piątek, 24 maja 2013

Rozdział XXVI

Szybko poszłam otworzyć i ujrzałam w nich uśmiechniętego Logana.
- Siemka.. – przywitał się ze mną całusem w policzek
- Heej.. – uśmiechnęłam się promiennie i zaprosiłam go do środka.
- Siema stary.. – chłopaki się przywitali i usiedliśmy w salonie.  Chciałam usiąść obok mojego blondyna, ale ten pociągnął mnie i wylądowałam u niego na kolanach
- Jak tam moje gołąbeczki ? Jest kacyk po imprezce ? – spytał rozbawiony
- Jak się umie pić to kacyka nie ma.. – wystawiłam mu jęzor
- Mogłaś to wcześniej Jamesowi powiedzieć, bo teraz biedaczysko pewnie zdycha u siebie w domu.. – zaśmiał się
- Skąd takie przypuszczenia ? Przecież jak jeszcze byliśmy to był prawie trzeźwy.. – Kendall się zdziwił
- No właśnie, jak jeszcze byliście.. Po tym jak odjechaliście poszliśmy jeszcze się trochę zabawić, no i James przeholował z alkoholem. Musieliśmy go z Carlosem wynosić z klubu, bo nie dał rady wyjść o własnych siłach. Uszedł kilka kroków i wyłożył się jak długi.. – szatyn się zaśmiał
- No to nieźle.. – zawtórowałam mu
- No czyli kolejna impreza, której James nie będzie pamiętać zaliczona.. – westchnął rozbawiony zielonooki
- Oj tak.. – odrzekł Logan
- No dobra.. My tu gadu gadu, a tu trzeba przygotować tą rocznicę.. – uśmiechnęłam się do brązowookiego
- Masz rację.. Mamy mało czasu.. - westchnął
- No to zaczynamy.. – klasnęłam w ręce i z uśmiechem spojrzałam na Logana – Powiedz mi najpierw w jakich klimatach Jen gustuje.. Woli restauracje, czy raczej coś na świeżym powietrzu.. – spytałam
- Zdecydowanie świeże powietrze.. – odpowiedział
- Świeże powietrze..  – zamyśliłam się – Chcecie być pewnie sami..
- No byłoby dobrze.. – uśmiechnął się
- No dobra.. To musimy znaleźć jakąś ładną, romantyczną miejscówkę na dworze, najlepiej żeby było to jakieś odludnione miejsce, gdzie nikt nie będzie wam przeszkadzać… No i żeby było miejsce, gdzie będzie można ustawić jakiś stolik z kolacją.. – zaczęłam się zastanawiać – Macie jakieś propozycje ? – spytałam chłopaków
- Nie.. Nie mam pojęcia.. – odparł blondyn
- Ja tak samo..- westchnął zrezygnowany szatyn – Chociaż… - odezwał się po pewnym czasie
- No co tam wymyśliłeś ? – spytałam z nadzieją
- Na obrzeżach niedaleko plaży jest taka polana.. Tam rzadko kto chodzi, więc nikt nam nie będzie przeszkadzać..  – uśmiechnął się lekko
- Da się tam ustawić jakiś stolik, czy coś ? – spytałam
- Taak, raczej tak.. Przynajmniej jeszcze rok temu można było.. – podrapał się po głowie
- No to trzeba tam pojechać i rozejrzeć się.. – odparłam
- W takim razie jedziemy.. – Logan klasnął w ręce – Później doradzisz mi w jeszcze jednej sprawie ? – zrobił maślane oczka
- Doradzę, doradzę.. – zaśmiałam się
- Ale Logan pamiętaj.. Masz szybko zwrócić mi moją kicię.. – odparł z udawaną groźbą
- A co Kendallek będzie tęsknić za swoją Nataleczką ? – zapytał rozbawiony Logan
- Ażebyś wiedział.. – zielonooki pokazał mu język- Dlatego żebym nie umarł z tęsknoty masz mi ją odstawić jak najszybciej– Kendall się i uśmiechnął się i pocałował mnie – Kocham cię wiesz ? – wyszeptał mi na ucho i przygryzł jego płatek. Momentalnie przeszedł mnie przyjemny dreszcz
- Ja ciebie też.. – również wyszeptałam – A teraz misiek puść mnie, bo musimy się zbierać.. – powiedziałam już głośniej, a Kendall niechętnie mnie puścił. Wstałam, szybko cmoknęłam mojego chłopaka w usta i po chwili znalazłam się koło Logana.
-No to idziemy.. – uśmiechnęłam się do szatyna i wzięłam swoją torbę
- Pamiętaj ! Jak najszybciej !  – blondyn jeszcze raz nam przypomniał
