piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział XXVII


Wiem, obiecałam wam, że będę częściej dodawać rozdziały, a tu znowu was zawiodłam... Sczerze nie mam ni cna swoje usprawiedliwienie.. Dopadła mnie brak weny i nic nie mogłam na to poradzić.. ;( Mam nadzieje, że pomimo moich zaniedbań trochę was tu jeszcze zostało, choć nie zdziwiłabym się, jakbyście dali sobie spokój z moim blogiem.. No nic.. Nie przeciągam i zapraszam na dłuuuugoo wyczekiwany rozdział.. :*

_____________________________________________________________



- No twoja ukochana dzwoni.. – oznajmiłam, po czym odebrałam telefon
rozmowa telefoniczna :
N- Natalia, J- Jennifer
N: Halo ?
J: Hej Nat.. Słuchaj jesteś teraz wolna ?
N: No teraz tak nie za bardzo.. Ale tak za godzinkę, półtorej to tak.. A co ?
J: No bo widzisz… Ja i Logan mamy jutro rocznicę no i pewnie gdzieś mnie zabierze, więc potrzebuję jakiejś sukienki, no i prezentu.. Doradziłabyś mi coś..
N: No dobra.. To tak za półtorej godziny w centrum ?
J: Mi pasuje.. To do zobaczenia. Pa !
N: No papa !
koniec rozmowy telefonicznej
- Co chciała ? – Logan od razu się zapytał
- Prosiła żebym pomogła jej doradzić w sprawie sukienki i prezentu dla ciebie.. – zaśmiałam się – Umówiłam się z nią za półtorej godziny w centrum
- No widzisz.. Oboje mamy do ciebie ogromne zaufanie blondyneczko. – zawtórował mi
- No widzę, widzę.. A ty kolego nie nazywaj mnie tak, bo doradzę jej taki prezent, że szkoda słów.. – uśmiechnęłam się złowieszczo
- Wiesz, że szantaż jest karalny ? – spytał rozbawiony, parkując przed centrum
- I tak mi nic nie zrobisz, bo jestem ci za bardzo potrzebna Loganku.. – wystawiłam mu język i wysiadłam z auta
- Teraz tak.. Ale co będzie później.. Tego nikt nie wie. – uśmiechnął się chytrze
- Grozisz mi ? – przymrużyłam oczy i założyłam ręce
- Owszem. – przybrał taką samą pozę. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, a potem oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Dobra chodź do tego jubilera, bo nigdy tam nie dojdziemy.. – pociągnęłam go za rękę. Po przebyciu ruchomych schodów znaleźliśmy się w naszym miejscu docelowym.
- Dzień dobry. – przywitaliśmy się ze sprzedawcą
- A dzień dobry, dzień dobry.. W czym mogę pomóc ? – spytał uprzejmie
- Chcielibyśmy zobaczyć zestawy biżuterii.. Najlepiej naszyjnik i kolczyki.. – odpowiedział szatyn
- Dobrze, już pokazuję.. – odparł starszy pan za ladą i po chwili wyjął kilka zestawów. Jedenwpadł mi od razu w oko.
- Logan, ten będzie najlepszy.. – wskazałam na srebrny zestaw
- Ten sam wpadł mi już wcześniej w oko .. Myślisz, że jej się spodoba ? – spytał przyglądając się biżuterii
- Tak.. Jestem pewna, że Jen będzie wniebowzięta. – uśmiechnęłam się ciepło
- Panienka ma rację.. To najnowszy model.. Pasuje praktycznie do wszystkiego.. – dodał sprzedawca
- No to w takim razie poprosimy ten.. – powiedział Logan – Tylko poproszę jakoś to ładnie zapakować.. – dodał z uśmiechem
- Już się robi. Proszę poczekać chwileczkę, zaraz wracam.. – odparł sprzedawca i zniknął na zapleczu. Po chwili wrócił z zapakowanympudełeczkiem . Logan zapłacił i uśmiechnięci wyszliśmy ze sklepu.
