Dobra zapraszam was na rozdział, w którym wydarzy się coś, na co od daaawna czekaliście ;) ;** Miłego czytania xoxo
_________________________________________________________
Niedługo po tym jak Latynos zszedł ze sceny, dostałam
pustego sms od Mo, co oznaczało, że są już pod klubem. Szybko powiadomiłam
resztę i gdy Maslow wszedł do klubu wszyscy goście głośno krzyknęli NIESPODZIANKA ! Mina
długowłosego ? – bezcenna. Myślałam, że oczy mu wyjdą z orbit.
- Nie wiem, co powiedzieć.. – powiedział będąc nadal w szoku
– Dziękuję.. – uśmiechnął się szeroko. No i przyszedł czas na prezenty i
życzenia. Oczywiście my uczyniliśmy to jako pierwsi.
OCZAMI JAMESA :
Monic od rana zachowywała się trochę dziwnie. Ciągle z kimś
pisała sms. Nawet nie złożyła mi życzeń,
co nie powiem, trochę mnie zasmuciło.. Zaraz po śniadaniu wsiadłem do samochodu
i pojechałem do rodziców, gdyż moja mama chciała abym jej w czymś pomógł. Nie
ma to jak spędzić urodziny u rodziców.. – pomyślałem lekko rozdrażniony. Mimo,
że dzisiaj był 16 lipca – moje urodziny, to miałem paskudny humor. Po jakiejś
godzinie byłem na miejscu. Posiedziałem
trochę z mamą, bo tata był od tygodnia w delegacji. Przynajmniej ona nie zapomniała.. –
pomyślałem, gdy moi mama składała mi życzenia.
Zjedliśmy przygotowany przez nią tort, po czym pomogłem jej w przyniesieniu
kilku pudeł ze strychu. Po pewnym czasie ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłem je
i ujrzałem pięknie ubraną i umalowaną Monic.
- Heej.. – powiedziałem lekko zdziwiony – Nie mówiłaś, że
też masz przyjechać..
- No nie mówiłam, ale jestem.. – odpowiedziała z szerokim
uśmiechem, po czym przywitała się z mamą.
- A co to w ogóle za strój ? Idziesz gdzieś?
- Tak, a ty idziesz ze mną.. – oznajmiła tajemniczo.
- Gdzie ? – spytałem ciekaw
- Zobaczysz.. A teraz się zbieraj, bo się spóźnimy, a ty
jeszcze się przebrać musisz.. - Westchnąłem głośno i z niechęcią zwlokłem się z
fotela na którym siedziałem. Pożegnaliśmy się z naszą rodzicielką i wsiedliśmy
każdy do swojego samochodu.
- Jedziemy do nas ! – krzyknęła prze otwarte okno i ruszyła
z podjazdu. Uczyniłem to samo co ona i
po chwili byliśmy już w drodze do naszego mieszkania. Ciągle się zastanawiałem,
gdzie idziemy.. Znając moją siostrzyczkę to znowu coś wymyśliła.. Po godzinie
parkowaliśmy przed naszym apartamentowcem. Szybko weszliśmy na górę do naszego
mieszkanka.
- Masz 10 minut i widzę cię przebranego.. – rzekła Mo i
podała mi jakiś zestaw.
- Dlaczego tak mało ? – zacząłem marudzić – Muszę wziąć
prysznic i się ogarnąć..
- Dobra masz kwadrans i ani minuty więcej. A teraz zmiataj
mi do łazienki, bo się spóźnimy.. – powiedziała surowo i popchnęła mnie w
stronę mojej łazienki
- No idę już, idę.. – podniosłem ręce w geście poddania i
wszedłem do pomieszczenia. Wziąłem
szybki prysznic, ułożyłem, trochę swoje włosy i przebrałem się w strój, który
naszykowała mi moja siostra. Po równym
kwadransie, byłem uż gotowy. Sprykałem się tylko jeszcze swoimi ulubionymi
perfumami i wyszedłem do Monic, która właśnie kończyła z kimś rozmawiać..
