Szybko poszłam otworzyć i ujrzałam w nich uśmiechniętego
Logana.
- Siemka.. – przywitał się ze mną całusem w policzek
- Heej.. – uśmiechnęłam się promiennie i zaprosiłam go do
środka.
- Siema stary.. – chłopaki się przywitali i usiedliśmy w
salonie. Chciałam usiąść obok mojego
blondyna, ale ten pociągnął mnie i wylądowałam u niego na kolanach
- Jak tam moje gołąbeczki ? Jest kacyk po imprezce ? –
spytał rozbawiony
- Jak się umie pić to kacyka nie ma.. – wystawiłam mu jęzor
- Mogłaś to wcześniej Jamesowi powiedzieć, bo teraz
biedaczysko pewnie zdycha u siebie w domu.. – zaśmiał się
- Skąd takie przypuszczenia ? Przecież jak jeszcze byliśmy
to był prawie trzeźwy.. – Kendall się zdziwił
- No właśnie, jak jeszcze byliście.. Po tym jak
odjechaliście poszliśmy jeszcze się trochę zabawić, no i James przeholował z
alkoholem. Musieliśmy go z Carlosem wynosić z klubu, bo nie dał rady wyjść o
własnych siłach. Uszedł kilka kroków i wyłożył się jak długi.. – szatyn się
zaśmiał
- No to nieźle.. – zawtórowałam mu
- No czyli kolejna impreza, której James nie będzie pamiętać
zaliczona.. – westchnął rozbawiony zielonooki
- Oj tak.. – odrzekł Logan
- No dobra.. My tu gadu gadu, a tu trzeba przygotować tą
rocznicę.. – uśmiechnęłam się do brązowookiego
- Masz rację.. Mamy mało czasu.. - westchnął
- No to zaczynamy.. – klasnęłam w ręce i z uśmiechem
spojrzałam na Logana – Powiedz mi najpierw w jakich klimatach Jen gustuje..
Woli restauracje, czy raczej coś na świeżym powietrzu.. – spytałam
- Zdecydowanie świeże powietrze.. – odpowiedział
- Świeże powietrze..
– zamyśliłam się – Chcecie być pewnie sami..
- No byłoby dobrze.. – uśmiechnął się
- No dobra.. To musimy znaleźć jakąś ładną, romantyczną miejscówkę
na dworze, najlepiej żeby było to jakieś odludnione miejsce, gdzie nikt nie
będzie wam przeszkadzać… No i żeby było miejsce, gdzie będzie można ustawić
jakiś stolik z kolacją.. – zaczęłam się zastanawiać – Macie jakieś propozycje ?
– spytałam chłopaków
- Nie.. Nie mam pojęcia.. – odparł blondyn
- Ja tak samo..- westchnął zrezygnowany szatyn – Chociaż… -
odezwał się po pewnym czasie
- No co tam wymyśliłeś ? – spytałam z nadzieją
- Na obrzeżach niedaleko plaży jest taka polana.. Tam rzadko
kto chodzi, więc nikt nam nie będzie przeszkadzać.. – uśmiechnął się lekko
- Da się tam ustawić jakiś stolik, czy coś ? – spytałam
- Taak, raczej tak.. Przynajmniej jeszcze rok temu można
było.. – podrapał się po głowie
- No to trzeba tam pojechać i rozejrzeć się.. – odparłam
- W takim razie jedziemy.. – Logan klasnął w ręce – Później
doradzisz mi w jeszcze jednej sprawie ? – zrobił maślane oczka
- Doradzę, doradzę.. – zaśmiałam się
- Ale Logan pamiętaj.. Masz szybko zwrócić mi moją kicię.. –
odparł z udawaną groźbą
- A co Kendallek będzie tęsknić za swoją Nataleczką ? –
zapytał rozbawiony Logan
- Ażebyś wiedział.. – zielonooki pokazał mu język- Dlatego
żebym nie umarł z tęsknoty masz mi ją odstawić jak najszybciej– Kendall się i
uśmiechnął się i pocałował mnie – Kocham cię wiesz ? – wyszeptał mi na ucho i
przygryzł jego płatek. Momentalnie przeszedł mnie przyjemny dreszcz
- Ja ciebie też.. – również wyszeptałam – A teraz misiek
puść mnie, bo musimy się zbierać.. – powiedziałam już głośniej, a Kendall
niechętnie mnie puścił. Wstałam, szybko cmoknęłam mojego chłopaka w usta i po
chwili znalazłam się koło Logana.
-No to idziemy.. – uśmiechnęłam się do szatyna i wzięłam
swoją torbę
- Pamiętaj ! Jak najszybciej ! – blondyn jeszcze raz nam przypomniał
- Nie martw się.. Nawet nie zauważysz, że jej nie było.. –
szatyn się zaśmiał za co oberwał poduszką od blondyna. Logan chciał mu oddać,
ale ja w ostatniej chwili złapałam poduszkę.