- Nawet nie myślałem, że to tak łatwo pójdzie.. – oznajmił z uśmiechem
- No widzisz.. Doskonale poradziłbyś sobie sam.. – odparłam
- O nie.. Bez ciebie to wymyśliłbym banalną kolację w restauracji i na tym cały wieczór by się skończył. – zaśmiał się
- Nie byłoby tak źle.. –poklepałam go po ramieniu – Teraz musisz tylko trzymać się planu, a wszystko się uda. W razie czego dzwoń to wszystkiemu zaradzimy.. – uśmiechnęłam się ciepło w stronę przyjaciela
- Dzięki Nat.. Jestem twoim ogromnym dłużnikiem.. – przytulił mnie
- No teraz będę musiała coś wymyśleć, jak mi się odwdzięczysz.. – udałam, że się zastanawiam
- Zrobię co tylko będziesz chciała. – odpowiedział pewnie
- Wszystko powiadasz ? – uśmiechnęłam się cwanie, sądząc po minie Logana trochę się przeraził
- T..Tak.. Wszystko.. – uśmiechnął się niepewnie
- No więc.. – spojrzałam na niego ze złowieszczym błyskiem w oku – Macie się tylko świetnie bawić, a to mi w zupełności wystarczy! – zaśmiałam się widząc wymalowaną ulgę na twarzy chłopaka
- Jesteś najlepsza.. – zawtórował mi
- Się wie.. – wystawiłam mu język – A teraz zmykaj już mi stąd, bo cię Jen zobaczy i jeszcze będzie miała pretensje.. – pogroziłam ci palcem
 - Dobra dobra.. Już idę.. To jutro się widzimy.. .?
- Tak.. Bądź po mnie o 12 to poukładamy wszystko co się da. – odpowiedziałam z uśmiechem
- No Okey.. To do jutra.. – cmoknął mnie w policzek i zniknął w tłumie. Jako że do spotkania z Jennifer zostało mi jeszcze półgodziny postanowiłam, że pójdę do kawiarni napić się kawy.  Jak postanowiłam, tak też zrobiłam i po chwili siedziałam w wygodnym fotelu z filiżanką kawy w ręce. Przeglądałam jakieś czasopismo, gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy. Przestraszona gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam Bretta.
- Nie strasz mnie już tak więcej.. – uśmiechnęłam się
- Też się cieszę, że cię widzę.. – odparł z sarkazmem
- Oj no cześć.. – cmoknęłam go w policzek
- Widzisz.. Nie można było tak od razu ?  -spytał z wyrzutem
- Niee.. – wystawiłam mu język – Co tu robisz ?
- A tak przyszedłem pochodzić. Trochę się rozerwać.. – uśmiechnął się – A ty ?
- Ja się umówiłam z Jennifer. Mam jej pomóc wybrać sukienkę i prezent dla Logana. – odpowiedziałam – A gdzie masz Josha ? – zapytałam, na co chłopakowi zrzedła mina
- A szkoda gadać.. – westchnął – Znowu wyjechał.
- Jak to ? Przecież wrócił ile.. Dwa, trzy dni temu.. – zdziwiłam się
- No właśnie. Najpierw delegacja, która miała trwać dwa tygodnie przeciąga się do ponad miesiąca, a jak już przyjeżdża to jest dwa dni i znowu wyjeżdża.. – odparł smutno – Nie wiem, czy to wszystko ma sens..
- Chcesz się z nim rozstać ? – spytałam spokojnie
- Nie wiem co mam już robić, ale coraz częściej nachodzi mnie taka myśl.. Mam wrażenie, że to coś się między nami wypaliło.. Oddaliliśmy się od siebie i nie wiem, czy da się to naprawić.
- Nie wiem co ci poradzić.. To musi być tylko twoja i wyłącznie twoja decyzja.. – uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- No dobra. Koniec moich problemów.. Opowiadaj co u ciebie. – zapytał już nieco weselszy
- Nie licząc tego, że jestem z Kendallem, to nic ciekawego.. – oznajmiłam jak gdyby nigdy nic
- Jesteś z Kendallem i mówisz mi to dopiero teraz ? – spytał z wyrzutem – Od kiedy ? Opowiadaj ! Chce wszystko wiedzieć.. – oznajmił podekscytowany
- Jesteśmy ze sobą dopiero od wczoraj, więc w sumie nie ma o czym opowiadać.. – zaśmiałam się
- No ale kiedy cię porosił ? W jakich okolicznościach ? – dopytywał się
- Wczoraj na imprezie urodzinowej Jamesa.. Pamiętasz mówiłam ci.. – odpowiedziałam z wyszczerzem na twarzy
- W końcu.. – odwzajemnił gest – Nawet nie wiesz jak się cieszę.. – dodał
- Ja też się cieszę. – naszą rozmowę przerwała Jennifer.
