor
- No jestem ciekawy, jaką..- westchnął zatrzymując się przed drzwiami z numerem 10 – To tu.. – powiedział, po czym ze swojej kieszeni wyjął komplet kluczy i zaczął otwierać drzwi. Po chwili staliśmy już w przedpokoju.
- No to witam w swoich skromnych progach.. – powiedział, po czym zaprowadził mnie do salonu
- Ta.. Bardzo skromnych – zaśmiałam się. Chłopak postawił moje bagaże i oprowadził mnie po mieszkaniu, które po prostu zapierało dech w piersiach.
- No to teraz może pokażę ci twój pokój..   – powiedział kiedy staliśmy przed brązowymi drzwiami, po czym złapał mnie za rękę i wprowadził do pomieszczenia. W tamtym momencie myślałam, że się rozpłynę. Miał tak delikatne dłonie, Czułam się jakby dotykał mnie anioł.. W sumie to można było go tak nazwać.. Z mojego rozmyślania zbudził mnie głos blondyna:
- Halo ! Żyjesz ? – zaśmiał się
- Co ? A.. Przepraszam, zmyśliłam się – uśmiechnęłam się lekko
- Nic nie szkodzi – uśmiechnął się – No jak ? Pokój się podoba ? – zapytał
- Tak, jest cudny – uśmiechnęłam się szeroko  oglądając każdy centymetr pokoju– Dziękuję..
- Za co ? – zapytał zdziwiony
- Za wszystko.. Za to, że jesteś, za to, że się tak o mnie troszczysz.. No ogólnie z wszystko – powiedziałam nieśmiało. Nie wiem, dlaczego wzięło mnie na takie wyznania, ale musiałam mu to powiedzieć.
- To chyba raczej ja powinienem tobie podziękować. Wiesz, jeszcze nikogo takiego jak ty nie poznałem..  Naprawdę jesteś wyjątkowa.. – uśmiechnął się nieśmiało, po czym mnie przytulił. Tą piękną chwilę przerwał telefon blondyna.
- Yyhh.. Kto śmie zakłócać tak piękną chwilę.. – powiedział z udawaną złością
- Odbierz to się dowiesz – wystawiłam mu język, po czym chłopak wyjął komórkę.
- Carlos.. Ona to zawsze mam wyczucie czasu.. – westchnął, po czym nacisnął zieloną słuchawkę – Halo ? (…) No tak, pamiętamy (…) Nie (…) Owszem (…) Na pewno (…) Dobra, na razie (…) – zakończył połączenie
- No i co chciał ? – zapytałam z ciekawością
- Chciał nam przypomnieć o wieczorze.. – powiedział ze śmiechem
- No widzę, że Carlito jest nieźle nakręcony na imprezkę – zaśmiałam się
- Jak zawsze.. – odpowiedział tym samym – No dobra.. To ja cię teraz zostawiam.. Ty się odśwież i odpocznij, a ja zrobię jakiś obiad.. Co ty na to ? – zapytał
- Jestem jak najbardziej za.. – uśmiechnęłam się promiennie
- No to idę.. Jak wszystko będzie gotowe, to Cię zawołam.. – powiedział i wyszedł.
Zabrałam swoją kosmetyczkę i bieliznę, po czym udałam się do łazienki. Do wanny nalałam sobie gorącej wody i dodałam kilko kropelek olejku aromatycznego. Zawsze tak robiłam, gdy chciałam się odprężyć. Moja kąpiel trwała około półgodziny. Później założyłam bieliznę i wysuszyłam swoje mokre włosy. Opuściłam łazienkę i zaczęłam szukać ubrań. Po 5 minutach miałam gotowy zestaw. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż i udałam się do kuchni. Kiedy weszłam do pomieszczenia ujrzałam gotującego i zarazem podśpiewującego sobie Kendalla. Na jego widok się lekko się uśmiechnęłam.
- Może pomóc ? – zapytałam po chwili przypatrywania się chłopakowi. Ten, gdy tylko usłyszał mój głos szybko się odwrócił.