- Nie martw się..  Nawet nie zauważysz, że jej nie było.. – szatyn się zaśmiał za co oberwał poduszką od blondyna. Logan chciał mu oddać, ale ja w ostatniej chwili złapałam poduszkę.
- Idziemy ! – pociągnęłam Logiego w stronę wyjścia – Pa misiek ! – rzuciłam na odchodnym i posłałam mu całusa
- Pa słońce.. – uśmiechnął się ciepło i razem z Loganem opuściliśmy mieszkanie. Zeszliśmy na parking i wsiadłszy do samochodu szatyna ruszyliśmy w trasę.
- Daleko jest ta polana ? – spytałam po chwili milczenia
- Nie..Jakieś 20 minut drogi jeżeli nie trafimy na korki.. – uśmiechnął się lekko – Powiedz lepiej jak tam z Kendallem.. – puścił mi oczko
- No wiesz.. Jesteśmy ze sobą dopiero niecały dzień więc trudno cokolwiek stwierdzić, ale z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jestem cholernie szczęśliwa.. – wyszczerzyłam się
- To dobrze.. Już myślałem, że nigdy się na nie zbierze i nie wyzna ci swoich uczuć.. – odparł
- A to ty wiedziałeś już wcześniej ? – spytałam zdziwiona
- No jasne.. Wpadłaś Kendallowi w oko jeszcze na koncercie.. A później kiedy wyjechaliśmy z Polski często o tobie mówił.. Kiedy tylko mieliście rozmawiać rzucał wszystko i leciał do komputera.. – odpowiedział z szerokim uśmiechem
- Naprawdę ? – zapytałam niedowierzając
- Naprawdę..- lekko się zaśmiał – Żebyś ty go widziała w dniu jak miałaś przylecieć.. Od rana siedział jak na szpilkach.. Oczywiście na początku nie chciał się przyznać, że wpadłaś mu w oko, ale my wiedzieliśmy lepiej.. Przełamał się dopiero wtedy jak ustalaliśmy imprezę Jamesa..
- Wtedy kiedy wrócił pijany ? – chciałam się upewnić
- Tak.. Jak tylko przyszedł widziałem, że coś go trapi, ale nie chciał powiedzieć.. Cały czas był nieobecny, a gdy tylko usłyszał, że wszystko jest ustalone to prawie że wybiegł z mieszkania. Poszedłem za nim no i wylądowaliśmy w barze.. Dopiero tam przyznał się do tego co do ciebie czuje.. Próbowałem go nakłonić, żeby od razu ci to powiedział, ale ten bał się, że go wyśmiejesz, że zniszczy waszą przyjaźń..-Logan zakończył swoją wypowiedź, którą słuchałam z niezwykła ciekawością
- Jakbym słuchała opowieści o sobie.. – uśmiechnęłam się leciutko – Borykałam się dokładnie z takimi samymi obawami..  Na serio.. Odkąd pamiętam to Kendall podobał mi się najbardziej.. – Logan chciał już coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to – Oczywiście wszyscy jesteście przystojni.. Ale on miał to coś, co mnie intrygowało.. – dodałam szybko widząc minę szatyna – A kiedy go poznałam, zaprzyjaźniłam się z nim to z dnia na dzień coraz bardziej pragnęłam być dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką.. Szczerze to po przyjeździe tutaj byłam strasznie skołowana.. On ciągle dawał mi jakieś zbieżne sygnały.. Raz zachowywał się tak jak by coś do mnie czuł, a innym razem mnie odpychał.. Wtedy go nie rozumiałam, ale teraz wiem, że po prostu się bał..
- No widzisz.. Na szczęście przełamał się i wyznał ci miłość.. Jakby zwlekał jeszcze trochę to chyba bym mu strzelił w łeb.. – zaśmiał się – No dobra.. Jesteśmy już na miejscu.. Teraz trzeba tylko kawałek dojść.. – oznajmił parkując samochód. Wysiedliśmy z pojazdu i po przejściu niewielkiego zagajnika trafiliśmy na przepiękną polanę otoczoną ze wszystkichstron drzewami
- Wow.. – zachwyciłam się – Tutaj jest bajecznie.. – odparłam z uśmiechem rozglądając się dookoła
- Tak.. W nocy jest tutaj jeszcze piękniej..
- Jen będzie zachwycona.. – powiedziałam pełna przekonania
- Tak myśisz ? – spytał