- Hej kochana. – cmoknęła mnie w policzek
- Hej. – uśmiechnęłam się – Wy się jeszcze nie znacie. Jen to jest Brett, Brett to jest Jennifer. – przedstawiłam ich sobie.
- Hej. – podali sobie dłonie
- A więc to ty jesteś ten słynny Brett. – zaczęła Jen
- Słynny ? – chłopak się zdziwił
- Natalia dużo nam o tobie opowiadała.. – oznajmiła z uśmiechem
- Mam nadzieję, że nic złego. – lekko się zaśmiał
- Nie.. Wręcz przeciwnie. – zawtórowała mu
- Dobra, dobra.. Proszę tu o mnie nie plotkować..  – pogroziłam im palcem
- Kto tu o tobie plotkuje w ogóle ? – brunetka udała oburzenie – Jak możesz nas o to posądzać ?
- No jakoś mogę. – wystawiłam jej język
- Dobra dziewczyny ja już będę się zbierać. Nie – odezwał się blondyn wstając z fotela
- Czekaj ! No gdzie mi idziesz ? – spytałam rozbawiona – Zostań, pomożesz nam w wyborze.. – uśmiechnęłam się ciepło
- Nie, nie będę wam przeszkadzać.. – odpowiedział szybko
- Ale na serio nie będziesz nam przeszkadzał . – tym razem odezwała się Jen  - Nat ma rację.. Pomożesz nam wybrać jakiegoś prezentu dla mojego chłopaka. Przyda nam się męska opinia.. – odparła
- No skoro tak stawiacie sprawę, to czemu nie.. – w końcu się złamał
- No widzisz.. Będzie fajnie. – pokazałam rząd swoich ząbków. Później zapłaciłam za kawę i razem z Jen chwyciwszy Bretta pod ramię ruszyliśmy na podbój sklepów. Jennifer po długich poszukiwaniach znalazła odpowiednią sukienkę .
- No to teraz został nam jeszcze tylko prezent dla Logana. – oznajmiłam, kiedy wyszliśmy ze sklepu.
- Niestety.. – westchnęła brunetka – Kompletnie nie wiem co mu kupić.
- A co on lubi ? – spytał Brett
- Hm.. Motor, koszykówkę no i muzykę oczywiście.. – odpowiedziała
- No to może kup mu kurtkę na motor.. – zaproponował blondyn
- Odpada.. Kupił sobie ostatnio jakąś nową. – Jennifer ciężko westchnęła
- A jaką drużynę najbardziej lubi ? Może kup mu jakąś koszulkę tej drużyny..
- Lubi Lakersów, ale chłopaki w tamtym roku mu taką na urodziny kupili. Nie no zaraz się załamię – jęknęła dziewczyna
- Poczekaj, zaraz coś wymyślimy. – pocieszałam ją
- Już to widzę.. – Jen dramatyzowała
- Wiem ! – krzyknął uradowany niebieskooki
- No co tam wymyśliłeś geniuszu ? – spytałam
- Zegarek ! Kup mu zegarek.. Praktyczny prezent.. – uśmiechnął się
- Brett jesteś genialny ! – odparła zadowolona Jennifer – Że też ja wcześniej na to nie wpadłam.. – klepnęła się w czoło
- No to idziemy w poszukiwaniu zegarka.. – klasnęłam w ręce i pociągnęłam za sobą swoich przyjaciół- A ten ? – wskazałam na srebrny zegarek po jakiejś półgodzinie spędzonej w sklepie.
- Nie.. Ten jest za sztywny. – oznajmiła ciemnowłosa
- No a ten ? – nasz towarzysz wskazał na piękny przedmiot
- Śliczny jest.. – zachwyciła się panna Stone – Ty to jednak masz gust. – uśmiechnęła się ciepło w stronę chłopaka
- No wiesz.. Ma się to coś.. – zaśmiał się
- To porosimy ten. – odparła Jen do sprzedawcy
- Zapakować ? – spytał uprzejmie
- Jakby pan mógł..