- Nie już kończę, ale dziękuję. – uśmiechnął się
- Ok.. A co Tam dobrego pichcisz ? – zapytałam się
- A lasagnę.. Może być ? – zapytał z promiennym uśmiechem
- Mmm.. Mniam.. – zaśmiałam się – Gdzie masz talerze, sztućce itd. ? – zapytałam radośnie
-W tej szafce są talerze, a w tej szufladzie masz sztućce – powiedział pokazując jednocześnie przedmioty
- Okey.. – uśmiechnęłam się promiennie i zaczęłam nakrywać do stołu – No i gotowe.. – powiedziałam po chwili i wróciłam do kuchni, gdzie Kendall już wyjmował potrawę.
- Zapraszam na ucztę madame – zaśmiał się blondyn, po czym skierowaliśmy się do jadalni
-Mmm.. To jest pyszne ! Jesteś genialnym kucharzem ! – powiedziałam z zachwytem
- Nie przesadzaj. To zwykła lasagna– zaśmiał się Kend
-  Ja nie przesadzam, po prostu mówię prawdę… - oznajmiłam
- Ja tam nie widzę w niej nic nadzwyczajnego, ale dziękuję. – uśmiechnął się promiennie – A teraz może wypijemy za twój pobyt tutaj ? Żeby te wakacje były niezapomniane .. – powiedział podnosząc kieliszek z winem do góry
- Za mój pobyt tutaj no i za wakacje, które i tak już są niezapomniane – uśmiechnęłam się szeroko, a po chwili po jadalni rozległo się charakterystyczny ,,brzdęk’’
Po półgodzinie nasz posiłek dobiegł końca. Mimo dużych sprzeciwów Kenda pozmywałam wszystkie naczynia i udałam się do salonu, gdzie chłopak oglądał telewizję.
- Która tak w ogóle jest godzina ? – zapytałam po godzinnym gapieniu się w telewizor.
- Yyy.. Już patrzę.. Jest..  18.00 – oznajmił
- Już ? – zapytałam zdziwiona
- No wiesz, w dobrym towarzystwie czas leci szybciej – zaśmiał się
- Noo tak.. Zapomniałam – powiedziałam i odwzajemniłam gest – Ale tak na serio, to ja cię w tym momencie przepraszam i idę się szykować, bo mam już niewiele czasu- oznajmiłam, po czym zaczęłam się kierować do mojego pokoju
- No tak.. Kobiety.. One muszą się kilka godzin przed wyjściem zacząć szykować.. – usłyszałam jak Kendall mówił do siebie
- Słyszałam ! – krzyknęłam, a Kend odpowiedział na to tylko śmiechem.  

CDN... ;)

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział VII

OCZAMI NATALII:
Następne miesiące leciały.. Z Karoliną straciłam całkowicie kontakt.. Na uniwerek przestała już w ogóle chodzić i ją wyrzucili.. Telefonów ode mnie nie obierała.. Odcięła się od wszystkiego i wszystkich.. Jej rodzice też nie wiedzieli gdzie jest..Policja jej szukała, ale przepadła jak kamień w wodę, z resztą ten jej Adam również.  Powoli przyzwyczajałam się do myśli, ze straciłam najlepszą przyjaciółkę, jeżeli w ogóle można się do tego przyzwyczaić..Miałam tylko nadzieje, ze w końcu zmądrzeje i wróci stara Karolina. W tych trudnych dla mnie chwilach pomagali mi chłopcy. Kiedy było mi źle zawsze mogłam do nich zadzwonić i się im wyżalić. Byłam im bardzo za to wdzięczna. W końcu nastał maj. Zadecydowałam, że pozdaję wszystkie egzaminy wcześniej, żeby pod koniec maja móc polecieć już do Los Angeles. Cały ten miesiąc harowałam, ale warto było.  W końcu nastał 29 maja i już za dwa dni miałam polecieć do Los Angeles. Nie mogłam się już doczekać.. Kiedy tylko wróciłam z uczelni zabrałam się za pakowanie. Nie było łatwo, ale po 3 godzinach wszystko już miałam spakowane.  Zmęczona po całym dniu udałam się do salonu i włączyłam telewizor. Nie zdążyłam się nawet dobrze usadowić na sofie, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Z niechęcią wstałam z kanapy i powędrowałam do swojego pokoju, gdyż tam zostawiłam swoją komórkę. Złapałam urządzenie. Na ekranie widniał napis ,,Kendall  ;) dzwoni’’ gdy to ujrzałam uśmiech sam wskoczył mi na twarz. Czym prędzej nacisnęłam zieloną słuchawkę, a po drugiej stronie odezwał się chłopak..
rozmowa telefoniczna:
N – Natalia, K - Kendall
K: No hejka – przywitał się jak zwykle uradowany
N: No heej.. – odpowiedziałam mu takim samym tonem
K:  Co tak długo nie odbierałaś ?