- Idziemy ! – pociągnęłam Logiego w stronę wyjścia – Pa
misiek ! – rzuciłam na odchodnym i posłałam mu całusa
- Pa słońce.. – uśmiechnął się ciepło i razem z Loganem
opuściliśmy mieszkanie. Zeszliśmy na parking i wsiadłszy do samochodu szatyna ruszyliśmy w trasę.
- Daleko jest ta polana ? – spytałam po chwili milczenia
- Nie..Jakieś 20 minut drogi jeżeli nie trafimy na korki.. –
uśmiechnął się lekko – Powiedz lepiej jak tam z Kendallem.. – puścił mi oczko
- No wiesz.. Jesteśmy ze sobą dopiero niecały dzień więc
trudno cokolwiek stwierdzić, ale z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że
jestem cholernie szczęśliwa.. – wyszczerzyłam się
- To dobrze.. Już myślałem, że nigdy się na nie zbierze i
nie wyzna ci swoich uczuć.. – odparł
- A to ty wiedziałeś już wcześniej ? – spytałam zdziwiona
- No jasne.. Wpadłaś Kendallowi w oko jeszcze na koncercie..
A później kiedy wyjechaliśmy z Polski często o tobie mówił.. Kiedy tylko
mieliście rozmawiać rzucał wszystko i leciał do komputera.. – odpowiedział z
szerokim uśmiechem
- Naprawdę ? – zapytałam niedowierzając
- Naprawdę..- lekko się zaśmiał – Żebyś ty go widziała w
dniu jak miałaś przylecieć.. Od rana siedział jak na szpilkach.. Oczywiście na
początku nie chciał się przyznać, że wpadłaś mu w oko, ale my wiedzieliśmy
lepiej.. Przełamał się dopiero wtedy jak ustalaliśmy imprezę Jamesa..
- Wtedy kiedy wrócił pijany ? – chciałam się upewnić
- Tak.. Jak tylko przyszedł widziałem, że coś go trapi, ale
nie chciał powiedzieć.. Cały czas był nieobecny, a gdy tylko usłyszał, że
wszystko jest ustalone to prawie że wybiegł z mieszkania. Poszedłem za nim no i
wylądowaliśmy w barze.. Dopiero tam przyznał się do tego co do ciebie czuje..
Próbowałem go nakłonić, żeby od razu ci to powiedział, ale ten bał się, że go
wyśmiejesz, że zniszczy waszą przyjaźń..-Logan zakończył swoją wypowiedź, którą
słuchałam z niezwykła ciekawością
- Jakbym słuchała opowieści o sobie.. – uśmiechnęłam się
leciutko – Borykałam się dokładnie z takimi samymi obawami.. Na serio.. Odkąd pamiętam to Kendall podobał
mi się najbardziej.. – Logan chciał już coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu
na to – Oczywiście wszyscy jesteście przystojni.. Ale on miał to coś, co mnie
intrygowało.. – dodałam szybko widząc minę szatyna – A kiedy go poznałam,
zaprzyjaźniłam się z nim to z dnia na dzień coraz bardziej pragnęłam być dla
niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką.. Szczerze to po przyjeździe tutaj
byłam strasznie skołowana.. On ciągle dawał mi jakieś zbieżne sygnały.. Raz
zachowywał się tak jak by coś do mnie czuł, a innym razem mnie odpychał.. Wtedy
go nie rozumiałam, ale teraz wiem, że po prostu się bał..
- No widzisz.. Na szczęście przełamał się i wyznał ci
miłość.. Jakby zwlekał jeszcze trochę to chyba bym mu strzelił w łeb.. –
zaśmiał się – No dobra.. Jesteśmy już na miejscu.. Teraz trzeba tylko kawałek
dojść.. – oznajmił parkując samochód. Wysiedliśmy z pojazdu i po przejściu
niewielkiego zagajnika trafiliśmy na przepiękną polanę otoczoną ze wszystkichstron drzewami
- Wow.. – zachwyciłam się – Tutaj jest bajecznie.. –
odparłam z uśmiechem rozglądając się dookoła
- Tak.. W nocy jest tutaj jeszcze piękniej..
- Jen będzie zachwycona.. – powiedziałam pełna przekonania
- Tak myśisz ? – spytał
- Ja nie myślę.. Ja to wiem.. – poklepałam go po ramieniu –
Teraz musimy załatwić jakiś stolik, światełka, żeby było jeszcze bardziej
romantycznie..
- Stolik wezmę od siebie.. Mam taki jeden w piwnicy.. Gorzej
ze światełkami.. – odpowiedział
- W takim razie czeka nas dzisiaj jeszcze kurs do IKEA..