- Już się robi. – odrzekł i zniknął na zapleczu. Po chwili wrócił z pudełkiem w ręku. Jennifer zapłaciła i zadowoleni wyszliśmy ze sklepu.
-No widzisz.. Po co tak panikowałaś ? – spytałam z uśmiechem
- No wiem, ale denerwuję się tą rocznicą.. W końcu to  już druga . – oznajmiła – Zobaczymy jak ty będziesz się zachowywać na twoją rocznicę z Kendziem.. – pokazała mi język
- Oj tam – zaśmiałam się – Najpierw to musimy dotrwać..
- No teraz to palnęłaś.. – Jen się oburzyła – Zobaczysz.. Będziecie żyć długo i szczęśliwie.. Niedługo będziemy się bawić na waszym weselu.. – rozmarzyła się – A ja oczywiście będę matką chrzestną waszych dzieci.. – oznajmiła  - Będę je rozpieszczać i kupować co im się żywnie podoba !
- Nie zapędzaj się tak wariatko ty moja.. – zaśmiałam się – Do wesela jeszcze daaaleko nie mówiąc już o dzieciach.. Więc nie wybiegaj za daleko w przyszłość.. – wystawiłam jej język
- Mów co chcesz, ale ja i tak wiem lepiej.. – odwzajemniła mój gest
- Dobra dziewczyny.. Skończcie tą jakże interesującą rozmowę, bo ludzie się na nas dziwnie patrzą, że na środku stoimy.. – przerwał nam Brett. Ogarnęłyśmy się z Jen i ruszyliśmy ku wyjściu. Jako, że ja nie miałam środka transportu, bo przyjechałam z Loganem, postanowiłam wracać z Jen. Pożegnałyśmy się z blondynem i ruszyłyśmy w drogę. Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu.
- Wejdź.. Napijemy się czegoś i pogadamy. – zaproponowałam z uśmiechem
- No w sumie to mogę wejść.. – odpowiedziała
- No i taka odpowiedź mnie zadawala.. – odparłam z wyszczerzem na twarzy. Wysiadłyśmy z samochodu i udałyśmy się na górę. Zgrabnie otworzyłam drzwi i po chwili znalazłyśmy się w salonie. O dziwo w domu nie było ani Kendalla ani Yumy.. Pewnie wyszli na spacer.. – pomyślałam.
- Czego się napijesz ? – spytałam
- Soku jak masz.. – odpowiedziała
- Już się robi.. – ruszyłam do kuchni. Otwierając lodówkę natknęłam się na małą karteczkę.                 
,, Poszliśmy z Yumą na krótki spacer. Będziemy niedługo. Kocham <3 Twój Kendall ‘’ Ooo.. Jaki on słodki..- pomyślałam.  Twój Kendall – powtarzałam sobie w głowie. Z uśmiechem na ustach nalałam nam po soku i wróciłam do Jen.
- Już nie mogę się doczekać jutra.. – zaczęła brunetka
- Nie dziwię ci się.. – uśmiechnęłam się szeroko – A wiesz, gdzie cię zabiera ? – spytałam dla niepoznaki, żeby się nie zorientowała, że maczam w tym palce.. Obiecałam Loganowi, że się nie wygadam, więc muszę dotrzymać słowa.