-Kto dzwonił ? -
spytałem
- A koleżanka.. Pytała się, czy możemy się jutro spotkać.. –
uśmiechnęła się - No, no niezłe ciacho z ciebie– zaśmiała się –
A teraz idziemy.. – dodała i pociągnęła mnie do wyjścia.
- A mogę wiedzieć gdzie ? – spytałem gdy wsiadaliśmy do
samochodu brunetki.
- Dowiesz się w swoim czasie.. – odparła i ruszyła. Po jakiś
10 minutach zatrzymaliśmy się przed jednym z klubów. Mo szybko wysłała sms i
zaparkowała.
- Co tu robimy ? – spytałem zdziwiony, ale Mon nic nie
odpowiedziała tylko z uśmiechem zaprowadziła mnie do wejścia. Kiedy tylko
przekroczyłem próg klubu usłyszałem tylko głośne NIESPODZIANKA ! Byłem mega
zaskoczony. Nie wiedziałem co zrobić.
- Nie wiem, co powiedzieć.. – powiedziałem będąc nadal w
szoku – Dziękuję.. – uśmiechnąłem się szeroko.
- Wszystkiego najlepszego.. – moja siostra szepnęła mi na
ucho, na co odpowiedziałem jeszcze szerszym uśmiechem. Kiedy się otrząsnąłem
przyszedł czas na prezenty. Jako pierwsi podeszli moi przyjaciele.
- Najlepszego !! – krzyknęli chórem, po czym z każdym się
uściskałem. Od Logana i Jen dostałem nowiusieńki laptop,
od Carlosa i Alice iPhona 5,
od Kendalla moją wymarzoną gitarę ,
od Nat lustrzankę,
a od Monic srebrny zegarek.
Później podchodzili do mnie pozostali goście, od których dostałem wiele innych
prezentów. Po jakiejś godzinie wszyscy
złożyli mi życzenia.
- Ludzie ! – w pewnym momencie krzyknął do mikrofonu Carlos
– Proponuję wypić zdrowie jubilata !- wrzasnął i podniósł kieliszek do góry, po
czym go opróżnił . Jego śladem podążyli pozostali goście i tak impreza
rozkręciła się na dobre.
OCZAMI NATALII:
Kiedy nasz kochany Latynos wzniósł toast impreza zaczęła się
rozkręcać. Tańczyłam ze wszystkimi chłopakami po kilka razy.. Po jakimś czasie
musiałam trochę odsapnąć, bo moje nogi już nie wytrzymywały.. Udałam się do
baru i zamówiłam sobie martini. Kiedy barman podał mi drinka, podszedł do mnie
nasz jubilat.
- A co ty tutaj tak sama siedzisz ? – spytał i usiadł koło
mnie
- Przyszłam trochę odsapnąć i przy okazji się napić.. –
zaśmiałam się lekko
- No to w takim razie przyłączę się do ciebie.. – uśmiechnął
się słodko i również zamówił sobie jakiegoś drinka.
- Jak ci się impreza podoba ? – spytałam po chwili
- Jest wspaniale.. – odpowiedział uśmiechnięty – Naprawdę
nie musieliście..
- No w końcu to twoje urodziny.. – odwzajemniłam gest – A
poza tym to była dla nas jedynie przyjemność.. – dodałam i upiłam drinka
-Wiesz.. Myślałem, że zapomnieliście o tym dniu, a tu taka niespodzianka.. –
zaśmiali się lekko
- No wiesz.. Jak byśmy mogli zapomnieć o urodzinach Jamesa
Maslowa.. – zawtórowałam mu. Pogadaliśmy jeszcze trochę i gdy skończyliśmy
swoje napoje, długowłosy poprosił mnie do tańca.. Kiedy wyszliśmy na parkiet
piosenka, z szybkiej zmieniła się na wolną. Brunet przysunął mnie do siebie i
położył ręce na mojej talii. Nie czekając długo swoje dłonie zarzuciłam mu na
kark i zaczęliśmy kołysać się w rytm melodii. James cały czas nie spuszczał
wzroku ze mnie. Nie powiem, trochę mnie to dziwiło, ale zostawiłam to bez
komentarza
- Mówiłem ci, że pieknie dzisiaj wyglądasz ? – wyszeptał mi
na ucho
- Nie, ale dziękuję.. – uśmiechnęłam się niewinnie. Kiedy
piosenka się skończyła w ramach podziękowania za taniec pocałowałam Jamiego w
policzek. Kiedy od niego odeszłam napotkałam na sobie wzrok Kendalla, który
przyglądał mi się z kwaśną miną. Postanowiłam do niego podejść i dowiedzieć się
o co chodzi.