Kupimy te lampiony i przy okazji jakieś świece.. Co ty na to, żeby od samochodu
zrobić taką ścieżkę ze świec ? – spytałam mając w głowie wizję całego
wydarzenia
-Jesteś genialna Nat.. – uśmiechnął się szeroko – Tylko
kiedy ułożymy tą ścieżkę ? –jego zapał stopniał
- O to się nie martw.. Wyciągnę jutro tutaj Kendalla i
ustawimy wszystko.. Przed waszym przybyciem zapalimy wszystko i zmyjemy się… -
odparłam z uśmiechem
- Jesteście wielcy ! Nie wiem jak ci się odwdzięczę.. –
powiedział z widoczną wdzięcznością
-Od tego są przyjaciele.. – zmierzwiłam mu włosy – A co z
jedzeniem ? – nagle dostałam olśnienia
- A o tym już pomyślałem.. – zaśmiał się – Zamówiłem kolację
w restauracji.. Trzeba będzie tylko ją
odebrać… - zrobił maślane oczka w moją stronę
- Jak będziemy jechać to wstąpimy jutro po nią.. –
uśmiechnęłam się szeroko
- Dzięki jeszcze raz..
No to skoro mamy już wszystko ustalone, to teraz jedziemy na zakupy co
nie ? – spytał z uśmiechem na co ja przytaknęłam . Rozejrzałam się jeszcze po polanie i
wróciliśmy do samochodu. Po jakiejś półgodzinie byliśmy już pod IKEA. Weszliśmy
do dużego budynku i ruszyliśmy w stronę ozdób. Cały czas śmialiśmy się i
wygłupialiśmy. Logan to naprawdę super przyjaciel.. Z nim nie da się nudzić.
Wracając do tematu. W końcu dotarliśmy
do szukanego przez nas stoiska. Pierwszą rzeczą jaką wzięliśmy do ozdobne
lampiony. Później spakowaliśmy lampki. Na koniec zostały nam małe świeczki.
Oczywiście Logan sięgając opakowania ze świeczkami z najwyższej półki stracił
równowagę i pociągnął za sobą zawartość połowy regału. Myślałam, że tam nie
wyrobię ze śmiechu.
- Hahahahahah.. – nie mogłam się opanować – Jak ty.. Jak ty
to zrobiłeś ? –spytałam nadal brechtając
- Ale zabawne.. Hahaha.. – odparł z ironią – Może byś mi
pomogła ? – spytał spod świeczek. Czym prędzej podałam mu rękę. Chłopak wstał i otrzepał się.
- Bożee Logan.. Hahahahaha.. Jak ty żeś to zrobił ? –
spytałam już prawie płacząc ze śmiechu. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Nie
wiem, czy przez Logana, czy przez mój śmiech
- Nie uduś się od tego śmiechu.. – odpowiedział lekko zirytowany
- Ale ja nie mogę się opanować.. Hahahahahaha.. – nadal
brechtałam
- Boże z kim ja żyję.. – strzelił face palma, a ja nadal się
śmiałam. W końcu po jakiś pięciu minutach ogarnęłam się i mogliśmy iść do kasy.
Szatyn uregulował rachunek i udaliśmy się na parking.
- To gdzie teraz ? – spytałam gdy siedzieliśmy już w
samochodzie
- Do centrum.. Musisz mi doradzić w sprawie prezentu dla
Jen. – odparł spokojnie
- Czy wy mężczyźni musicie zostawiać wszystko na ostatnią
chwilę ? – spytałam
- Taka nasza natura.. – uśmiechnął się słodko
- Faceci..- westchnęłam
- Ważne, że pamiętamy i zdążamy.. – odparł
- No tak.. Zdążacie, zdążacie.. Tylko szkoda, że czekacie do
ostatniej chwili ze wszystkim, a później robicie wszystko w biegu.. – odgryzłam
się
- Oj czepiasz się.. – wystawił mi język
- No tak, tak.. – odparłam z sarkazmem – A co ty chcesz jej w ogóle kupić ?
- Myślałem nad biżuterią.. Znalazłem nawet bardzo ładny zestaw,
ale będziesz musiała go ocenić.. – odpowiedział. W tym samym momencie zadzwonił
mój telefon. Była to Jennifer
- No twoja ukochana dzwoni.. – oznajmiłam, po czym odebrałam
telefon
CDN...
__________________________________________________
Jest 26 rozdział :) Taki jakiś niejaki, ale w sumie nie wiem co pisać.. :( Brak weny, nawał nauki i inne problemy sprawiają, że powoli zaczyna mnie to przerastać, ale dzisiaj byłam strasznie mile zaskoczona.. Na angielskim mieliśmy spotkanie z jednym Columbijczykiem, no i on opowiadał nam o Columbii itp.. W slajdzie opowiadającym nam z czego słynie Columbia ujrzałam Shakirę, jakiś dwóch gości iiii uwaga NASZEGO CARLOSA !! :) Normalnie jak to zobaczyłam to od razu mi się mordka zaczęła cieszyć.. !! :) :D Columbia słynie z naszego Carlosiątka !! :p WOO HOO :d
Do następnej notki : P :**