N: Byłam w salonie, a telefon miałam u siebie w pokoju.. – zaspokoiłam jego ciekawość
K: A no chyba, że tak.. Zmieniając temat.. Spakowałaś się już ?
N: Niedawno skończyłam.. Nie było łatwo, ale dałam radę – oznajmiłam
K: Ja nawet nie chce wiedzieć ile ty rzeczy ze sobą weźmiesz.. Pewnie całą szafę – zaczął się śmiać
N: Hahaha.. Bardzo śmieszne – udałam oburzoną – Wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy..
K: Tak, tak.. Ja już znam te wasze kobiece najpotrzebniejsze rzeczy..
N: Pff.. Wypraszam sobie.. – zaśmiałam się – Trzy walizki na trzy miesiące to chyba nie jest dużo.. Prawda ?
K: No w sumie to nie.. Alee i tak mogę się założyć, ze jak będziesz wracać to nie będziesz miała już trzech walizek tylko, co najmniej cztery..
N: No tutaj to akurat nic nie wiadomo, więc nie będę się z Tobą sprzeczać.. – zaśmiałam się
K: No widzisz.. I tak wygrałem.. – mogę się założyć, ze w tym momencie na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmieszek
N: Wcale, że nie, ale nie będę się z Tobą teraz sprzeczać, bo.. – nie dokończyłam, bo mi przerwał
K: Bo i tak nie wygrasz
N: Nie, nie to chciałam powiedzieć.. Nie będę się z Tobą teraz sprzeczać, tylko jak będę w Los Angeles.. -  zaśmiałam się do słuchawki
K: Uwierz mi, że ze mną jeszcze nikt nie wygrał..
N: No to ja będę tą pierwszą osobą.. Zobaczysz ! – odgryzłam się mu
K: Dobra, dobra.. Ja i tak wiem swoje.. Ale to sobie wyjaśnimy w L.A, tymczasem dzwonię do Ciebie omówić sprawy noclegu..
N: Ale ja już mam zarezerwowany pokój w hotelu na czas mojego pobytu.. –  oznajmiłam
K: No, ale, po co masz gnieść się w jakimś hotelu, skoro możesz zamieszkać u mnie.. Moje mieszkanie jest duże, więc nie będzie problemu..
N: Ale nie będę Ci robiła przecież kłopotu..  – odparłam, choć z drugiej strony byłam przeogromnie szczęśliwa, że Kend w ogóle mi to zaproponował. Na samą myśl, ze miałabym z nim zamieszkać robiło mi się gorąco. Nie ukrywam ten chłopak cholernie mi się podobał, ale nie chciałam sobie robić jakichkolwiek nadziei, bo przecież takiej gwieździe jak Kendall nie spodoba się prosta dziewczyna z zupełnie innego kontynentu..
K: Ale to nie jest żaden kłopot, a wręcz przyjemność..- oznajmił
N: Ale.. – nie dokończyłam, bo mi przerwał
K: Nie ma żadnego, ale ! Będziesz mieszkać u mnie i koniec..
N: A… - znów nie dął mi nic powiedzieć
K: Bo jak nie to strzelę focha, a tego byś nie chciała – zaśmiał się
N:  No już, dobrze.. Zamieszkam u Ciebie.. – zaczęłam się śmiać, a w głębi duszy chciałam piszczeć ze szczęścia
K: No i takiej odpowiedzi oczekiwałem.. – po tonie jego głosu wywnioskowałam, że się uśmiecha
N: Głupek.. – skwitowałam
K: Uznam to, jako komplement.. – zaśmiał się
N: A tak w ogóle to my tu gadu gadu, a ty przecież wydasz majątek na telefon ! – nagle oprzytomniałam
K: Oj tam.. Raz na jakiś czas można poszaleć… - powiedział ze śmiechem
N: Tak, tak.. Nie ma.. Kończymy i widzimy się pojutrze blondasku..