- Hej.. Stało się coś ? – spytałam spokojnie
- Nie.. Daj mi spokój.. – burknął i szybkim krokiem udał się
do wyjścia z klubu. Nie myśląc wiele udałam się za nim. Na początku nie mogłam
go znaleźć, ale w końcu dostrzegłam go siedzącego na pobliskiej ławce.
- Kendal.. O co ci chodzi ? – zapytałam siadając koło niego
– Zrobiłam ci coś ? – blondyn milczał – Możesz mi odpowiedzieć ? – lekko
podniosłam swój głos. Te jego milczenie zaczynało mnie już denerwować. –
Kendall do cholery co się stało ? – nie wytrzymałam i krzyknęłam na niego, a
ten spojrzał na mnie z wrogością i smutkiem.
- Co się stało ? Co się stało ? – gwałtownie wstał z ławki –
Zakochałem się w tobie.. To się stało ! Kocham cię jak głupi, a ty flirtujesz
jak nie z tym Brettem to z Jamesem. Wiesz jak mnie to boli ? Wariuję gdy widzę
cię z innym facetem.. Wiem, to jest głupie, ale nic na to nie poradzę, że
jestem o ciebie cholernie zazdrosny. – krzyknął, a mnie zatkało. Kendall
Schmidt się we mnie zakochał ? Czyli reszta miała rację.. W tamtym momencie byłam
najszczęśliwszą osobą na świecie. – Kocham cię od momentu kiedy cię
zobaczyłem.. Każdy twój dotyk sprawia, że moje zmysły szaleją. Każde twoje
słowo, uśmiech, gest.. – kontynuował, a ja siedziałam jak zahipnotyzowana. – No
powiedz coś.. Powiedz, że jestem idiotą, że nic do mnie nie czujesz.. Powiedz cokolwiek.. – nie schodził z tonu. Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć.. Nie
wierzyłam, że to się dzieje naprawdę.. Nadal milcząc wstałam z ławki i
pocałowałam blondyna. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzał na mnie ze
zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Też cię kocham głupku.. Kocham cię jak nikogo innego i
liczysz się tylko i wyłącznie ty ! – uśmiechnęłam się , zielonooki odwzajemnił
mój gest, po czym na nowo połączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Kiedy jego
gorące wargi dotykały moich, czułam jak stado motyli grasuje w moim brzuchu.
Czułam jakby świat stanął w miejscu. Nie liczył się nikt oprócz niego. Mogłabym
trwać tak wiecznie. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Musieliśmy
zaprzestać, bo telefon Kendalla zaczął dzwonić. Niechętnie go odebrał i
przytulając mnie mocno do siebie zaczął rozmowę.
- Halo ? (..) Tak, jest ze mną.. (…) Stoimy przed wyjściem.
(…) No dobra to czekamy. (…) – i się rozłączył. – Los się o nas martwił.. –
zaśmiał się – Mamy tutaj na nich poczekać.. – odparł i znów mnie pocałował –
Boże Nawe nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu powiedziałem ci co do ciebie
czuję.. – oznajmił
- A nawet nie wiesz, jak ja się cieszę.. – uśmiechnęłam się
szeroko.
- Więc teraz żeby spraw formalnych było zadość musze zadać
ci jedno zasadnicze pyatnie .. – zaczął tajemniczo
-Jakie ? – spytałam nadal szeroko się uśmiechając
- Natalio Patos, czy zostaniesz moją dziewczyną ? – spytał
- A jak myślisz ? – zaśmiałam się – Oczywiście, że tak głuptasie..
– rzuciłam się mu na szyję i pocałowałam go i nagle usłyszałam za sobą jedno
głośne ,,UUUUU’’. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy, że nasi przyjaciele
przyglądają nam się z wielkimi bananami na twarzach.