- Ja nie myślę.. Ja to wiem.. – poklepałam go po ramieniu – Teraz musimy załatwić jakiś stolik, światełka, żeby było jeszcze bardziej romantycznie..
- Stolik wezmę od siebie.. Mam taki jeden w piwnicy.. Gorzej ze światełkami.. – odpowiedział
- W takim razie czeka nas dzisiaj jeszcze kurs do IKEA.. Kupimy te lampiony i przy okazji jakieś świece.. Co ty na to, żeby od samochodu zrobić taką ścieżkę ze świec ? – spytałam mając w głowie wizję całego wydarzenia
-Jesteś genialna Nat.. – uśmiechnął się szeroko – Tylko kiedy ułożymy tą ścieżkę ? –jego zapał stopniał
- O to się nie martw.. Wyciągnę jutro tutaj Kendalla i ustawimy wszystko.. Przed waszym przybyciem zapalimy wszystko i zmyjemy się… - odparłam z uśmiechem
- Jesteście wielcy ! Nie wiem jak ci się odwdzięczę.. – powiedział z widoczną wdzięcznością
-Od tego są przyjaciele.. – zmierzwiłam mu włosy – A co z jedzeniem ? – nagle dostałam olśnienia
- A o tym już pomyślałem.. – zaśmiał się – Zamówiłem kolację w restauracji.. Trzeba  będzie tylko ją odebrać… - zrobił maślane oczka w moją stronę
- Jak będziemy jechać to wstąpimy jutro po nią.. – uśmiechnęłam się szeroko
- Dzięki jeszcze raz..  No to skoro mamy już wszystko ustalone, to teraz jedziemy na zakupy co nie ? – spytał z uśmiechem na co ja przytaknęłam .  Rozejrzałam się jeszcze po polanie i wróciliśmy do samochodu. Po jakiejś półgodzinie byliśmy już pod IKEA. Weszliśmy do dużego budynku i ruszyliśmy w stronę ozdób. Cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Logan to naprawdę super przyjaciel.. Z nim nie da się nudzić. Wracając do tematu.  W końcu dotarliśmy do szukanego przez nas stoiska. Pierwszą rzeczą jaką wzięliśmy do ozdobne lampiony. Później spakowaliśmy lampki. Na koniec zostały nam małe świeczki. Oczywiście Logan sięgając opakowania ze świeczkami z najwyższej półki stracił równowagę i pociągnął za sobą zawartość połowy regału. Myślałam, że tam nie wyrobię ze śmiechu.
- Hahahahahah.. – nie mogłam się opanować – Jak ty.. Jak ty to zrobiłeś ? –spytałam nadal brechtając
- Ale zabawne.. Hahaha.. – odparł z ironią – Może byś mi pomogła ? – spytał spod świeczek. Czym prędzej podałam mu rękę. Chłopak  wstał i otrzepał się. 
- Bożee Logan.. Hahahahaha.. Jak ty żeś to zrobił ? – spytałam już prawie płacząc ze śmiechu. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Nie wiem, czy przez Logana, czy przez mój śmiech
- Nie uduś się od tego śmiechu.. – odpowiedział lekko zirytowany
- Ale ja nie mogę się opanować.. Hahahahahaha.. – nadal brechtałam
- Boże z kim ja żyję.. – strzelił face palma, a ja nadal się śmiałam. W końcu po jakiś pięciu minutach ogarnęłam się i mogliśmy iść do kasy. Szatyn uregulował rachunek i udaliśmy się na parking.
- To gdzie teraz ? – spytałam gdy siedzieliśmy już w samochodzie
- Do centrum.. Musisz mi doradzić w sprawie prezentu dla Jen. – odparł spokojnie
- Czy wy mężczyźni musicie zostawiać wszystko na ostatnią chwilę ? – spytałam
- Taka nasza natura.. – uśmiechnął się słodko
- Faceci..- westchnęłam
- Ważne, że pamiętamy i zdążamy..  – odparł
- No tak.. Zdążacie, zdążacie.. Tylko szkoda, że czekacie do ostatniej chwili ze wszystkim, a później robicie wszystko w biegu.. – odgryzłam się
- Oj czepiasz się.. – wystawił mi język
- No tak, tak.. – odparłam z sarkazmem – A  co ty chcesz jej w ogóle kupić ?
- Myślałem nad biżuterią.. Znalazłem nawet bardzo ładny zestaw, ale będziesz musiała go ocenić.. – odpowiedział. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Była to Jennifer