- Nie mam pojęcia.. Ciągle powtarza, że to niespodzianka, a mnie ciekawość zżera od środka..  – zaśmiała się – No ale co zrobić.. Muszę poczekać.. – westchnęła ze śmiechem
- Biedactwo.. – zaśmiałam się
- Spadaj.. – wystawiła mi język i rzuciła we mnie poduszką
- Osz ty małpo !! – zaczęłam się brechtać i oddałam jej. W ten sposób rozpętałyśmy bitwę na poduszki. Kiedy cofałam się aby nie oberwać poduszką, ktoś złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Aaa ! – przestraszyłam się i szybko odwróciłam – Kendall nie strasz ludzi.. – zaśmiałam się
- Też się cieszę, że cię widzę skarbie.. – udał oburzenie
- Oj no przecież wiesz, że zawsze się cieszę.. – pocałowałam go namiętnie
- No od razu lepiej.. – uśmiechnął się – A tak w ogóle to cześć Jen.. – zwrócił się do brunetki stojącej do nas i cmoknął ją w policzek
- Cześć, cześć.. – uśmiechnęła się promiennie – Nawet nie wiecie jak słodko razem wyglądacie.. – odparła z entuzjazmem
- No wiesz.. Ma się to coś .. – zaśmiałam się i teatralnie poprawiłam sobie grzywkę
- Hah.. Ty i ta twoja skromność.. – zawtórowała mi – Skoro Kendizzzlle już przyszedł, to ja was zostawiam samych.. Cieszcie się sobą, a ja mykam.. – oznajmiła - Na razie.. – pożegnała się z nami
- No pa.. – cmoknęliśmy się z nią w policzek
- Zdzwonimy się jakoś.. I trzymaj kciuki za jutro. – odparła na wychodnym i zniknęła za drzwiami
-W końcu sami.. – westchnął zadowolony i mocno mnie przytulił
- Aż tak się stęskniłeś ? – zachichotałam
- Każda sekunda niespędzona z tobą to katorga.. – odparł
- Oo.. Słodki jesteś.. – cmoknęłam go w usta
- Małoo…- jęknął, na co ja tylko wywróciłam oczami i wpiłam się w jego ciepłe usta. Nasz pocałunek trwał i trwał, aż w końcu zaczęło nam brakować powietrza i się od siebie oderwaliśmy
- A zapomniałabym.. Mamy jutro misję.. – oznajmiłam, kiedy siedzieliśmy wtuleni w siebie na sofie
- Jaką tym razem ? – westchnął teatralnie
- Musimy jutro pomóc Loganowi.. Trzeba poustawiać świeczki i odebrać jedzenie z restauracji. – odparłam z uśmiechem
- Jak mus to mus..  – zaśmiał się – Ale jak tylko skończymy to zabieram cię gdzieś.. – odpowiedział uśmiechnięty
- A z jakiej okazji ? – spytałam zdziwiona
- No jakby nie było, to jesteśmy razem, a nie byliśmy jeszcze na żadnej randce.- blondyn mnie uświadomił –Więc trzeba to nadrobić.. – dodał
- No chyba, że tak.. A gdzie mnie zabierzesz ?
- A tego dowiesz się już w swoim czasie.. – odpowiedział tajemniczo
- Yyyhh.. – westchnęłam – I nie ma szans, że dowiem się wcześniej ? – spytałam zrezygnowana
- Niee.. Nie licz na to.. – pocałował mnie w nos
- Jesteś nie dobryy. – nadąsałam się jak dziecko – Wesz, że teraz będzie mnie ciekawość zżerać ? – spytałam z wyrzutem
- Jutro się dowiesz. – uśmiechnął się szeroko – Zapomnij o tym i zajmij się mną.. – odparł i znów złączyliśmy się w pocałunku. Uwielbiałam to robić.. Za każdym razem kiedy jego usta stykały się z moimi, w moim brzuchu zaczynało grasować stado motyli.. Mogłabym tak trwać wiecznie i nigdy się od niego nie oderwać.. Niestety zabrakło nam powietrza i chcąc nie chcąc musieliśmy się od siebie oderwać.
- Jestem uzależniony od smaku twoich ust.. Od ciebie całej.. – wyszeptał cmokając mnie za każdym słowem. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Kocham cię Kendall.. – również wyszeptałam
- Ja ciebie też skarbie. – po raz kolejny w tym dniu pocałowaliśmy się. – Oglądamy coś ? – zaproponował
- Chętnie. – odparłam z uśmiechem. Blondyn udał się do szuflady z filmami i zaczął w niej grzebać, a ja w tym czasie udałam się do kuchni i przygotowałam popcorn oraz napoje. Wyrobiłam się na idealnie, ponieważ kiedy wróciłam do salonu, film akurat się zaczynał. Postawiłam prowiant n stoliku, a mój zielonooki ukochany pozasłaniał okna i zgasił światło.  Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, a Kend położył się na niej opierając swoją głowę o moje kolana i zaczęliśmy oglądać. Film nazywał się ,,Ostatnia piosenka’’. Początkowo myślałam, ze to kolejne denne romansidło i już miałam opieprzyć Kendzia, że takie coś puścił, ale szybko zmieniłam zdanie.  Ten film był naprawdę genialny i miejscami wzruszający, szczególnie na końcu. Dziwiłam się sama sobie, bo uroniłam niejedną łzę, a to jak na mnie było bardzo dziwne.  Ostatnich kilkanaście minut seansu obejrzałam szlochając, a Kendall się tylko ze mnie śmiał.. W tamtym momencie miałam ogromną ochotę mu przywalić.. W końcu pojawiły się napisy końcowe i blondyn zapalił światło. Spojrzał na mnie i pokiwał z  rozbawieniem głową. Posłałam mu tylko gniewne spojrzenia i nadal lekko szlochając udałam się do łazienki doprowadzić się do porządku. Pierwsze co zobaczyłam w lustrze to załzawione czerwone oczy i rozmazany tusz spływający po moim policzku. Przerażona własnym wyglądem przemyłam twarz zimną wodą i zmyłam pozostałości po moim makijażu. Kiedy wyglądałam już znośnie wróciłam do salonu. 