- W końcu ! – wypalił Logan i objął Jen . Później oczywiście
wszyscy nam gratulowali. Pogadaliśmy jeszcze trochę przed wejściem i parę minut
po północy razem z Kendallem
postanowiliśmy się zbierać do domu. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i taksówką
pojechaliśmy do domu. Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Jestem z
chłopakiem, którego kocham bezgranicznie. To wszystko wydawało się takie
nierealne.. Po jakiejś półgodzinie
byliśmy już w mieszkaniu. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, Kendall
objął mnie w pasie i wpił się w moje usta. Za każdym razem kiedy mnie dotykał,
moje zmysły szalały. Działał na mnie niesamowicie. Trwalibyśmy nadal w
pocałunku, gdyby coś nie szturchało mnie w nogę. Odsunęłam się od
zielonookiego, spojrzałam na podłogę gdzie ujrzałam Yumę.
- No chodź tu malutka.. – wzięłam świnkę na ręce i zaczęłam
ją głaskać.
- Nie ma co Yu.. Ty to masz momenty.. – odparł zrezygnowany
Kendall – Chcesz soku ? – spytał
- Mhmm.. Poproszę.. – uśmiechnęłam się słodko, po czym
blondyn jeszcze krótko cmoknął mnie i poszedł po napoje. Usiadłam z świnką na sofie i głaskałam ją i
po chwili Yuma zasnęła. W tym samym
czasie z dwiema szklankami wrócił Kendzio.
- Wiesz, że nadal nie mogę w to uwierzyć, że jesteśmy razem
? – spytał z uśmiechem obejmując mnie ramieniem.
- Ja też nie mogę uwierzyć.. Czuję jakby to był jakiś piękny
sen, z którego nie chce się zbudzić.. – spojrzałam mu w oczy
- Kocham cię.. – szepnął i pocałował mnie namiętnie.
- Ja ciebie też.. – uśmiechnęłam się szeroko i wtuliłam się
w chłopaka. Przykryliśmy się kocem i rozkoszowaliśmy się swoją obecnością.
Blondyn od czasu do czasu bawił się moimi włosami, a ja uśmiechałam się pod
nosem. W pewnym momencie poczułam jak moje powieki stają się coraz cięższe i
cięższe, aż w końcu trafiłam do krainy Morfeusza.
OCZAMI KENDALLA :
Cieszyłem się niesamowicie z tego, że powiedziałem Natalii o
swoich uczuciach, a kiedy usłyszałem, że ona je odwzajemnia stałem się
najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Miałem ochotę krzyczeć i skakać ze
szczęścia. Teraz miałem już wszystko. Miałem ją.. Ona była całym moim światem.
Nigdy nie pomyślałbym, że można kochać kogoś tak mocno jak ja kocham Nat. Jej
dotyk, pocałunki były dla mnie jak narkotyk. Ta dziewczyna była moją własną
odmianą heroiny. Kiedy siedzieliśmy wtuleni w siebie na sofie bawiłem się jej
włosami rozmyślając jednocześnie o tym co by było gdyby nasz menager nie
załatwił tego koncertu w Polsce. Pewnie
nigdy nie poznałbym Nat, nie zakochałbym się w niej i nie byłbym tak cholernie
szczęśliwy jak teraz. Jeden koncert, a wywrócił moje życie o 180 stopni.
Rozmyślałem tak dość długo i sam nie wiem kiedy zasnąłem.
OCZAMI LOGANA:
Kiedy nasze gołąbeczki się zmyły całą grupą ruszyliśmy z
powrotem na parkiet. Oczywiście nie obyło się bez kilku drinków w międzyczasie,
ale my w porównaniu do Jamesa umiemy pić.
- Stary tobie już chyba starczy.. – razem z Carlosem po raz
kolejny próbowaliśmy go odciągnąć od baru.
- Odczepcie się ode mnie..
To są moje urodziny ! Trzeba się bawić.. ! – krzyknął z wyszczerzem na
twarzy– WOO HOO !! – zaczął się niezrozumiale drzeć na cały klub – Jeszcze raz
to samo..