K: Co ja ci mówiłem o blondasku?  Zaraz ja tobie jakieś przezwisko wymyślę.. Zobaczysz !
N: Już się doczekać nie mogę .. A teraz do widzenia panie Schmidt.. Do pojutrze.. – uśmiechnęłam się
K: Do widzenia pani Patos. Do zobaczenia !
N: Pa! – rzuciłam, po czym się rozłączyłam
koniec rozmowy telefonicznej
Po całej rozmowie poszłam do łazienki i wzięłam długą i gorącą kąpiel.. Z wanny wyszłam gdzieś po upływie 1, 5 godziny. Ubrałam się w piżamę i położyłam się spać. Następnego dnia obudziłam się o 10.30. No to sobie pospałam – pomyślałam, po czym ruszyłam do szafy i wyjęłam ciuchy. Zrobiłam poranną toaletę, włosy związałam w wysokiego kucyka i ruszyłam do kuchni zrobić sobie śniadanie, choć w sumie mógłby być to wczesny obiad. Po zjedzonym posiłku wsiadłam do samochodu i ruszyłam do rodziców. W końcu musiałam się z nimi pożegnać.. Posiedziałam u nich ok. 3 godzin, Umówiłam się z tatą, że zawiezie mnie jutro na lotnisko, żebym nie musiała zostawiać samochodu na parkingu. Później jeszcze spotkałam się ze znajomymi ze studiów i z nimi również się pożegnałam. Gdzieś tak około 19 byłam w domu. Rozejrzałam się jeszcze po mieszkaniu, sprawdzić czy wszystko wzięłam. Zrobiłam sobie kolacje i poszłam spać. Następnego
dnia wstałam o 7.00. Zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się, włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa udałam się do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kanapki i kawę. Po skończonym posiłku pozmywałam naczynia i udałam się do swojej sypialni i jeszcze raz sprawdziłam, czy wszystko spakowałam. Później włączyłam jeszcze komputer. Sprawdziłam facebook’a i twittera. Po wszystkim spakowałam laptopa do bagażu podręcznego i wyniosłam walizki do przedpokoju. O 13.00 przyjechał mój tata. Wypiliśmy jeszcze kawę, zapakowaliśmy walizki do samochodu i ruszyliśmy na lotnisko. Po upływie 30 minut byliśmy na miejscu.
- Tylko proszę cię, uważaj na siebie córeczko.. – po raz kolejny powiedział mi tata
- Tato, przecież ja już mam prawie 21 lat! Umiem o siebie zadbać – zaśmiałam się
- No ja wiem, ale ty zawsze dla mnie i dla mamy będziesz naszą małą córeczką.. – westchnął mój ojciec
- No wiem, wiem.. Ale niestety ta twoja mała córeczka musi już iść, bo zaraz się spóźni na samolot.. – zaśmiałam się
- No dobra.. Nie zatrzymuję cię już.. – powiedział mnie tata przytulając mnie mocno – A! Zapomniałbym – odkleił się ode mnie, po czym z portfela wyjął kartę kredytową – Masz tu kartę, na swoje wydatki w L.A – mój ojciec się uśmiechnął i wręczył mi wyżej wymieniony przedmiot
- Ale, ja nie mogę tego przyjąć.. Przecież mam swoje oszczędności.. – oznajmiłam mu
- Oj nie marudź, tylko bierz ! – zaśmiał się mój tata
- Dziękuję – powiedziałam i mocno go przytuliła – Dobra ja już naprawdę idę.. Pa tato – pożegnałam się z mężczyzną i udałam się na odprawę. Po półgodzinie siedziałam już w samolocie. Włączyłam swojego i-Poda i odpłynęłam do krainy Morfeusza.Obudził mnie głos stewardesy informujący o lądowaniu. Szybko zapięłam pasy, po czym zaczęłam sobie poprawiać włosy. Nim się obejrzałam, odbierałam już bagaże. Nagle ktoś zasłonił mi oczy...
_______________________________________________
No i mamy 7 rozdział ;))Chciałabym również podziękować kilku naprawdę genialnym osobom za te wszystkie miłe komentarze.. To naprawdę jest dla mnie bardzo ważne..  As ia , Lil:) , Rusherka225 , Justine Schmidt, BTRka Henderson jesteście super !! ;**