- No twoja ukochana dzwoni.. – oznajmiłam, po czym odebrałam telefon
CDN...

__________________________________________________

Jest 26 rozdział :)  Taki jakiś niejaki, ale w sumie nie wiem co pisać.. :( Brak weny, nawał nauki i inne problemy sprawiają, że powoli zaczyna mnie to przerastać, ale dzisiaj byłam strasznie mile zaskoczona.. Na angielskim mieliśmy spotkanie z jednym Columbijczykiem, no i on opowiadał nam o Columbii itp.. W slajdzie opowiadającym nam z czego słynie Columbia ujrzałam Shakirę, jakiś dwóch gości iiii uwaga NASZEGO CARLOSA !! :) Normalnie jak to zobaczyłam to od razu mi się mordka zaczęła cieszyć.. !! :) :D Columbia słynie z naszego Carlosiątka !! :p WOO HOO :d

Do następnej notki : P  :**

4 komentarze:

  1. Carlos i Columbia ? WOOOW.. Opowiedz coś jeszcze o tym spotkaniu ! :D Co do rozdziału.. hahahah LOGAN TO CIAMAJDA !!! xD Rozdział świetny no i czekam na te przyjęcie.. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Suooodkie ^^ Kochanieee...Kendall, co tuy robiłeś przez ten czas jak ich nie byłoooo? No ja myślę, że coś romantic xD Logan, nie tykaj się półek sklepowych -,- to je zuoooo *.* czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej czytam Twojego bloga od niedawna-JEST GEEENIALNY. Lepszy niz ten cały Dark czy Danger. Dzieki za tego bloga<3
    Fajnie z Carlosem i Columbią^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej znalazłam się na twoim blogu przez przypadek i bardzo mi się tu podoba. Wiem, że nie jestem w temacie rozdziału, ale muszę dopiero zacząc czytac od początku :). Więc lecę czytac. I mam nadzieję, że będę pojawiała się częściej. :).

    OdpowiedzUsuń