- James..- podeszła do nas Monic
- No co ? Raz się żyje !! – zaczął się śmiać niewiadomo z
czego i na raz wypił całą zawartość kieliszka
- Dobra nie wiem jak
wy, ale ja uważam, że powinniśmy już się zbierać.. – odparła Alice
- Tak.. Masz rację.. – poparłem ją – Dobra James.. Chodź
idziemy już.. – zwróciłem się do niego
- Logan.. Mój ty Logasiu.. – pijany położył mi rękę na
policzku i zaczął swój pijacki bełkot – Wiesz jak ja cię kocham ? – z
trudnością wstał z krzesła
- Tak, tak wiemy James, wiemy.. – poklepałem go po ramieniu
– A teraz chodź..
- A ty mnie kochasz ? – bardzo chwiejnym krokiem ruszył do
mnie
- Taa… - spojrzałem na niego jak na debila – Wszyscy cię
kochamy.. – odparłem rozbawiony całą sytuacją
- Naprawdę ? – spytał i potknął się o własną nogę, przez co
wyłożył się jak długi na podłodze
- Oj Jamie Jamie.. Co ten alkohol robi z człowiekiem.. – Mo
się zaśmiała
- Dobra Logan chodź go wyniesiemy, bo on o własnych siłach
to raczej stąd nie wyjdzie… - zaśmiał się Latynos i tak jak powiedział, tak
zrobiliśmy. Po jakiś pięciu minutach wsadziliśmy go do taksówki i Mo z nim
odjechała.
- Jeszcze w życiu go takiego nie widziałam… - Al się
zaśmiała
- A my i owszem.. Biedak jutro będzie nie do życia.. – westchnąłem,
po czym pod lokal przyjechała nasza
taksówka. Ja i Jen pożegnaliśmy się z
Carlosem i Alice, po czym ruszyliśmy w stronę naszego domu. Po drodze
rozmyślałem o Kendallu i Natalii. Cieszyłem się, że blondyn w końcu zebrał się
w sobie i wyznał jej miłość. Naprawdę do siebie pasują..
- O czym myślisz ? – zapytała się wtulona we mnie brunetka
wyrywając mnie tym samym z zadumania
- O Kendallu i Natalii.. Cieszę się, że są razem.. –
uśmiechnąłem się lekko
- Nie tylko ty.. Pasują do siebie, to widać.. – odwzajemniła
gest
- Prawie tak jak my.. – odparłem i pocałowałem moją ukochaną
w usta – Kocham cię wiesz ? – wyszeptałem jej do ucha
- Ja ciebie też.. – uśmiechnęła się szeroko i wtuliła się we
mnie. Po chwili taksówkarz oznajmił nam, że jesteśmy na miejscu. Zapłaciłem i
ruszyliśmy do mieszkania. Przebraliśmy się w piżamy i zmęczeni położyliśmy się
do łóżka. Jennifer wtuliła się we mnie i położyła głowę na mojej klatce
piersiowej.
- Wiesz, że za trzy dni miną dwa lata jak ze sobą jesteśmy ?
– spytałem głaskając ją po włosach
- Oczywiście.. – uśmiechnęła się – Najlepsze dwa lata w moim
życiu.. – dodała i mnie pocałowała
- Nie tylko w twoim.. – oznajmiłem – A będzie ich jeszcze
bardzo dużo..
- Na to liczę.. – powiedziała powoli zasypiając. Po
chwili zamknęła oczy i całkowicie odpłynęła do krainy Morfeusza. Ja jakoś nie mogłem zasnąć. Ciągle myślałem,
nad tym gdzie zabrać Jen w dniu naszej rocznicy. Chciałem aby ten dzień był dla
niej niezapomniany, niestety do głowy nie przychodził mi do głowy. Wszystko było
już takie oklepane i niezaskakujące. Musiałem się kogoś poradzić.. Tylko kogo ?
Pierwszą osobą która przyszła mi do głowy to była Natalia. Postanowiłem, że
rano do niej zadzwonię i poradzę się jej.
Z takimi myślami w końcu zasnąłem.