- Nigdy nie zrozumiem kobiet.. – westchnął głośno, na co ja spojrzałam na niego zdezorientowana – Jak można płakać na filmie ? – zapytał rozbawiony, na co ja spojrzałam na niego z żądzą mordu w oczach
- My kobiety  w porównaniu do was jesteśmy wrażliwe.. – odpowiedziałam mu – Wy faceci nie macie serca i tyle.. – dodałam nadąsana
- No akurat co do tego serca to masz rację.. – odparł spokojnie – Przyznaję się, że od jakiegoś czasu go nie posiadam, bo mi je skradłaś.. – uśmiechnął się uwodzicielsko
- Nie podlizuj mi się tutaj.. – burknęłam i odwróciłam się w drugą stronę.
- Ja się nie podlizuję.. Ja tylko stwierdzam fakty kochanie.. – złapał mnie za podbródek, czym zmusił mnie do odwrócenia się w jego stronę, po czym wpił się w moje usta. Bez zawahania odwzajemniłam pocałunek. Mimo, że czasem mnie wkurzał, to nie potrafiłam się na niego gniewać.. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.  Kend zaczął całować moją szyję i obojczyk. Odchyliłam lekko szyję w bok, aby ułatwić mu zadanie. Czułam się nieziemsko.. Każdy jego dotyk, pocałunek sprawiał, że eksplodowałam w środku.  Nagle zaczął dzwonić mój telefon.  Chciałam po niego iść, ale chłopak przytrzymał mnie w pasie.
- Nie odbieraj.. – wyszeptał i powrócił do pocałunków
- Kendall.. A jak to coś ważnego ? – spytałam nadal próbując się od niego oderwać
- Jak to coś ważnego, to zadzwoni jeszcze raz.. – odparł i wpił się w moje usta. Nie opierałam się już i po chwili telefon ucichł. Niestety nie na długo. Po jakiś pięciu minutach znów dało się słyszeć mój dzwonek. Oderwałam się od chłopaka i wstałam po telefon.
- Zaraz  wracam.. – oznajmiłam i pognałam do pokoju w którym zostawiłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i lekko się zdziwiłam. Dzwoniła bowiem moja mama, a u nich był środek nocy. Szybko odebrałam telefon.

5 komentarzy:

  1. No i co daaaaaalej ??? :O hmm może Kendall się wkurzy xD Rozdział świetny i przynajmniej ja nie zapomniałam o tym blogu ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Dalej się stało pisz szybko Jużżż !!!! Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Kendall-napaleniec <3 Jak ja nienawidzę, jak facet nei chce powiedzieć, dokąd zabiera, ale fajnie pod koniec się dowiedzieć :) Logie mam nadzieję, że z Jen wyjdzie ;) I te plany dzieci x3 Ja chcę być nianią! Z Maslowem możecie mnie zostawić xD Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne opowiadanie i z niecierpliwością czekam na nn.Uwielbiam film ''Ostatnia piosenka''. Oglądałam już go 5 razy i nadal się przy nim wzruszam...Bo my kobiety jesteśmy wrażliwe:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww <3 Co z tego, że długo czekaliśmy, ale nadrobiłaś to tym genialnym rozdziałem *_____________________* Plany dzieci x3 Ja też chcę! Być matką chrzestną xD


    czekam nn :**

    OdpowiedzUsuń